To był jeden z lepszych sezonów w pani karierze.
Tak, po Tokio wydawało się, że pewien etap w karierze się zamyka, a osiągnęłam jeszcze potem dwa medale mistrzostw świata, wygrałam zawody Pucharu Świata, a teraz jest medal igrzysk. Przypomnę, że do Tokio jechałyśmy z wielkimi oczekiwaniami, ale jakieś rozczarowanie było. Teraz się natomiast cieszę. Ostatnie lata były bardzo intensywne. Wydawało się, że już lepiej nie będzie, a było.
Czy brązowy medal olimpijski ceni pani sobie wyżej niż złoto drużynowych MŚ?
Było niewiarygodne szczęście, jak zdobywaliśmy ten medal na MŚ, ale ta impreza to był środek do uzyskania kwalifikacji olimpijskiej. Wiedziałyśmy, że bez medalu szansa na IO będzie znikoma. Miałam już inne plany, miałam plan B. A jednak wygrałyśmy z Koreankami, Włoszkami. Jest coś niesamowitego w IO, zawsze są wielkie oczekiwania, emocje. Determinacja, nie tylko moja, ale przede wszystkim Aleksandry Jareckiej pozwoliła nam, mimo wszelkich przeciwności losu na ten medal. Rywalizacja była ogromna na każdym treningu. Medal olimpijski to jest to coś tak niesamowitego, co przesłania wszelkie troski i wynagradza ciężką drogę. A start to jest tylko jeden dzień. Powtarzam, MŚ były traktowane jako środek do celu. Przed wyjazdem na IO czułam się spełniona, ale bardzo chciałam zdobyć ten medal, to było wielkie pragnienie. Miałam olbrzymie szczęście zdobyć w ciągu trzech lat więcej niż bym sobie wymyśliła. Bardzo często z Olą jak rozmawiamy, przy trudnych sytuacjach i mówimy sobie: „zrobiłyśmy to!” To jest bardzo budujące. Zapisałyśmy się w historii i fajnie, że zrobiłyśmy to razem. Znamy się 20 lat. Niesamowite jest to, że Ola wróciła do sportu i zdobyłyśmy ten medal. Trudno byłoby to zrobić bez niej, nie tylko dlatego, że jest świetnym sportowcem, ale dzięki jej charakterowi.
Zwłaszcza, że medal był zdobyty w niesamowitych okolicznościach. Ola zadała decydujące trafienie, a miało jej w ogóle nie być w tej reprezentacji… Trudno wymyślić większą dramaturgię.
Ten medal w specyficzny sposób zapisze się w historii. Fajnie by było, żeby to był sygnał, co się powinno liczyć w sporcie. Miałyśmy wspaniałą kadrę i narzucone zamieszanie skrzywdziło Olę, bo musiała bardzo walczyć o igrzyska, a także skrzywdziło inne osoby. Opowiadanie rok przed igrzyskami kto pojedzie, jest niemądre.
Jest pani teraz w USA, pracuje pani jako trenerka na Uniwersytecie Pensylwanii, ale to jeszcze nie jest koniec kariery zawodniczej.
Nie. Na pewno potrzebowałam dłuższej przerwy. Kocham szermierkę i się do niej nie odwracam tyłem. Pracuję ze studentami, to piękna praca, bardzo mi się to podoba. Mam pod sobą młodzież w wieku 18 – 23 lat. Sezon jest krótki, trwa od listopada do kwietnia. Jeżeli dobrze się przygotuję to na pewno wystąpię w zawodach w tym sezonie. Najwcześniej będzie to maj, czerwiec czyli ostatnie dwa Puchary Świata. Mam śmiałe plany występu w mistrzostwach Polski. Potem chcę wrócić do USA. Nie wyobrażam sobie aktualnie lepszej pracy. Mam możliwości rozwoju, dużo się uczę, pracuję w środowisku międzynarodowym, to bardzo ciekawa przygoda. W Polsce jest ciężko. Przez 8 lat prowadziłam klub sportowy, byłam zarządem, trenerem itp. Działalność jest teraz zawieszona.
W Polsce pracowała pani z Radosławem Zawrotniakiem, a jak jest w USA?
Gdy byłam w Polsce miałam cały trening rozpisany przez Radka i przez trenera przygotowania motorycznego Przemysława Regułę. Trening realizowałam indywidualnie. Na igrzyska jechałam z kontuzją, pomogła mi adrenalina, a teraz dopiero się jej pozbyłam. Jak będę w dobrym stanie zdrowia to pomogę dziewczynom przygotować się do ME i MŚ, zobaczą mnie na obozie. A czy sama w nich wezmę udział? Trzeba być w bardzo dobrej kondycji startowej. Po MP zobaczymy. Jak zdobywa się medale MŚ i IO nie chce się być 30. na turnieju, a trzeba startować wszędzie. Raz się będzie 30, raz 5. Czasami się dziwię, ile trzeba było przeżyć porażek, by osiągnąć te wyniki. To dopiero pierwsza przerwa w moim życiu, kiedy nie trenowałam kilka miesięcy. Chodziłam na siłownię, czasem walczę, ale od mojej najwyższej formy jestem daleka. Mam kondycję normalnego, zdrowego człowieka.
Gdyby wszystko potoczyło się zgodnie z pani planami, to gdzieś na horyzoncie są kolejne igrzyska?
Aktualnie nie mam żadnych planów prywatnych, rodzinnych. Technicznie dałoby się poukładać tak przygotowania, że nie kolidowałyby one z pracą. Tej na sali nie jest dużo, troch też tej technicznej z „papierami”. Mogłabym więc się przygotować, ale pozostaje pytanie do władz Polskiego Związku Szermierczy o specyficzne detale rywalizacji o IO i kwalifikacji na MŚ. Być może niektóre regulaminy nie są do końca przemyślane. Były rozmowy, by były trzy osoby z listy rankingowej i jedna z doboru trenera. Musi być rywalizacja. Gdy np. robię finał PŚ, a oprócz tego nic, a moje koleżanki nie robią finału PŚ, ale są cały czas w rywalizacji to kto ma jechać? Czy więc mój wynik świadczy więcej, by brać mnie z doboru? Jadę ja, a nie osoba, która pracowała przez lata? Byłoby to niesprawiedliwe. Moje młodsze koleżanki zdobywały medale MŚ juniorów. Z tymi najlepszymi nie są w stanie wygrać, ale niezłym drużynom stawiają opór. Ani ja, ani Ola nie chcemy wracać za zasługi. W żartach powiedziałam do trenerów – nie zmieniajcie regulaminów, bo nie ma bardziej doświadczonego zawodnika i bardziej utytułowanego niż ja, chętnie pojadę na MŚ, ale to żart. Nie może być tak, musi być rywalizacja. Musi być jasno powiedziane, co należy zrobić, by się zakwalifikować.
Na razie jednak jest pani ciałem i duchem w USA.
Podjęłam studia na AWF i muszę rozważyć, czy będę w stanie je skutecznie zakończyć. Jestem między II a III rokiem, byłam na zimowym obozie, chciałabym przeżyć letni, ale nie wiem, czy dam radę, bo nie chodzi tu o sport… Dzisiejsi 19-latkowie to inny biegun, nie da się po prostu spać na tym obozie… Jestem w narodowej reprezentacji akademickiej, zaczęłam studia w trakcie covidu. Udało mi się wiele zrobić. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć to wykształcenie, bo to moja praca.
