Barszcz Sosnowskiego jest silnie toksyczny. W jego soku znajdują się niebezpieczne dla skóry związki, które w kontakcie z promieniami słonecznymi mogą powodować oparzenia I, II, a nawet III stopnia.
Po interwencji pana Marka co prawda na miejscu pojawiły się trzy patrole, ale problemu nie rozwiązano. Za usuwanie barszczu Sosnowskiego z terenów gminnych odpowiada Zarząd Zieleni Miejskiej. Jeśli rośnie na gruntach prywatnych (a tak jest zapewne w tym przypadku), wtedy urzędnicy mogą co najwyżej apelować o usunięcie niebezpiecznej rośliny.
Wydział Kształtowania Środowiska (WKŚ) prosi, żeby zgłaszać mu informacje o siedliskach barszczu. Próbowaliśmy dowiedzieć, czy tak zrobiła straż miejska, ale od czwartku nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Natomiast w biurze prasowym magistratu usłyszeliśmy, że sprawa zostanie rozpatrzona do dwóch tygodni. Wygląda na to, że urzędnicy miejscy mają za nic bezpieczeństwo krakowian.
W przypadku kontaktu z rośliną oparzone miejsce należy przemyć wodą z mydłem, skontaktować się z lekarzem i unikać światła słonecznego przez kilka dni.
Źródło: Gazeta Krakowska