Nasza Loteria

Fajterka z duszą artystki na igrzyskach europejskich. Sandra Bołkowska na płótnie pięknie maluje, a w ringu nokautuje

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Sandra Bołkowska podczas ślubowania w Krakowie
Sandra Bołkowska podczas ślubowania w Krakowie Krzysztof Kawa
Przygodę z tajskim boksem (muaythai) Sandra Bołkowska rozpoczynała mając 21 lat. Późno, ale przecież podbudowę do uprawiania tej dyscypliny zrobiła solidną. - Wcześniej też miałam kontakt ze sportem – reprezentowałam szkołę grając w siatkówkę, przez paręnaście lat pływałam, lubiłam lekkoatletykę. Zawsze byłam silną kobietą. Bo ja się z Bieszczad wywodzę – mówi 27-letnia wojowniczka, która na igrzyska europejskie do Małopolski dotarła z… Edynburga.

Dlaczego akurat z Edynburga? - Moi rodzice przeprowadzili się do Szkocji, gdy miałam 14 lat – opowiada Sandra Bołkowska. - Najpierw wyjechał w latach 90. ojciec, potem dołączyłam do niego wraz z mamą i dwoma siostrami.

To była emigracja za chlebem, w Ustrzykach Dolnych ciężko było o pracę. Ale i w Edynburgu początki też nie były łatwe. Sandra została zapisana do miejscowej szkoły, więc szybko musiała nadrobić zaległości, przede wszystkim językowe. W lokalnej placówce nie było bowiem nauczycieli wykładających w języku polskim.

Trafiła do szkoły… artystycznej, dzięki czemu mogła zdobyć bardzo solidne wykształcenie i uzyskać możliwość studiowania w Brighton. Tam, rozwijając pasję do malarstwa, która ujawniła się u niej już wtedy, gdy mieszkała w Polsce, zdobyła dyplom ze sztuk pięknych.

Zaraz, zaraz. Ale gdzie w tym wszystkim miejsce na zamiłowanie do tajskiego boksu?

- To przyszło do mnie w sposób zupełnie nieplanowany. Mając 16 lat poleciałam do Tajlandii, gdzie przebywała moja siostra. Zaczęłam od oglądania zawodów z udziałem jej chłopaka. Miałam zostać na dwa miesiące, a spędziłam tam dwa lata. I właśnie wtedy zaczęła się moja fascynacja boksem tajskim, który tam jest sportem narodowym, szalenie popularnym. I kurczę, jakoś tak mnie to zaciekawiło, że pomyślałam sobie, iż sama spróbuję. Zaczęłam w Tajlandii od treningu, później stoczyłam parę walk, praktycznie walczyłam niemal co miesiąc, zaliczyłam dziesięć pojedynków w ciągu roku – wyjaśnia.

Okazało się że i w Brighton ta dyscyplina nie jest obca trenerom. Jeden z nich uznał, że ma do tego predyspozycje i już nie było odwrotu.

Czy zaczynając tak późno można nauczyć się walczyć tak, jak to potrafią w Tajlandii?

- Walczyłam wiele razy i wiem, że zawodniczki są tam bardzo zaawansowane technicznie, aczkolwiek my, dziewczyny z Polski, mamy w sobie coś takiego, że jesteśmy bardzo twarde i jesteśmy w stanie pokonać je fizycznie – tłumaczy Sandra.

Wkrótce uprawianie boksu tajskiego przemieniło się z pasji w poważne, wręcz zawodowe wyzwanie.

- Jeżeli się przygotowuję się do zawodów, to trenuję dwa razy dziennie przez pięć dni w tygodniu. Takie są bardzo ciężkie treningi. Po takiej dawce regeneruję się, a następnie poświęcam dzień na bieganie, mobility, trening na rozbudowanie mięśni – wyjaśnia.

Mieszkając w Szkocji, nie miała kontaktu z polską kadrą, ale i to miało się po kilku latach zmienić.

- Mój trener w Edynburgu to Polak - Wojtek Oleksyk, i to on przed dwoma laty zabrał mnie na zawody o Puchar Polski. Stoczyłam trzy walki w dwa dni, wszystkie wygrywając i zostałam najlepszą zawodniczką turnieju. Później przyjeżdżałam co jakiś czas na te puchary, mistrzostwa Polski. W tym roku je wygrałam, w ubiegłym przerwali mi walkę przez kontuzję nosa. Ta dyscyplina nie jest jeszcze w Polsce bardzo znana, ale staje się coraz popularniejsza i w zawodach startuje coraz więcej kobiet.

Startując w kategorii do 63,5 kg, w zawodach Pucharu Świata w Turcji zdobyła złoty medal, podobnie jak w kolejnym roku w turnieju IFMA International Antalya Muaythai Open Cup 2022. Na igrzyska europejskie do Myślenic zjechała zaś jako brązowa medalistka mistrzostw świata.

Muaythai to sport walki, który rozgrywany jest w stójce. Najczęściej uderza się łokciami, pięściami i kolanami. Także z obrotu i z wyskoku. Zabronione są charakterystyczne dla judo rzuty, można natomiast kopać, klinczować, przechwytywać kopnięcia, obalać i podcinać rywalkę. Jak więc łatwo się domyślić, o nokaut w ringu nietrudno.

Na twarzy Sandry Bołkowskiej w ogóle jednak nie widać śladów walki, czyżby rywalki nie były w stanie dosięgnąć jej ciosami?

- Aż tak dobrze to nie jest. Miałam kontuzje i było ich dużo. Kilka razy miałam złamany nos, także rękę. Na szczęście rany się szybko goją, jakoś próbuję się bronić, chirurg plastyczny jeszcze nie był mi potrzebny – dodaje ze śmiechem zawodniczka, której głównym atutem w walce są uderzenia kolanem.

Gdy rozmawialiśmy przed jej pierwszą walką na igrzyskach europejskich, tuż po sobotniej ceremonii ślubowania w Krakowie, do startu podchodziła z wielkim entuzjazmem.

- Jestem dumna, że mogę reprezentować Polskę. Mam w sobie dużo pozytywnych emocji, jestem nastawiona na zdobycie złotego medalu. Moje przygotowania były na 110 procent. Wierzę, że poradzę sobie nawet z Turczynką, sześciokrotną mistrzynią świata – mówiła.

Start w Myśleniach szybko zweryfikował te nadzieje. Polka przegrała już pierwsze starcie z 24-letnią Finką Chonlathorn Mingsupphakun i na drugą szansę w igrzyskach europejskich będzie musiała poczekać cztery lata.

Na szczęście z porażkami nie zostaje sama. Wspiera ją chłopak, który tak jak ona mieszka w Edynburgu, a z którym, a jakże, poznała się w ringu.

od 16 lat
Wideo

Wywiad z Michałem Probierzem, selekcjonerem polskiej reprezentacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska