Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blokowanie sprzedaży ziemi nie ma żadnego sensu. Rozmowa z Adamem Tańskim

Lucyna Talaśka-Klich
Rozmowa z Adamem Tańskim, byłym ministrem rolnictwa, prezesem Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa w latach 1992-2002 o przemianach na polskiej wsi.

 

 - Średnia wielkość powierzchni gruntów rolnych w gospodarstwie rolnym w kraju w 2016 roku wynosi 10,56 ha. Tak wynika z komunikatu prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Czy mając tyle hektarów, można wiązać przyszłość z rolnictwem?

- O tym nie decyduje tylko powierzchnia użytków rolnych. Owszem, przy tradycyjnym rolnictwie na powierzchni ok. 11 ha nie da się osiągnąć parytetowych dochodów z produkcji rolnej. Ale przy specjalistycznej produkcji wysoko intensywnej już jest to możliwe. Operowanie tylko przeciętną powierzchnią gospodarstwa rolnego jest zbytnim uproszczeniem.

 

Jeśli przyjrzymy się dokładniej strukturze polskich gospodarstw to okaże się, że ponad 72 tys. gospodarstw (5,2 proc. ogólnej zbiorowości) gospodaruje na ponad 41 proc. użytków rolnych i osiąga powierzchnię ponad 30 ha. Problemem jest 75 proc. gospodarstw w Polsce, które mają poniżej 10 ha, ale ich udział w ogólnej powierzchni użytków rolnych jest poniżej 28 proc.

 

- Różnice w powierzchni gospodarstw są duże. W woj. zachodniopomorskim ta średnia to 30,2 ha, a w  małopolskim zaledwie 4,02 ha. Jak gospodarstwa o tak zróżnicowanej strukturze mogą ze sobą konkurować? 

- Zróżnicowanie regionalne jest ogromne, a przyczyny tego zróżnicowania tkwią w naszej historii. Ale te najmniejsze gospodarstwa nie konkurują na rynku z gospodarstwami dużymi z prostego powodu - one na rynek nie sprzedają w ogóle lub sporadycznie. Pełnią zupełnie inne funkcje. Zaspokajają w dużym stopniu potrzeby żywnościowe właściciela i jego rodziny, tzw. spożycie naturalne i pełnią inne funkcje o charakterze socjalnym.

Przeczytaj też: Ilu nierolników próbowało kupić ziemię z nowymi przepisami?

 

- W latach 90. ziemia rolna była znacznie tańsza niż dziś. Czy wówczas na wsi nie było głodu ziem? Dzierżawcy państwowych gruntów twierdzą, że zanim Polska wstąpiła do Unii Europejskiej mało kto był zainteresowany dzierżawą gruntów po PGR-ach. 

- W roku 1992, kiedy rozpoczynaliśmy przekształcenia strukturalne i własnościowe w dawnym państwowym sektorze rolnictwa nie było chętnych na ziemię po PGR-ach. Było to spowodowane kilkoma przyczynami. Po pierwsze dawne PGR były skoncentrowane w pasie północnym i zachodnim Polski, gdzie było stosunkowo niewiele gospodarstw indywidualnych chętnych na kupno czy dzierżawę ziemi.

 

Po drugie programy restrukturyzacyjne dawnych PGR były tak skonstruowane, aby maksymalnie wykorzystać budynki gospodarstw i utrzymać jak najwięcej miejsc pracy dla byłych pracowników PGR. Były też obawy wśród potencjalnych chętnych, czy będą w stanie sprostać wyznaczonymi przez przetargi dosyć trudnymi warunkami finansowymi. Chodzi tu o czynsz dzierżawny i wykup majątku obrotowego. Ci, którzy podejmowali decyzję o udziale w przetargach byli ludźmi odważnymi, często ryzykującymi oszczędności swoje i rodziny. Umowy dzierżawy miały charakter wieloletni i miały zapewnić poczucie bezpieczeństwa i stabilności w gospodarowaniu na wydzierżawionych użytkach rolnych wymagający często sporych nakładów na przywrócenie żyzności tych użytków.

 

- A potem niektórzy z nich oddawali Agencji Nieruchomości Rolnych 30 proc. dzierżaw. Czy to miało sens?

- Decyzje rządów PO i PSL o wyłączeniu części użytków rolnych w trakcie dzierżawy w mojej ocenie naruszały trwałość umów dzierżawy i zaufanie do instytucji państwowych. Jeśli pojawił się głód ziemi wśród rolników indywidualnych sąsiadujących z dużymi dzierżawionymi gospodarstwami, to należało odczekać do czasu zakończenia umowy dzierżawy i dokonać ponownej restrukturyzacji.

 

Praprzyczyną tej decyzji były kalkulacje polityczne uzyskania poparcia indywidualnych rolników, których jest znacznie więcej niż dzierżawców. Jak potem się okazało te kalkulacje były chybione, koalicja zwłaszcza PSL poniosła spektakularną klęskę wyborczą. Jednak negatywne konsekwencje tych działań obserwujemy do dzisiaj. Stygmatyzacja dużych gospodarstw przyjęła inną formę. Mianowicie przeciwstawia się im gospodarstwa rodzinne, które są podstawą ustroju rolnego. Jest całkowicie błędnie rozumiane pojęcie gospodarstwo rodzinne. „Rodzinność” gospodarstwa nie mierzy się powierzchnią gospodarstwa, a stosunkami pracy w tym gospodarstwie i sposobem podziału dochodów. Przy tym kryterium gospodarstwo rodzinne może osiągnąć powierzchnię kilkuset hektarów.

Blokowanie sprzedaży ziemi nie ma żadnego sensu. Rozmowa z Adamem Tańskim

- Zamrożenie sprzedaży państwowych gruntów nie spodobało się tym rolnikom, którzy zamierzali kupować grunty od Agencji Nieruchomości Rolnych. Mogą je teraz wydzierżawić i to na innych zasadach niż wcześniej, ponieważ o tym, komu ANR wydzierżawi ziemię (w przypadku przetargu z ofertami pisemnymi) nie zdecyduje już najwyższa stawka czynszu. Jak Pan ocenia te zmiany?

- Blokowanie sprzedaży państwowej ziemi rolnej, zwłaszcza sprawdzonym dzierżawcom, nie ma żadnego uzasadnienia. Owszem, można rozważać ustalenie maksymalnej powierzchni użytków rolnych, jakie można nabyć z zasobów państwowych, ale powinny być one regionalnie zróżnicowane. Hamowanie sprzedaży ziemi dzierżawcom stwarza w nich poczucie tymczasowości i nie sprzyja racjonalnym decyzjom o charakterze długookresowym zwłaszcza inwestycyjnym. Nabywanie ziemi rolnej z zasobów państwowych czy jej dzierżawa powinny być oparte o jednoznaczne kryteria takie jak wysokość czynszu czy cena ziemi. Wprowadzanie innych kryteriów stwarza warunki sprzyjające różnym nieuczciwym praktykom. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Blokowanie sprzedaży ziemi nie ma żadnego sensu. Rozmowa z Adamem Tańskim - Gazeta Pomorska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska