Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bonita de la Vega i wielka tajemnica

Redakcja
Gdy do Tarnowa dotarła wieść, że w dalekim Meksyku zmarł pewien człowiek liczący sobie lat bez mała 160, na ulicach miasta pojawił się dziwny osobnik.

Jak opisywały go policyjne akta, był śniadej cery i pociągłej twarzy. Nosił się nad wyraz bogato i pałał miłością do każdej białogłowy, bez względu na jej wiek. Ten dandys, jak sam potwierdzał, wszedł w posiadanie jakiegoś tajemnego eliksiru, który dopomógł meksykańskiemu rekordziście dożyć biblijnego wieku.

Początkowo nikt nie dawał wiary, że istnieje taka możliwość. Jednak kompleks nieśmiertelności dotarł i tutaj, a tajemniczy osobnik stał się postacią numer jeden w Tarnowie.

Początkowo pan ten pomieszkiwał w Hotelu Polskim i nikomu nie wchodził w drogę. Starał się, by jego postać była skryta i tylko dzięki gadatliwości panien hotelowych, absorbowała mieszkańców Tarnowa.

Na początek uwiódł dwie służące i na pytanie skąd u niego takie zamiłowanie do czynów grzesznych, oświadczył, że jest prawnukiem meksykańczyka, który dożył 160 lat, a właściwie nawet więcej.

Nikomu niczego nie proponował i nie narzucał się ze swoją osobą. Po kilku tygodniach wszyscy mieszkańcy wiedzieli, że w Tarnowie pomieszkuje jegomość, który ma wiedzę na przedłużenie życia nawet o sto lat.

Senior Bonita de la Vega - tak kazał się nazywać - nikomu niczego nie proponował, lecz tylko opowiadał o tajemnicy długowieczności, która w jego rodzinie była przekazywana z ojca na syna.

Jak się potem okazało, do pana de la Vega zaczęli schodzić się różni goście. Przeważnie potajemnie i z pełną sakiewką pieniędzy. Wszyscy niby przychodzili z czystej kurtuazji i tylko dla zabicia czasu, przynosili kosze pełne dobrego jedzenia i wypitki, ale zawsze na końcu rozmowy padało pytanie o długowieczność.

Senior Bonita dary przyjmował, ale nic nie chciał powiedzieć o składzie eliksiru. Tłumaczył, że jest związany tajemnicą rodu i karą śmierci za chociażby jedno nieodpowiednie słowo, ale oczekuje na pozwolenie ze strony matki, która przebywa w klasztorze gdzieś w dalekiej Boliwii, a liczy sobie lat 148. Wobec takiego wytłumaczenia zainteresowani modlili się o rychłą śmierć matki Bonity i dotarcia do tajemnicy.

W końcu, po długim oczekiwaniu przez Tarnów przeszła elektryzująca wiadomość - matka seniora zmarła i już nic nie stoi na przeszkodzie w ujawnieniu prawdy.

W umówionym dniu zainteresowani zebrali się w miejscowej kawiarni i oczekiwali na Bonitę. Należy dodać, że ów posiadacz wielkiej tajemnicy, pobrał kilka dni wcześniej spore sumy od zebranych, na konto tak ważnego spotkania. Suma była na tyle wielka, że senior Bonita wybył z Tarnowa i zainstalował się w Królewcu, gdzie rozpuścił wieść o swojej zdolności do przepowiadania przyszłości.

Niestety, natrafił na poważną przeszkodę w postaci tarnowskiego policjanta Leibla, który osobiście stawił się w progach seniora Bonity i w sposób prosty nałożył mu na ręce kajdanki.

Ponoć Bonita obiecywał Leiblowi dożycie ponad stu lat za uwolnienie, ale policjant oświadczył, że nie pragnie przez tak długi okres ścigać takich drani jak on i wybiera urzędową premię za ujęcie Bonity.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska