Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Sikora z Kęt każdego dnia walczy o zdrowie chorego synka

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Przy chroym Olivierze spędza nawet 24 godziny na dobę. Czasami z bezsilności zaczyna tracić nadzieję

Dla Beaty Sikory z Kęt każdy dzień od czterech lat to walka o zdrowie syna. Są dni, gdy przy 10-letnim Olivierze spędza 24 godziny na dobę. Robi przy tym wszystko, aby pozostałej dwójce dzieci, 7-letniej Nadii i 16-letniemu Dawidowi, także nie brakowało mamy.

Do szóstego roku życia Olivier był całkowicie zdrowym chłopcem. Choroba dała o sobie znać, gdy poszedł do „zerówki”. – Zaczął mieć problemy z zaparciami. Ból był tak duży, że tracił przytomność – opowiada ze łzami w oczach Beata Sikora.

Lekarze podejrzewali najpierw, że może to być wynik stresu spowodowany rozpoczęciem nauki. Przez dwa lata wraz z mężem zabierali Oliviera do różnych specjalistów, w tym endokrynologów, dietetyków. Nikt nie potrafił wskazać przyczyny. Udało się to dopiero lekarzom w szpitalu w Sosnowcu, gdzie chłopczyk był leczony przez pięć miesięcy. Okazało się, że to choroba Hirschsprunga, czyli rzadkie, wrodzone schorzenie unerwienia jelit, które powoduje, że 10-latek wypróżnia się raz na sześć dni, czasami nawet rzadziej, i to tylko dzięki zastosowaniu odpowiednich preparatów.

– Trzeba je stosować rano i wieczorem – zaznacza pani Beata. Specjaliści wykryli u Oliviera ponadto astmę oskrzelową, alergię na kurz, stany lękowe. Nawet lekarze, widząc całą listę schorzeń, z niedowierzaniem kręcili głowami. Olivier leczony jest w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, ale także w Sosnowcu i poradni w Katowicach.

Beata Sikora nie ukrywa, że rehabilitacja sporo kosztuje. Jeden z leków niezbędnych dla syna Sikorowie sprowadzają z zagranicy. – Jedno opakowanie kosztuje 1100 zł i wystarcza na 30 dni – mówi kobieta, dodając, że jest to zaledwie jeden z wielu leków, jakie musi przyjmować Olivier.

A to tylko część kosztów, jakie ponosi w związku z tym rodzina z Kęt. – Nawet jeśli część leków, zabiegów i porad jest refundowana, to do Warszawy, Sosnowca czy Katowic trzeba jeszcze dojechać. Paliwo na same dojazdy na rehabilitację do Katowic pochłania mnóstwo pieniędzy – wzdycha pani Beata.

W tej sytuacji mąż dwa lata temu wyjechał do pracy za granicę. Ostatnio pracuje na delegacjach w Polsce. Jego pensja starcza na leki i wizyty u lekarzy. Pani Beacie na życie zostaje niewiele. – W sklepie często kupuję na zeszyt, to znaczy płacę, kiedy mam pieniądze – przyznaje kęczanka. Rodzinie często brakuje na zapłacenie innych rachunków. Energetyka i wodociągi chciały im odciąć już prąd i wodę. W ubiegłym roku Sikorowie musieli wziąć kredyt 40 tys. zł, żeby pokryć koszty leczenia i rehabilitacji syna.

Beata Sikora nigdy nie prosiła o pomoc, ale przyszedł taki moment, że schowała honor do kieszeni. – Wysłałam ponad 200 apeli do różnych firm i instytucji z prośbą o wsparcie. Odpowiedziały trzy – mówi kęczanka. Tym bardziej wdzięczna jest sąsiadom za wsparcie. Czasami podczas tych zmagań i bezsilności traci nadzieję, ale po chwili znów zdaje sobie sprawę, że nie może się poddać, bo jest potrzebna swoim dzieciom. – Chcę zostać w przyszłości architektem – wyznaje Olivier. Lubi matematykę i przyrodę. Ma indywidualny tok nauczania, do którego przydałby mu się laptop. Kto chce wesprzeć chłopca, może dokonać wpłaty na specjalne konto w Banku Śląskim nr: 45 1050 1113 1000 0092 0907 2264 z dopiskiem „Dla Oliviera na leczenie i rehabilitację”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska