Olgierd Łukaszewicz został wylegitymowany w trakcie pomocy w zbieraniu podpisów pod kandydaturą Pawła Kasprzaka do Senatu. Policjanci mieli sprawdzić, czy aktor nie jest poszukiwany.
Obywatele RP zbierali podpisy przy wyjściu z metra; ja, nie należąc do komitetu wyborczego, postanowiłem obywatelsko zawiadamiać przechodniów, na kogo za 6 tygodni zamierzam głosować: na pana Pawła Kasprzaka. To bierze się z mojego protestu przeciw obojętności przechodniów. Niektórzy mówią: "ty śmieciu" i pytają: "co pan zrobił ze swoim życiem?", inni gratulowali takiej postawy. Chciałem tym powiedzieć, że musimy się angażować, nie możemy być obojętni - tłumaczył Łukaszewicz w rozmowie z Onetem.
Aktor dodał, że policja podeszła tylko do niego, co zapewne wiązało się z trzymanym przez niego napisem.
Zostało sześć tygodni do wyborów i wolno mi mówić, na kogo oddam swój głos. Podejrzewam, że policjant podszedł do mnie dlatego, że nie podobał mu się Paweł Kasprzak i Obywatele RP. Wolimy straszyć zamiast wzniecać obywatelską odpowiedzialność za to, co wybieramy - dodał na łamach Onetu Łukaszewicz.
Źródło: Onet
