Choć po wygranych wyborach samorządowych Marek Bzdek rozstał się z funkcją dyrektora Zespołu Szkół nr 1 w Bochni pod koniec ubiegłego roku, ten okres w jego karierze odżył na nowo. Wszystko za sprawą tzw. afery podsłuchowej, która miała zaistnieć w "Mechaniku". W gabinecie dyrekcji odkryto sprzęt audio z włączoną funkcją nagrywania oraz kable, które wiodły do pokoju nauczycielskiego i... szatni.
Sprawę odkryła m.in. obecna wicedyrektor Agata Janusz. Powiadomiono już policję, jak również starostwo, które prowadzi tę szkołę.
- Zaniepokoiła nas nieustannie włączona funkcja audio na sprzęcie w gabinecie dyrektora szkoły - mówi Agata Janusz. - Bez kodów dostępu nie mogłyśmy jednak sprawdzić, co urządzenie rejestruje - podkreśla.
Zwrócono się po hasła do Marka Bzdeka, ale on ich nie podał. Ludwik Węgrzyn, starosta bocheński, w tej sytuacji zdecydował o zawiadomieniu policji.
- W Polsce mamy takie prawo, że nikogo nie wolno bez jego zgody podsłuchiwać. Panie mówiły mi o jakichś dziwnych kablach, które wiodły do pokoju nauczycielskiego i szatni. Wywnioskowałem, że coś może być na rzeczy. Uznałem, że powinni to sprawdzić fachowcy - zaznacza starosta Węgrzyn.
Mundurowi zabezpieczyli już sprzęt audio. Sprawę badają funkcjonariusze z pionu ds. walki z przestępczością gospodarczą. Policja nabrała jednak wody w usta, zasłaniając się dobrem prowadzonego postępowania. Nie wiadomo, czy udało się odtworzyć nagranie i czy oprócz obrazu zawiera ono również ścieżkę dźwiękową. A to w kwestii ewentualnych podsłuchów ma kluczowe znaczenie.
- Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Nikomu nie postawiono zarzutów, trwają przesłuchania świadków i weryfikacja, czy zaistniała sytuacja faktycznie wypełniła znamiona przestępstwa - mówi lakonicznie Łukasz Ostręga, rzecznik prasowy KPP w Bochni.
Mundurowi muszą nie tylko sprawdzić, co zostało zarejestrowane, ale też stwierdzić w jakim okresie potencjalne nagrania powstały. Szkoła od grudnia ub. roku ma nowego dyrektora, którym została Teresa Hajduk, a zatem już od trzech miesięcy to ona odpowiada za to, co dzieje się w "Mechaniku" (wczoraj pani dyrektor była dla nas niedostępna).
Marek Bzdek z kolei przekonuje, że sprawą jest całkowicie zaskoczony, a o podsłuchach w szkole za jego kadencji mowy być nie mogło. - Owszem był i jest tam system monitoringu, ale jego obsługą zajmuje się kierownik gospodarczy - mówi Bzdek. - A co do kodów i haseł, to ja ich nawet nie znałem. Mam wrażenie, że ktoś chce mnie w coś wrobić - zaznacza.
Jeśli przypuszczenia obecnych dyrektorek się potwierdzą i w placówce faktycznie ktoś podłożył "pluskwę", osobom odpowiedzialnym za to mogą grozić 2 lata więzienia.