https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Rej jako ewangelik i powiernik Władysława IV miał na pieńku z klerem

Andrzej Ćmiech
Starostwo libuskie dostał od króla za wierność i udział w wyprawie moskiewskiej w 1634 roku. Przez nieudaną misję do Anglii i Holandii, król nie przyznał mu jednak kasztelanii gnieźnieńskiej.

Andrzej Rej często mieszkał w dworze libuskim lub w zakupionej w Bieczu kamienicy. Brał czynny udział w życiu zborowym ewangelików małopolskich, o czym świadczą akta synodów. Jego rola i znaczenie spowodowały, że miejscowy kler z niechęcią, a nawet z nienawiścią odnosił się do Reja. Powodów było wiele, jak choćby ten, o którym wspomina Stanisław Cynarski, kiedy Andrzej Rej zwoływał w dzień świąteczny i wolny od pracy w dworze libuskim zebranie gromady, wskutek czego do kościoła w ten dzień nie przyszedł żaden poddany.

Wnuk ojca literatury polskiej Mikołaja Reja

Andrzej Rej, mimo swoich wad, był w XVII w. wśród szlachty ziemi bieckiej osobą bez wątpienia najwybitniejszą.

Będąc wnukiem ojca literatury polskiej, Mikołaja, został wykształcony w zachodnich uniwersytetach w Altdorfie, Lejdzie, Gdańsku i Saumur. Dzięki podróżom europejskim do Wenecji, na Morawy, a przede wszystkim do Francji był obeznany ze światem ówczesnej polityki. Tam dzięki poparciu i zaufaniu Filipa Mornaya, przywódcy hugenotów francuskich, wszedł w krąg naukowych i politycznych znakomitości Francji tej doby. Przyjaźnił się z prezydentem parlamentu i historykiem Jakubem Augustem de Thou czy też z filologiem i bibliotekarzem króla Henryka IV - Isaacem Casaubon.

Z chwilą objęcia tronu przez króla Władysława IV stał się jego najbliższym powiernikiem. Nic więc dziwnego, że w 1634 r. towarzyszył królowi w wyprawie moskiewskiej, z której przesyłał dokładne relacje z trasy pochodu wojsk królewskich. 12 lutego 1634 r. brał udział w pertraktacjach pokojowych pod Smoleńskiem, a następnie uczestniczył jako komisarz Rzeczpospolitej przy zawieraniu traktatu polanowskiego z Rosją.

Libuski gospodarz za wierność królowi

Za wierność królowi Władysławowi IV Andrzej Rej w 1634 r. otrzymał starostwo libuskie. Jak wynika z pozostawionych listów, zastał starostwo kompletnie zniszczone i ogołocone z inwentarza, zbiorów i sprzętów. Kradzieży dokonali spadkobiercy poprzednika Reja - Jana Kochanowskiego. Nic więc dziwnego, że Andrzej swoje rządy rozpoczął od inwentaryzacji majątku i oszacowania szkód. Ocenił je na 5000 zł. W 1635 r. wszczął ciągnący się przez trzy lata proces ze spadkobiercami Kochanowskiego, by wynagrodzili te straty.

Drugą sprawą, którą wymagała załatwienia, były pretensje do sołectwa w Rzepienniku Strzyżewskim. Tam sołtys Wojciech Śnieżek przywłaszczył sobie grunty gromadzkie, niszczył lasy folwarczne, uciskał lud, a co więcej, rościł sobie pretensje do poddanych należących do starostwa. W walce tej nie poprzestano na drodze sądowej. W kwietniu 1635 r. Wojciech Jemielnicki, pisarz prowentowy libuski, z innymi dokonali najazdu na młyn sołectwa, który został zniszczony, a następnie najechali grunt Andrzeja Ryby i Wojciecha Milka, poddanych sołtysa Wojciecha Śnieżka. W sporze tym, trwającym ponad dwa lata, stroną wygraną był Andrzej Rej, który w 1637 r. intronizował się do sołectw w obu Rzepiennikach.

Te sprawy nie były jedynymi, które prowadził starosta libuski w owym czasie. Był w sporze z okolicznymi właścicielami o zbiegłych poddanych. Z dziedzicem Gorlic Przecławem Pieniążkiem wadził się o zbiegłego do miasta Stanisława Stechlika z synem, Marcina i Jakuba Kijków z Rozembarku oraz Jana Kozaczka - kowala z Moszczenicy. Wiódł też spory z okolicznymi księżmi, m.in. z ks. Janem Borzynowskim z Wójtowej. Ten skarżył się na poddanych z Libuszy o wycinanie drzew w lesie plebańskim. Natomiast proboszcz binarowski, Bartłomiej Zagrodzki, wniósł skargę do ksiąg grodzkich bieckich na Andrzeja Reja, że wraz z faktorem starostwa Milgastem, we dworze libuskim, na dzień świąteczny i wolny od pracy zwołali zebranie gromady. Z tego powodu do kościoła w ten dzień nie przyszedł żaden poddany.

Przy okazji tych sporów warto przypomnieć postać faktora Marcina Milgasta, który właściwie zarządzał starostwem przez wiele lat, a współcześni pisali o nim, że był ,,ciężki dla kościoła i poddanych”. Niemniej, był osobą gospodarną i tylko dzięki niemu starostwo libuskie stało się w ciągu kilku lat wzorem dla okolicy, a najwybitniejszy poeta polskiego baroku Wacław Potocki poświęcił mu fraszkę ,,Piwo Milgastowe”.

Przebywając często w Libuszy lub w zakupionej w Bieczu kamienicy, Andrzej Rej brał nadal czynny udział w życiu politycznym i zborowym ewangelików. W 1636 r. był organizatorem przenosin ciała królewny Anny Wazówny ze zboru w Brodnicy do kościoła ewangelickiego w Toruniu. Co więcej, jak pisze Henryk Merczyng w opracowaniu „Rejowie z Nagłowic”, reprezentował na pogrzebie króla Władysława IV wraz z Krzysztofem Radziwiłłem - hetmanem wielkim i wojewodą wileńskim oraz Zygmuntem Guldensternem - starostą sztumskim.

Po oficjalnych uroczystościach, na stypie, przybyłych gości częstował winem z dworu w Libuszy, o czym pisał Stanisław Cynarski.

Był modelem samego mistrza Rembrandta

W 1637 r. Andrzejowi Rejowi została powierzona bardzo trudna i przykra misja dyplomatyczna do Anglii, Danii i Holandii. Wszystko w związku z mającym się odbyć ślubem króla z Habsburżanką Cecylią Renatą. Podczas tej misji Andrzej Rej miał złagodzić przykre wrażenie wśród państw protestanckich po odrzuceniu przez króla Władysława IV ręki księżniczki czeskiej, która była wnuczką króla angielskiego. Ponadto miał przeprowadzić pertraktacje w sprawie projektu pobierania przez Rzeczypospolitą ceł portowych w Gdańsku.

Poselstwo zakończyło się niepowodzeniem. Mimo że Rej jeździł za dworem do Londynu i Windsoru, nie został przyjęty. Otrzymał jedynie list od posłów królewskich. Po tym upokorzeniu wyjechał do Holandii, gdzie wręczył zaproszenie na wesele króla Władysława IV i przedstawił sprawę ceł morskich.

Istnieje przypuszczenie, że w czasie tego poselstwa odwiedził pracownię Rembrandta, który go portretował. Obecnie jego wizerunek zdobi National Gallery of Art w Waszyngtonie. Do ciekawostek można zaliczyć, że w poselstwo do Anglii udawał się Andrzej Rej ze starościńskiego dworu w Libuszy, co odnotował proboszcz z Moszczenicy w „Kroniczce Moszczenicy z lat 1626-1640”, a Wacław Potocki tej podróży poświęcił fraszkę ,,Humor Polski”.

Nieudane poselstwo do Anglii i Holandii ułatwiło królowi odmowę nadania mu kasztelanii gnieźnieńskiej. Załamany, nękany brakiem gotówki, powoli kończył karierę dyplomaty, a pobyt w Warszawie w czasie sejmu jesiennego w 1639 r. traktował jako pożegnanie króla, dworu i przyjaciół.

13 listopada 1640 r. scedował na syna Mikołaja starostwo libuskie z zaznaczeniem praw dożywocia i przeniósł się do Skoków, gdzie zmarł 13 lutego 1641 r. i został pochowany w zborze braci czeskich.

Andrzej Rej był człowiekiem o zainteresowaniach i poglądach okresu renesansu. Do końca życia interesował się polityką i kulturą państw zachodnich i utrzymywał stosunki ze wszystkimi najważniejszymi osobistościami tej doby.

Mimo zdolności, wykształcenia, przychylności króla Władysława IV, nie osiągnął upragnionego krzesła senatorskiego - kasztelanii gnieźnieńskiej, zostając do końca swych dni sekretarzem królewskim i starostą libuskim, co z wielkim uznaniem zawsze podkreślał.

Gazeta Gorlicka

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska