Były trener dwukrotnego mistrza świata Tomasza Adamka od pewnego czasu załamuje ręce nad kondycją szermierki na pięści w naszym kraju. - Cały polski boks, w tym również zawodowy, moim zdaniem za dwa lata będzie miał poważny kryzys, jeśli nic nie zmienimy. Prognozy naprawdę nie są optymistyczne - twierdzi Gmitruk. - Trzeba usiąść i poważnie porozmawiać, ale ze związku nikt mnie nie zaprasza i nie pyta o zdanie.
Utytułowany trener nie chce dłużej biernie przyglądać się sytuacji, zwłaszcza w boksie olimpijskim, dlatego ogłasza, że planuje w tym roku ubiegać się o posadę prezesa Polskiego Związku Bokserskiego. - Zamierzam kandydować i chętnie pokuszę się o posadę sternika związku, ale pod jednym warunkiem. Trzeba by było rozwiązać obecny zarząd i wziąć nowych ludzi - tłumaczy Gmitruk.
Plan Gmitruka nie zakłada całkowitej czystki personalnej w PZB, ale jego zdaniem duże zmiany są nieuniknione. - Gdy słyszę, że do kandydowania szykują się ludzie, którzy nic wielkiego nie wnieśli do polskiego boksu przez ostatnie dwie kadencje, to dla mnie jest dramaturgia - zżyma się były trener reprezentacji Polski.
Ewentualne objęcie posady prezesa PZB, zdaniem charyzmatycznego szkoleniowca, nie będzie mu uniemożliwiało kontynuowania działalności promotorskiej w boksie zawodowym. - Dzisiaj nie ma takiej potrzeby, ponieważ AIBA dąży do wprowadzenia pięściarzy zawodowych na igrzyska olimpijskie. Teraz nie ma konfliktu interesów, wręcz przeciwnie - uważa Gmitruk.
Zgodnie z obowiązującym statutem PZB wybory muszą zostać przeprowadzone w ciągu trzech miesięcy od zakończenia IO w Rio de Janeiro. To oznacza, że elekcja odbędzie się w ostatnim kwartale roku, a decyzję odnośnie dokładnego terminu ogłosi obecny zarząd, któremu przewodniczy urzędujący prezes Zbigniew Górski.