Nadal nie wiadomo jak zakończy się trwające od kilku lat zamieszanie związane z budową łącznika autostrady z krajową „czwórką”.
Od wydanej w lipcu decyzji środowiskowej po raz kolejny odwołał się Andrzej Wilk, emeryt z Bochni, wspierany przez grupę kilkunastu osób.
Walczy o „ojcowiznę”
Odwołał się, bo przyjęty kilka lat temu wariant drogi przebiega przez jego „ojcowiznę”. Według niego forsowany wariant jest nie tylko najdroższy, ale też powoduje największe straty w przyrodzie na tym terenie.
Wilk proponuje, aby łącznik poprowadzić inną trasą, która ominie jego dom i zakończy się rondem przy „Blach-Stalu”.
Na proponowane przez emeryta rozwiązanie, wspieranego przez grupę kilkunastu mieszkańców, nie godzą się jednak urzędnicy.
Według nich przyjęta opcja przebiegu łącznika, mimo że przewiduje konieczność zburzenia 14 budynków gospodarczych, 1 handlowego i 3 domów, jest najlepsza dla mieszkańców, kierowców, ale też samej Bochni. Przebiega bowiem najbliżej Strefy Aktywności Gospodarczej oraz Stalproduktu.
Przedstawiciele Zarządu Dróg Wojewódzkich zwracają uwagę jeszcze na jedną kwestię.
Inwestycja o wartości 94 mln złotych jest zaplanowana na lata 2016-2018. Jeśli zmieni się w tej chwili jej przebieg, całą procedurę trzeba będzie rozpocząć od początku, a to trochę potrwa.
Brak realizacji w wyznaczonym terminie spowoduje, że zaplanowane na łącznik pieniądze po prostu przepadną.
Impasu nie da się przerwać
W tej nieciekawej sytuacji kilka miesięcy temu rozwiązanie próbował znaleźć Jan Balicki, przewodniczący Rady Miejskiej w Bochni, który podjął się mediacji.
- Osiągnąłem jednak tylko połowiczny sukces. O ile udało mi się wytłumaczyć pewne rzeczy osobom, które były przeciwne temu wariantowi, to pana Wilka nie przekonałem - mówi Jan Balicki.
Rolnik nie doszedł do porozumienia także z przedstawicielami władzy samorządowej miasta i powiatu, które proponowały mu dom i działkę w innej części miasta.
- Pan Wilk nie chce nam nawet wskazać, jakie warunki miasto musi mu zapewnić, by był usatysfakcjonowany - podkreśla przewodniczący rady miasta.
Brak porozumienia
- W tym przypadku, mimo jak najlepszych chęci z naszej strony, brakuje płaszczyzny porozumienia - dodaje Ludwik Węgrzyn, starosta powiatu bocheńskiego. Odwołanie od decyzji środowiskowej rozpatruje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Rozstrzygnięcia należy spodziewać się w najbliższych tygodniach. Jakie ono będzie?
- Zdecyduje o tym organ odwoławczy. Wiem jednak na pewno, bo trochę się na tym znam, że sama decyzja jest poprawnie przygotowana - przekonuje Ludwik Węgrzyn.
Wykurzą specustawą?
Nie wykluczone, że w przypadku łącznika urzędnicy będą chcieli zastosować specustawę.
- Aby jednak takie rozwiązanie mogło być w ogóle brane pod uwagę, musi być prawomocna decyzja środowiskowa - wyjaśnia Józef Mroczek, wicestarosta powiatu bocheńskiego.
Dopóki nie zapadną wiążące decyzje w sprawie łącznika, kierowcy zjeżdżający z autostrady w Bochni będą skazani na jazdę wąską drogą powiatową.
Dla porównania w sąsiednim Brzesku funkcjonują dwa łączniki autostradowe.