Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbara Ubryk. Gehenna mniszki karmelitanki

Redakcja
To tutaj, przy ul. Kopernika, karmelitanka Barbara Ubryk była zamknięta przez ponad 20 lat
To tutaj, przy ul. Kopernika, karmelitanka Barbara Ubryk była zamknięta przez ponad 20 lat Adam Wojnar
W klasztornej celi przy ul. Kopernika znaleziono brudny kloaczny dół, a w nim stworzenie tylko trochę przypominające człowieka - pisze Marta Paluch.

Ta sprawa tak wstrząsnęła XIX-wiecznym Krakowem, że o mało nie przypłacili jej głową mieszkający tu zakonnicy. Przez wiele tygodni historia "mniszki z Krakowa" nie schodziła z łamów gazet w całej Europie. Nawet dziś to, co się przydarzyło Barbarze Ubryk, zakonnicy klasztoru Karmelitanek Bosych, mocno bulwersuje.

Był rok 1838. Anna Ubryk (takie imię nosiła przed wstąpieniem do zakonu) była piękną i zdolną dziewczyną. Jako 19-latka poszła na pensję, a potem do nowicjatu sióstr wizytek w Warszawie. Nie miała wielkiego wyboru - jej rodzice nie żyli. Z początku wszystko szło dobrze. Jednak dziewczyna nie ukończyła nowicjatu. "Zapadła na umyśle"- jak opowiadała później jej siostra. Jednak leczyła się i po jakimś czasie przyszła do siebie. Wtedy postanowiła dostać się do klasztoru Karmelitanek Bosych w Krakowie. Obowiązywała tam surowa reguła, siostry nie miały kontaktu ze światem zewnętrznym. Mimo że rodzina odradzała dziewczynie ten krok, ta była uparta. W 1840 roku przybrała nowe imię - Barbara i stała się zakonnicą. Nikt wówczas nie mógł przypuszczać, że w klasztorze spotka ją straszliwy los...

Historia anonimu
Siedziba Sądu Krajowego w Krakowie, 20 lipca 1869 r. Na stół sędziego trafia anonim, w którym mowa o więzieniu w nieludzkich warunkach jednej z karmelitanek bosych. O dziwo, śledczy zajmują się sprawą z całą powagą, przy współpracy z biskupem Antonim Gałeckim, który dał zgodę na wejście do klauzurowego klasztoru.

Specjalna komisja wchodzi do ostatniej celi, tuż obok ubikacji. Jest to małe pomieszczenie, z zamurowanym oknem, a w środku... "wyziew smrodliwy buchnął przez drzwi, gdyż w celi znajdowała się wygódka z otworem niezamkniętym, a uchodzącym do dołów kloacznych (...) Tuż przy drzwiach, na garści startego w proch barłogu (...) dostrzeżono istotę żywą - naga, brudna, głowa ostrzyżona krótko, ciało zaś istny szkielet, poobijany zapewne przez tłuczenie się po ścianie". Powiedziała do nich: "Dobrodzieju, będę posłuszną, tylko proszę o obiad"...

Ważącą 34 kg Barbarę Ubryk przeniesiono z klasztoru do szpitala. Biskup zwymyślał zakonnice zwąc je "furiami". A śledczy zaczęli ustalać winnych tej sytuacji. Jak się okazało, Ubryk przebywała w odosobnionej celi przez ponad 20 lat! I wiedziało o tym całkiem sporo osób - oprócz sióstr, także spowiednicy, przełożeni klasztoru, pracujący w nim ogrodnik...

Kobietę zbadali lekarze sądowi. Stwierdzili, że jest szalona. Nie potrafili natomiast orzec, czy jej stan był wynikiem trzymania jej jak zwierzęcia w klatce czy też obłąkanie nastąpiło wcześniej.

Jak zeznał w sądzie ogrodnik, pierwsze oznaki rozstroju umysłowego zauważono u Barbary w 1842 r. - Śmiała się w kościele na głos, godzinami się spowiadała, a kiedyś zamknęła się w celi i nie chciała wyjść. Gdy ogrodnik wyważył drzwi, zastał ją śpiewającą i tańczącą po celi, całkiem nagą - mówi prof. Stanisław Salmonowicz, który opisał tę sprawę w "Pitavalu krakowskim".

Jak orzekli biegli, mniszka cierpiała na ostrą nimfomanię, która w surowych warunkach klasztornych przerodziła się w obłęd. Jednocześnie ustalono, że siostry próbowały leczyć chorą. Wybitni lekarze stwierdzili u niej nieuleczalną chorobę umysłową i zalecili umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym. Na to jednak nie godziły się władze zakonu. Barbara mieszkała więc w celi, pozbawionej sprzętów (by ich nie zniszczyła) i okna (bo obnażała się w nim, więc je zamurowano). A siostry wstydziły się ją pokazywać komukolwiek, bo bały się kompromitacji.

O sprawie wiedziało wiele osób, ale dopiero krakowski księgarz, który miał tę wiedzę z trzeciej ręki, zdecydował się interweniować. Napisał z kolegą anonim do sądu.

Sąd uratował siostry
Gdy losy Barbary zaczęły wychodzić na jaw, krakowianie się wściekli. 24 lipca 1869 r., po ukazaniu się w prasie artykułów o Ubryk, ruszyli na klasztory jezuitów i norbertanek, pobili mnichów, wybijali szyby. Karmelitanki cudem uniknęły linczu, ocalone przez wojsko, które działało dość ospale, bo władze nie były wówczas przychylne Kościołowi.

Przełożone klasztoru zostały aresztowane, podobnie jak przeor karmelitów z Czernej, nadzorujący siostry. Jednak od aresztu do skazania długa droga. Najpierw prokurator oskarżył przełożone karmelitanek - Marię Wężykównę, Teresę Kozierkiewicz i Maurycję Josaph o to, że bezprawnie pozbawiły wolności Barbarę, co spowodowało u niej chorobę psychiczną.

Sąd pierwszej i drugiej instancji zdecydował jednak, że... odstąpi od śledztwa. Argumentował, że lekarze nie udowodnili, iż obłąkanie było wynikiem działania sióstr. Ponadto sąd zauważył, że zakonnice zgłaszały problem obłąkanej przełożonym w Czernej, a nawet w Rzymie, a władze te nie zaleciły im żadnych innych działań. Sąd uznał, że zaniedbania sióstr, które bardziej troszczyły się o "dobre imię" klasztoru niż o los swojej towarzyszki, nie podpadają pod paragrafy...

Barbara Ubryk zmarła w 1898 r. Dziś w miejscu, w którym ją więziono, nadal mieści się klasztor Sióstr Karmelitanek.

Kraków: słynne krypty w fatalnym stanie [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska