https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Barwy Wisły Kraków w Korei, czyli Paul Bragiel spełnia swój olimpijski sen [AKTUALIZACJA]

Krzysztof Kawa
Paul Bragiel prezentuje wejściówkę na przemarsz sportowców podczas ceremonii otwarcia w Korei Południowej
Paul Bragiel prezentuje wejściówkę na przemarsz sportowców podczas ceremonii otwarcia w Korei Południowej Facebook/Paul Bragiel
Paul Bragiel, przedsiębiorca, który zamierza nabyć akcje Wisły Kraków SA, pojawił się w czwartek na zimowych igrzyskach olimpijskich w Korei Południowej. Już podczas ostatniego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos Amerykanin paradował w szaliku „Białej Gwiazdy”. Kto wie, może na trybunach w Pjongczangu też pokaże się w nowych barwach... Na razie zaprezentował się w stroju Kolumbii, biorąc udział w piątkowej ceremonii otwarcia na stadionie.

Czy wystąpisz na igrzyskach? – Nie, zakończyłem karierę sportowca. Będę wspierał moich przyjaciół, którzy wystąpią w różnych konkurencjach – odpowiedział Paul Bragiel znajomemu na Facebooku. W Seulu wylądował w czwartek 8 lutego. Dzień później wziął udział w ceremonia otwarcia jako... trener biegacza z Kolumbii Sebastiana Uprimny'ego. Jak do tego doszło? Zacznijmy od początku.

Pytanie o udział Amerykanina w igrzyskach było całkiem zasadne. To jego wielkie marzenie z dzieciństwa. Jak opisywał przed czterema laty magazyn „Focus”, mieszkający w Chicago syn polskich emigrantów ideą olimpijską zaraził się w wieku 11 lat, gdy na ekranie telewizora obejrzał ceremonię otwarcia letnich igrzysk w Seulu.

Wiele lat później wygłosił wykład na konferencji poświęconej zakładaniu startupów. - Mówiłem o podążaniu za swoimi marzeniami. Wieczorem, po kilku drinkach, pomyślałem, że udało mi się spełnić większość moich biznesowych marzeń. A jakich się nie udało? – zastanawiał się. I już wiedział, co zrobi.

Zainspirowany głośną historią szalonych bobsleistów z Jamajki, rozpoczął trenowanie narciarstwa biegowego i podjął próbę zakwalifikowania się do igrzysk w Soczi. Dlaczego padło akurat na tę konkurencję? Po analizie danych z poprzednich imprez doszedł do wniosku, że jako amator szanse na zdobycie kwalifikacji będzie miał tylko w bobslejach, saneczkarstwie, narciarstwie alpejskim i właśnie w biegach. Pierwsze trzy dyscypliny były albo zbyt niebezpieczne, albo wymagały współpracy z partnerem. Jako 36-latek po raz pierwszy w życiu założył więc biegówki.

Barwy Wisły Kraków w Korei, czyli Paul Bragiel spełnia swój olimpijski sen [AKTUALIZACJA]
Facebook/Team Paul Bragiel

Warto w tym momencie wspomnieć, że miał już za sobą inne wyczyny. Wraz z bratem i przyjaciółmi przepłynął łodzią od źródeł do ujścia Missisipi, wiosłując przez 61 dni i pokonując 3778 km. Miał też za sobą przejażdżkę rowerem na dystansie – bagatela - 5 tysięcy kilometrów. Gdy więc przyszedł czas na kolejne wyzwanie, zabrał się do tego metodycznie. Zatrudnił znanego trenera Heikki Haapamakiego, a gdy w Finlandii zabrakło śniegu podążył na lodowiec do Austrii oraz do Nowej Zelandii i Australii. Swoimi postępami dzielił się z kibicami, publikując posty na profilu „Team Paul”. Czerpał też inspirację od innych - wśród sportowców, których sam zaczął obserwować w mediach społecznościowych, pojawiły się Justyna Kowalczyk i Norweżka Therese Johaug.

