Do tej pory tylko województwo podlaskie wprowadziło budżet obywatelski na takim szczeblu. W pierwszym roku jego funkcjonowania mieszkańcy mieli do wydania 100 tys. złotych. Wygrał projekt telewizji studenckiej.
Kwota do wykorzystania w Małopolsce miałaby być większa - według marszałka Marka Sowy minimum to pół miliona złotych na subregion, ale docelowo myśli o milionie. Tak jak to działa w budżetach miejskich, projekty mogłyby dotyczyć wszelkich dziedzin: od kultury, oświaty, aż do sportu i komunikacji.
Zapytaliśmy aktywistów z różnych części Małopolski, co sądzą o takim pomyśle. Zainteresowanie jest. - Prowadziliśmy projekt "Żywa biblioteka", w którym uczniowie spotykali się ze świadkami historii. Chcielibyśmy go kontynuować, ale nie mamy pieniędzy. Podobnie z nauką podstaw prawnych w szkołach. Taki budżet to szansa - mówi Alicja Derkowska z Małopolskiego Towarzystwa Oświatowego w Nowym Sączu.
- Budżet pomógłby zintegrować powiaty z danego regionu, często jest z tym problem - zauważa Barbara Mossór z zarządu Małopolskiej Sieci Lokalnych Grup Działania (sama zajmowała się m.in. rewitalizacją Pustyni Błędowskiej).
Jak jednak zaznacza ekspert budżetu obywatelskiego dr Marcin Gerwin, na stworzenie budżetu w regionalnym wymiarze radni muszą mieć dobry pomysł.
- Województwo powinno wyznaczyć priorytety rozwoju, np. edukacja, kultura, środowisko, i według takich kategorii przyjmować projekty - mówi.
Sceptyczny wobec pomysłu jest Przemysław Dziewitek z "Pracowni Obywatelskiej". Nazywa go politycznym wypaczeniem idei budżetu obywatelskiego. - Tu chodzi nie tylko o rozdawanie pieniędzy, ale o aktywizację mieszkańców. W Krakowie mamy z tym problem, a co dopiero w skali regionu - mówi.
Lipiec zapowiada, że kolejnym projektem będzie wprowadzenie tzw. inicjatywy obywatelskiej: tak aby grupa Małopolan mogła złożyć projekt uchwały sejmiku wojewódzkiego. Ile podpisów trzeba by zebrać pod inicjatywą uchwałodawczą - na razie nie wiadomo. Grzegorz Lipiec wstępnie mówi o 8 tysiącach.
Źródło: Gazeta Krakowska