Duża zmiana w skokach narciarskich w Polsce
Jak podał PZN, decyzja ta została podjęta z wyprzedzeniem i przed wyjazdem do Planicy poznali ją zarówno zawodnicy, jak i członkowie sztabu szkoleniowego (decyzja zapadła już we wtorek).
- Po rozmowach z zawodnikami oraz sztabem szkoleniowym Zarząd Polskiego Związku Narciarskiego podjął decyzję o konieczności zmian w strukturach kadry narodowej. Mając na uwadze atmosferę w zespole i kierując się dobrem reprezentacji, zdecydowano o zakończeniu współpracy z Thomasem Thurnbichlerem na stanowisku głównego trenera kadry A - mówi Adam Małysz, prezes PZN.
Dodał, że być może Austriak zostanie w Polsce (zresztą ma kontrakt ważny jeszcze przez rok): - W związku z jego kompetencjami i dotychczasowym doświadczeniem zaproponowano mu objęcie funkcji trenera kadry juniorów. Trener poprosił o czas na podjęcie decyzji w tej sprawie -
- Chcę podziękować, szczególnie polskiej społeczności kibiców. Bez was skoki narciarskie nie byłyby tym sportem. Do zobaczenia na skoczniach - mówi Thomas Thurnbichler.
Bilans Thurnbichlera? Były sukcesy w skokach, ale za mało
Austriak pracę w Polsce zaczął po nieudanym dla Polaków sezonie olimpijskim 2021-2022. Wcześniej nie pracował na tak eksponowanym stanowisku. To był autorski - i ryzykowny - pomysł prezesa PZN Adama Małysza. Czy się obronił? Thurnbichler wyciągnął z kryzysu polską kadrę. W kolejnym sezonie Piotr Żyła został mistrzem świata, Dawid Kubacki zdobył brąz i był 4. w klasyfikacji końcowej PŚ.
Później było jednak różnie, generalnie - poniżej oczekiwań. Na plus na pewno są miejsca na podium PŚ - pierwsze w karierze - Aleksandra Zniszczoła i ostatnio Pawła Wąska.Oczekiwania były jednak dużo większe.
Przede wszystkim nie udało się "odbudować" Kamila Stocha, pogubili się inni liderzy kadry (Kubacki i Żyła), a ze strony starszyzny były sygnały, że metody Thurnbichlera im nie pasują. Doszło do tego, że Stoch w tym sezonie trenował indywidualnie, poza kadrą (a i tak wielkiego postępu nie zrobił). Do tego przez trzy lata nie udało się też wprowadzić na stałe do pierwszej kogoś nowego, z młodszego pokolenia, a Thurnbichler chciał mieć pieczę nad całością szkolenia.
- Można powiedzieć, że nie było wyjścia. Większość zawodników nie chciała już tak pracować. I nie mówię tu tylko o tych starszych - przyznał Małysz.
Austriak mocno "podpadł" też kibicom tym, że nie wziął Stocha na MŚ, choć formalnie mógł tak zrobić. A wynikiem się nie obronił, bo najważniejszej imprezy sezonu - po raz pierwszy od 20 lat - Polska wróciła bez medalu.
Maciusiak za Thurnbichlera. Kim jest nowy trener kadry skoczków narciarskich?
Tak poważna zmiana na rok przed igrzyskami olimpijskimi jest bardzo ryzykownym ruchem. Pewnie także dlatego PZN nie zdecydował się na szkoleniowca z zewnątrz (inna sprawa to kwestia finansów), tylko postawił na trenera, którego zawodnicy dobrze znają - Macieja Maciusiaka.
43-letni szkoleniowiec z reprezentacją Polski w skokach narciarskich, w różnych rolach, związany jest od 20 lat. W 2005 r. był asystentem Piotr Fijasa w kadrze juniorów. Później pracował m.in. w kadrze B, gdzie byli obecni reprezentanci: Dawid Kubacki, Jakub Wolny czy Maciej Kot.
Gdy w 2022 r. trenerem głównej kadry został Thurnbichler, Maciusiak musiał poszukać sobie innego miejsca, bo jakoś było im nie po drodze (został koordynatorem w programie "ORLEN Szukamy Następców Mistrza"). To się jednak z czasem zmieniło, bo na ten sezon Maciusiak został ponownie zaproszony do reprezentacji, był asystentem Austriaka. A od nowego sezonu będzie już osobiście odpowiadał za wyniki.
