https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Kapustka blisko wymarzonego klubu

Rozmawiał Jacek Żukowski
Bartosz Kapustka trenował wczoraj z kolegami z Cracovii na boisku przy ulicy Wielickiej
Bartosz Kapustka trenował wczoraj z kolegami z Cracovii na boisku przy ulicy Wielickiej fot. Michał Gąciarz
Podczas Euro 2016 BARTOSZEM KAPUSTKĄ z Cracovii zaczęli interesować się kibice w całej Polsce oraz menedżerowie w całej Europie. Piłkarz spokojnie na to reaguje.

- Co Pan robił w niedzielę między godziną 21 a 23?

- Oglądałem mecz Francji z Portugalią, jak każdy fan futbolu.

- Przeszło Panu przez głowę, że mógł Pan być wtedy w innym miejscu?

- Tak, parę razy mi to przemknęło. Na pewno każdy z nas był zadowolony, że udało się tyle osiągnąć. Jesteśmy ludźmi, którzy mają ambicję i były realne szanse na to, by się znaleźć tam, gdzie w niedzielę obie drużyny. Był lekki niedosyt, ale i tak trzeba się cieszyć.

- „Kapustkomanię” odczuwał Pan bardziej we Francji czy w kraju?

- We Francji nie dało się tego odczuć. Cały czas podążaliśmy według planu, mieliśmy zorganizowany czas. Wiem, że w Polsce ludzie tym żyli bardziej. W kraju już się dało odczuć, że zmienił się stosunek do mojej osoby. Na pewno jest to miłe. Chcę grać jak najlepiej i cieszę się, że ludzie to dostrzegają. To zainteresowanie jest może czasem uciążliwe, ale i miłe. Ochłonąłem już, miałem trochę wolnego.

- Jak podsumuje Pan Euro w swoim wydaniu? Jest Pan zadowolony?

- Jechałem tam z nadziejami, że dostanę szansę. Już parę minut gry to byłoby coś wielkiego. Przez uraz Kamila Grosickiego dostałem szansę i ją wykorzystałem. Później mogłem dołożyć coś więcej, ale jestem bardzo zadowolony.

- Zaczął Pan z wysokiego „C”, zawiesił sobie Pan poprzeczkę wysoko. Po meczu z Irlandią Północną spłynęły na Pana komplementy z całego świata.

- Tak, to było bardzo miłe. Mogłem być z siebie dumny, zrobiłem wiele, by w kolejnych meczach móc wychodzić na boisko.

- Koledzy z kadry pomagali udźwignąć Panu ciężar, jaki na Pana spadł?

- Nie było takiej potrzeby, rozmawiałem z trenerem. On potrafi dotrzeć do każdego.

- Miał Pan na pewno jakieś wyobrażenia, jadąc na taki turniej. Czy one się pokryły z rzeczywistością?

- Wiele osób twierdziło, że w Polsce dużo bardziej było czuć to Euro. Dla mnie było to przeżycie, zobaczyć na żywo tych zawodników, których wcześniej oglądałem w telewizji.

- Co zapamięta Pan na długie lata, myśląc o turnieju we Francji?

- Najbardziej utkwiły mi łzy po przegranym meczu. Nie jest to optymistyczne, co mówię, ale każdy z nas przeżył, że nie udało się wywalczyć awansu do półfinału.

- Mówi Pan, że zmieniło się pańskie życie po powrocie.

- Wielu ludzi mnie zauważa i nie mają takich skrupułów jak kiedyś, by podejść do mnie. Życie prywatne na tym ucierpiało. Każdemu starałem się poświęcić trochę czasu. W Pogórskiej Woli, gdzie mieszkam, ludzie żyli tym, spotykali się na wspólnym oglądaniu meczów.

- Może Pan podziękować Michałowi Pazdanowi, że skupił na sobie zainteresowanie ludzi.

- Tak, po pierwszym meczu było zainteresowanie moją osobą, ale tak czy inaczej, potem by pewnie spadło. Michał zrobił furorę, wielu nie wierzyło w niego, a teraz każdy się nim zachwyca.

- Pańskie życie się zmieniło, czy nadal będzie je Pan wiódł w Krakowie?

- Zobaczymy. Jeszcze nic nie jest przesądzone. Wszystko będzie się rozgrywało w najbliższych dniach. Okienko transferowe jest jeszcze długo otwarte. Nie wszystko zależy ode mnie, ale też od innych osób.

- Nie może Pan zdradzać szczegółów negocjacji w sprawie transferu z Cracovii, ale na pewno ma Pan wymarzony scenariusz?

- Myślę, że kiedy mówiłbym o swoim wymarzonym scenariuszu, to później byłbym na straconej pozycji, jeśli chodzi o ten klub. Rozmowy są prowadzone i z klubem, i z moim agentem, to mogę potwierdzić. A co się okaże, to nie wiem.

- Wśród różnych opcji jest też taka, że zostanie Pan w Cracovii, czy to jest mało prawdopodobne?

- Jest też taki wariant, może się tak okazać. Ale, jak powiedziałem wcześniej, nikt nie jest w stanie tego przewidzieć.

- Widział Pan z trybun rewanżowy mecz Cracovii ze Szkendiją Tetowo w eliminacjach Ligi Europy. Korciło Pana, by wejść na boisko i pomóc kolegom?

- Trochę na pewno tak. Jak ktoś gra w piłkę, a ogląda mecz z trybun, to zawsze chce wejść na boisko i pomóc drużynie. Szkoda, że tak się to potoczyło. Uważam, że nie byliśmy słabszym zespołem. Jeśli chodzi o wyniki, to nie ma co dyskutować. Przegraliśmy, awans należał się rywalowi. Dla każdego była to cenna nauczka i jeśli przyjdzie czas na to, by się zrewanżować i zagrać w pucharach, to każdy z nas będzie mocniejszy.

- Na tę chwilę normalnie przygotowuje się Pan do niedzielnego meczu z Piastem?

- Tak, oczywiście. Cały czas mam ważny kontrakt, jak najbardziej przygotowuję się do tego meczu.

- Jest też druga strona medalu. Transfer jest na horyzoncie, może Pan mieć obawy, by coś nie stało się ze zdrowiem, bo taka szansa mogłaby Panu przejść koło nosa.

- Szczerze powiem, że nie myślę w ten sposób. Jak wychodzę na boisko, to nie myślę o tym, że mogę doznać kontuzji. Gdybym miał się zastanawiać, to musiałbym to robić przed każdym meczem.

- Koledzy z Cracovii Pana jakoś przywitali, zrobili może jakąś niespodziankę?

- To ja zrobiłem niespodziankę kolegom, bo przyjechałem do klubu na drugi dzień po ostatnim meczu na Euro. Były żarty, to jest normalne.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wilczuur
To 1 pytanie tak troche jak z komisariatu :)
L
LKS RASZCZYCE
podobno juz jest dogadany z LKS RASZCZYCE - przyszłorocznym finalistą Ligi Mistrzów. W piątek podpisze kontrakt za 33 mln Euro!!!
N
NOWOSĄDECZANKA
Młody skromny chłopak.Zawsze bądź sobą TO DALEKO ZAJDZIESZ ŻYCZĘ ĆI TEGO.POWODZENIA.
k
krakus
I wyląduje w Legii Warszawa
g
gość
Wielu już tego doświadczyło. Transferowy sukces, trochę rozegranych meczów, potem na ławę albo na wypożyczenie. By wreszcie wrócić do Polski. Kapusta jest po prostu zbyt młody, bez większego doświadczenia aby przez cały czas występować w pierwszym składzie drużyny jednej z wiodących lig europejskich. Mógłby jeszcze poczekać.
Z
Zuzinka
i ważne jest, by trafił do klubu i dobrego trenera
i miał szanse rozwijać swój talent.
Żeby go nie zmarnowali.
Powodzenia!
M
Marek z Krakowa
Ale radość w Krakowie. Kapustka sprzedawany jest do wymarzonego klubu. By, By.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska