Cała sprawa zaczęła się od wpisu Wasilewskiego o następującej treści: "Czytam o Gołocie. Gdybym ja był jego promotorem to przez 10 lat byłby mistrzem świata!!!". Przypomnijmy, że Gołota czterokrotnie walczył o pas mistrzowski w wadze ciężkiej, za każdym razem bez powodzenia. 4 października 1997 roku Lennox Lewis znokautował go w I rundzie, 27 kwietnia 2004 jego pojedynek z Chrisem Byrdem zakończył się remisem i Amerykanin zachował pas federacji IBF, 13 listopada 2004 przegrał na punkty z Johnem Ruizem, a 22 maja 2005 został znokautowany w 53 sekundzie walki z Lamonem Brewsterem.
"Gołota nie był w ogóle prowadzony, nie miał jakiejkolwiek poważnej opieki, poważnych sparingów, psychologa, odnowy, kilku śmiesznych trenerów jak ktoś poważny to na krótko. Mega potencjał zupełnie niewykorzystany!" - dodał w kolejnym wpisie Wasilewski.
Później promotor dodał jeszcze, że jego zdaniem Gołota mógłby spokojnie poradzić sobie zarówno z braćmi Kliczko, którzy w ostatnich latach dominowali w wadze ciężkiej, jak i z typowanym na ich następcę Anthony'm Josuą. "Obejrzałem większość ich walk. Gołota dobrze prowadzony znokautowałby i Kliczków, i Joshuę. Stały super team, mega sparingi i psycholog" - napisał Wasilewski.
Na jego komentarze zareagował w końcu Artur Szpilka. "Kochany promotorku bądźmy poważni... Gołota talent miał ale brakowało jaj, a tego nie da się wytrenować" - napisał popularny "Szpila". Potem dodał jeszcze: ""Żaden promotor nie boksuje... co było widać np. na walce Usyk vs Głowacki niestety".
Follow https://twitter.com/baltyckisport