FLESZ - Co czwarty Polak jest uzależniony od informacji oraz odczuwa ich nadmiar
Zgłoszenie o tym, że dwa uwiązane na łańcuchach psy zostały na jednej z posesji w Bielczy, a rodzina wyjechała trzy dni wcześniej na święta, otrzymał tarnowski oddział TOZ. Do inspektorów zadzwoniła w niedzielę popołudniu osoba, która poinformowała o całym zdarzeniu. Wizyta na miejscu wskazuje jednak, że dola czworonogów była fatalna nie tylko od święta.
- Psy były bardzo wycieńczone, osłabione i zapchlone. Właściciele nie zostawili im nic do jedzenia i picia - mówi Aleksandra Prytko-Lamot, prezes TOZ Oddział w Tarnowie. - Jeden z psiaków miał również wrośnięty łańcuch w szyję – dodaje.
Na miejscu pojawiła się policja. Zwierzaki zostały przekazane do schroniska. W poniedziałek trafiły do tarnowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Zajmą się nimi nasi weterynarze, a później przekażemy je do domów tymczasowych - informuje Aleksandra Prytko-Lamot.
Kundelki będą tam przebywać, póki nie odzyskają pełni sił. Równocześnie TOZ szuka osób, które będą chciały na stałe zaopiekować się psiakami i przygarnąć je pod swój dach.
Sprawą pozostawienia psów na posesji bez karmy i wody zajmują się również brzescy policjanci. - Prowadzimy postępowanie w kierunku znęcania się nad zwierzętami - mówi asp. sztab. Ewelina Buda, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Brzesku. Właścicielom czworonogów z Bielczy może grozić kara do dwóch lat więzienia.
Inspektorzy TOZ nie mają wątpliwości, że wrośnięty łańcuch w szyję to nie jest efekt kilku dni zaniedbań, a pozostawienie zwierzaków bez jedzenia i picia nigdy nie powinno się zdarzyć.
- Brak mi słów, żeby skomentować to zachowanie. Jeśli wyjeżdżamy na święta nie zostawiajmy na dłuższy czas zwierząt samych. Skorzystajmy ze specjalnych hoteli dla czworonogów bądź po prostu poprośmy o pomoc w opiece sąsiadów - podkreśla Aleksandra Prytko-Lamot.
