Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bochnia. Nowatorskie operacje jak w Krakowie

Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
małgorzata więcek-cebula
Dr Łukasz Strzępek - nowy ordynator chirurgii bocheńskiego szpitala zapowiada wielką rewolucję

Wiele wskazuje na to, że Szpital Powiatowy w Bochni stanie się jeszcze bardziej istotnym ośrodkiem na medycznej mapie Małopolski. Wszystko to za sprawą nowej, doświadczonej kadry, którą do Bochni ściągnął Jarosław Kycia, dyrektor lecznicy.

Już niebawem szpital w Bochni będzie wykonywał m.in. biopsję mammotomiczną.

- W tej chwili tylko w trzech miejscach w Krakowie takie zabiegi są realizowane. Polegają one na tym, że za pomocą specjalnej igły, próżniowo można usuwać niewielkie guzy piersi - tłumaczy dr Łukasz Strzępek, ordynator oddziału chirurgii. To jeszcze nie wszystko.

Na tym oddziale już w tej chwili dr Strzępek z dużym powodzeniem leczy rany przewlekłe, nawet te wieloletnie powstałe w wyniku operacji, ale też na skutek zmian cukrzycowych. - Zależy nam na podnoszeniu poprzeczki. To, że jesteśmy placówką powiatową, wcale nie oznacza, iż nie możemy czy nie potrafimy realizować tego, co lekarze z większych ośrodków jak choćby z Krakowa - przekonuje dyrektor Kycia.

W ostatnim czasie nowych ordynatorów zyskały także dwa duże szpitalne oddziały: anestezjologii i intensywnej terapii oraz wewnętrzny.

Z Łukaszem Strzępkiem, ordynatorem oddziału chirurgii szpitala w Bochni rozmawia Małgorzata Więcek-Cebula

Zawsze pan chciał zostać lekarzem?

Chciałem być piłkarzem. Dopiero w ostatnie klasie liceum zdecydowałem, że będę zdawał na medycynę. Studiowałem w Krakowie w Collegium Medicum UJ i mieszkałem w akademiku. To były ciężkie studia, ale wspominam je bardzo dobrze, głównie ze względu na ten akademik. Poznałem tam wielu fantastycznych ludzi, z którymi do dziś utrzymuję kontakt.

A chirurgia od razu się podobała?

Myślałem o psychiatrii, kardiologii. Ostatecznie postawiłem jednak na chirurgię. Myślę, że chyba dlatego, iż w tej dziedzinie medycyny najszybciej widać efekty pracy. A to motywuje. Specjalizację z chirurgii ogólnej robiłem w Klinice Chirurgii Onkologicznej w Krakowie, moim kierownikiem specjalizacji był prof. dr hab. Piotr Skotnicki.

Pierwsza praca...

Jeszcze zanim rozpocząłem specjalizację dostałem pracę w pogotowiu w okolicach Nowego Targu. To była niezła lekcja dla początkującego lekarza.

A jakiś konkretny przypadek, z tej lekcji, który panu utkwił w pamięci?

Najbardziej zapamiętałem wezwanie do ośmiolatka, który schodził z gór i potknął się na kamieniu. W zgłoszeniu była informacja, że dziecko ma niewielki ból brzucha. Gdy dotarłem na miejsce dyspozytor poinformował mnie, że jest drugie wezwanie do osoby, która straciła przytomność. W jednej sekundzie musiałem zdecydować co robić: czy zostawić to dziecko i jechać do tej starszej osoby, czy zostać przy nim. Wybrałem dziecko. I dobrze, bo okazało się, że ma pękniętą śledzionę. Gdybym go zostawił,

pewnie by nie przeżył, a ja mógłbym zakończyć karierę lekarza bardzo szybko.

Potrafi pan pracować, gdy widzi, że dziecko cierpi?

Robię swoje, ale przyznam się szczerze, że odkąd mam dzieci, ciężko mi patrzeć, gdy małym pacjentom dzieje się coś złego. To zupełnie coś innego niż dorosły człowiek.

Dużo ma pan tych dorosłych pacjentów na oddziale?

Zwykle około trzydziestu osób. To różnego rodzaju przypadki. Czasami mamy spokojny dzień, zajmujemy się wówczas operacjami: przepuklin, pęcherzyków żółciowych czy wyrostków robaczkowych, czasami jest jednak taki dyżur, że operujemy przez całą noc praktycznie non stop. Gdy trafiają do szpitala osoby z wypadków, jakiś nieprzewidzianych zdarzeń.

Wszystko wskazuje na to, że pracy będzie jeszcze więcej...

W planach mamy faktycznie wprowadzenie kilku nowych procedur, między innymi wykonywanie biopsji mammotomicznej. W tej chwili tylko w trzech miejscach w Krakowie takie zabiegi są realizowane. Polegają one na tym, że za pomocą specjalnej igły, próżniowo można usuwać niewielkie guzy piersi.

Bochnia zyskała, bo jest pan też specjalistą od leczenia ran, zwłaszcza tych przewlekłych?

Leczę te pooperacyjne, jak i powstałe w wyniku zmian cukrzycowych. Zajmuję się także odleżynami oraz wykonuję operacje plastyczne związane z rekonstrukcją uszkodzonych przez nowotwór części ciała.

A w wolnych chwilach co pan robi?

Czytam książki, słucham muzyki i gram w piłkę nożną. Właśnie kupiłem sobie nowe buty. Miałem niewielką przerwę w graniu, ale też w pracy zawodowej, bo złamałem kciuka właśnie podczas meczu. Teraz wracam jednak do tej mojej pasji.

Piłka nożna to kontuzyjny sport, nie boi się pan choćby o ręce?

Boję się, uważam. Chirurdzy, rzadko stoją na bramce. Poważnie zastanawiam się nad tym czy tak na wszelki wypadek nie ubezpieczyć sobie rąk.

A pan na jakiej pozycji grywa najczęściej?

W ataku.

To musi pan nieźle atakować, skoro udało się panu zdobyć kilka razy Mistrzostwo Polski Lekarzy w piłce nożnej, ale także w 2009 roku Mistrzostwo Świata Lekarzy...

Myślę, że to jeszcze nie koniec tej piłkarskiej przygody. a

Rozmawiała Małgorzata Więcek-Cebula

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska