W 76 minucie, przy stanie 1:0 dla gospodarzy, Jordi Alba oddał strzał, po którym piłka wyraźnie przekroczyła linię bramkową (jeden z graczy Betisu wybił ją w pole), a mimo to 34-letni sędzia Alejandro Jose Hernandez Hernandez (arbiter La Liga od 2012 roku, a FIFA od 2014 roku), nie uznał gola.
– Piłka przekroczyła linię bramkową o metr – przekonywał po meczu Luis Suarez, który dopiero w końcówce meczu doprowadził do remisu i z 16 bramkami na koncie objął samodzielne prowadzenie w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców La Liga.
– Sytuacja była jasna, obrońca Betisu znajdował się w bramce – zaznaczył prawy defensor Barcelony Aleix Vidal.
Co ciekawe, Katalończycy, zdając sobie sprawę, że rozegrali bardzo słabe spotkanie, nie pomstowali zbytnio na arbitra.
– To duży błąd, ale wina nie leży po stronie arbitra. Gdyby wprowadzić „sokole oko”, taki błąd nie miałby miejsca – wyznał Vidal. – Sędzia jest takim samym człowiekiem jak my – mówił bramkarz Marc-Andre ter Stegen. – Technologia może pomóc sędziom. Jest oczywiste, że potrzebują tej pomocy – podkreślił trener Luis Enrique.
Przed sezonem w Hiszpanii trwały dyskusje nad wprowadzeniem podczas meczów technologii goal-line, ale prezes la Liga Javier Tebas uznał, że realizacja tego projektu byłaby zbyt droga.
Efekt? Kolejna sędziowska kompromitacja. Wpadki arbitrów nie dotyczą oczywiście tylko Barcelony. Według „Mundo Deportivo”, na ich pomyłkach np. skorzystał Real Madryt, zarabiając niesłusznie aż osiem punktów.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska