autor: Bartosz Karcz
Wisła z podobną serią porażek musiała zmierzyć się również w poprzednim sezonie. Zapytany, która z tych sytuacji jest trudniejsza, Głowacki odparł: – Ciężko powiedzieć, bo zawsze ta, która ma miejsce obecnie, jest najtrudniejszą do przezwyciężenia. My nie pamiętamy już o tym, co było, a w głowach tkwi to, co jest. Co byśmy nie zrobili, to i tak nic nam nie wychodzi. Nic nam się nie układa. Oczywiście to jest nasza wina i nikt nie próbuje uciekać od odpowiedzialności, ale ciężkie dni przed nami. Trudno w tej chwili powiedzieć, co zrobić, żeby poprawić w naszej grze.
W rozmowie z kapitanem Wisły nie można było uciec od sytuacji, w jakiej znalazł się klub po przejęciu „Białej Gwiazdy” przez nowego właściciela. Dużo jest wokół Wisły zamieszania z tym związanego, a na pytanie, czy to również przekłada się na grę drużyny, zawodników odpowiedział: – Na pewno nie wpływa to pozytywnie, ale my nie możemy w ten sposób tłumaczyć naszej gry. Tak naprawdę już parę ładnych dni minęło od zmiany właściciela. Tak naprawdę nasza drużyna się nie zmieniła. Trenujemy w takim samym składzie. Mamy te same cele. Można powiedzieć, że o ile w tamtym sezonie graliśmy radosny futbol i wychodziło to na plus, bo prawie zawsze strzeliliśmy jedną bramkę więcej, tak teraz jest odwrotnie. Można powiedzieć, że w każdym meczu jest radośnie, ale dla przeciwnika.
Dziennikarze, zapytali Arkadiusza Głowackiego, czy nie uważa, że nowy właściciel powinien jasno powiedzieć drużynie, jak wygląda sytuacja w klubie?
– Spotkanie było i nie jest moją rolą, żeby mówić, czy jestem zawiedziony, czy nie – mówi „Głowa”. – Wyobrażam sobie, że w pewnym momencie ktoś będzie w stanie nam powiedzieć, jaka jest przyszłość klubu, jakie są cele. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach do takiego spotkania dojdzie i będziemy mogli po prostu grać i wygrywać.
Wisła wydaje się być drużyną totalnie rozbitą. Widać to było po stracie drugiej bramki, gdy zespół nie był w stanie podnieść się w najmniejszym stopniu. – W momencie, kiedy straciliśmy bramkę, w zasadzie wszystko siadło – przyznaje Arkadiusz Głowacki. – Mentalnie nie byliśmy w stanie się pozbierać. To też nie jest żadne wytłumaczenie, bo seniorskie drużyny muszą sobie z tym radzić. Jak życie pokazuje, jest wiele lig, w których drużyny mają podobne problemy i to nie jest łatwa sprawa wygrzebać się z takiego bagna, w którym obecnie się znajdujemy. Na pewno ten tydzień będzie ciężki, trudny. Będzie mnóstwo gorzkich i mocnych słów do powiedzenia, ale być może to przyniesie rezultat już w Kielcach.