Musiał jeszcze znaleźć kraj, który mógłby reprezentować podczas igrzysk, bowiem na wygranie wewnętrznej rywalizacji w USA nie miał szans. Wysłał listy do przedstawicieli ok. 130 państw. - W końcu w grze zostało pięć krajów. Z Ugandą, Kambodżą i Wyspami Zielonego Przylądka się nie powiodło. Prezydent Tanzanii zgodził się pod warunkiem, że zrzeknę się amerykańskiego obywatelstwa. Została zatem Kolumbia – opowiadał dziennikarzowi „Focusa”.

6 lutego 2014 roku, dzień przed rozpoczęciem igrzysk w Soczi, historię Bragiela opisała dziennikarka „The Wall Street Journal”. Amerykanin nie zdołał uzyskać na dystansie czasu, który umożliwiłby mu start w Rosji, ale nie uważał czasu poświęconego na treningi za stracony. Przyznawał, że mógł gonić za marzeniami, bo był wystarczająco zamożny. Wielu innych sportowców odpada zbyt wcześnie, bo nie stać ich na liczone w setkach tysięcy dolarów inwestycje w rozwój swojej kariery.

Paul Bragiel podczas igrzysk w Soczi w 2014 roku
Paul Bragiel podczas igrzysk w Soczi w 2014 roku Facebook/Team Paul Bragiel

Ostatecznie do Soczi pojechał, ale w roli kibica. Zainspirowani jego determinacją działacze Fińskiego Komitetu Olimpijskiego poprosili, by do nich dołączył. Miesiąc wcześniej odbył kilka spotkań w siedzibie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Lozannie, zastanawiając się, jak pomóc byłym sportowcom, którzy mają problemy ze zdobyciem nowego zawodu i pracy. A w 2016 roku, przecierając kolejne ścieżki, pojawił się na letnich igrzyskach w Rio de Janeiro w roli attache reprezentacji Tonga.
Rok później, wciąż praktykując bieganie na nartach, wystąpił na mistrzostwach świata w Lahti. Dziś ma 40 lat i uznał, że na „zawodowe” uprawianie sportu jest już nieco za późno.

Przez ostatnie lata zdołał jednak poznać jednak siłę sportu i możliwości, jakie ze sobą niesie. Także na polu budowania własnej popularności.

– To zakrawa na ironię, że działam w branży technologicznej od piętnastu lat i uważam, że zapracowałem w niej na szacunek, ale nigdy nie znalazłem się na okładce żadnego z magazynów biznesowych albo w telewizyjnym show. Tymczasem w roli narciarza to wszystko stało się możliwe – napisał przed czterema laty, gdy dziennikarze, w tym z Bloomberg TV, ustawiali się do niego w kolejce po wywiad.

Czytaj: Paul Bragiel, inwestor, który ma kupić udziały w Wiśle Kraków

Paul Bragiel (z lewej) na stadionie miejskim w Krakowie przed derbami Wisła - Cracovia w sierpniu 2017 roku
Paul Bragiel (z lewej) na stadionie miejskim w Krakowie przed derbami Wisła - Cracovia w sierpniu 2017 roku Youtube

Sportowy24.pl w Małopolsce

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

r
ricco
Dziwne, taki super biznesmen a chce ladowac kase w zadluzony klub bez przyszlosci??? To kolejny slup i figurant ktory ma przykryc lewe interesy!!! Patrz misiek itd!!!
a
as
wszystko , byle nie "misiaczki" !
P
PK
Komentarz w stylu "nie znam się, ale się wypowiem". W tym artykule Paul Bargiel pokazany jest od strony miłośnika sportu, który podąża za marzeniami, ale jest druga strona tego medalu. Gość jest poważnym biznesmenem, od lat działa na rynku nowych technologii. Ma swoją firmę i udziały w wielu innych m.in. w znanym w Polsce Uberze. Porównanie biznesmena, który ma miliony $ na koncie i jest zapraszany w roli prelegenta na Forum Ekonomiczne w Daavos do Meresińskiego, który ani nie prowdził żadnej poważnej firmy, ani nie był nigdzie szanowany to naprawdę szczyt głupoty... albo niewiedzy. :)
K
Komar
Przyda się trochę polotu i finezji w tym smutnym jak p..da miescie
K
Kibic
Już po zdjęciach widać że będzie wesoło. Będzie jeszcze ciekawiej niż za Meresia:)
K
Kibic
Już po zdjęciach widać że będzie wesoło z nim. Będzie się działo bardziej niż z Meresiem:)
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska