https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Borzęcin. Prywatny detektyw podaje nowe fakty w sprawie śmierci Grażyny Kuliszewskiej

Paweł Michalczyk
Bartosz Weremczuk, detektyw wynajęty przez męża zaginionej w styczniu Grażyny Kuliszewskiej, opublikował nowe informacje na temat okoliczności śmierci kobiety. Wynika z nich, że podczas sekcji zwłok na jej ciele stwierdzono uszkodzenia czaszki.

Prokuratura do dziś nie dostała wyników sekcji, mimo że została ona przeprowadzona 1 marca. Dzień wcześniej ciało Kuliszewskiej znaleziono w rzece Uszwica na terenie Bielczy, 6 kilometrów od domu rodzinnego w Borzęcinie. 9 marca odbył się pogrzeb zmarłej kobiety.

Prokuratura informuje, że do dziś nie dostała wyników sekcji zwłok. Biegłym zlecono przeprowadzenie pełnej toksykologii oraz - jak informował nas w maju prokurator Mieczysław Sienicki, rzecznik Prokuratury Okręgowe w Tarnowie, „wszelkie inne możliwe badania, które mogą się przyczynić do wyświetlenia prawdy materialnej”.

Dziś w rozmowie z "Gazetą Krakowską" prokurator Marcin Michałowski, który zajmuje się sprawą śmierci Kuliszewskiej, stwierdził, że wyniki sekcji mogą nadejść jeszcze w czerwcu. Zaznaczył jednak, że niekoniecznie zostaną od razu podane do publicznej wiadomości.

O wiele więcej niż prokuratura ujawnia zaś prywatny detektyw Bartosz Weremczuk, którego w styczniu wynajął mąż Grażyny Kuliszewskiej.

"Wstępne wyniki sekcji mogą wskazywać na uderzenie tępym narzędziem lub uderzenie głową o tępą krawędź innego przedmiotu. Tego typu obrażenia mogą świadczyć o nieszczęśliwym wypadku bądź celowym działaniu" - poinformował Weremczuk na swoim profilu facebookowym.

Zaznaczył, że "najbardziej istotną kwestią jest wyjaśnienie, czy w następstwie uderzenia w głowę Grażyna Kuliszewska zmarła, a jeśli nie, to czy została podjęta próba ratowania jej życia bądź działanie mające na celu pozbawienia jej życia (np. duszenie)".

Weremczuk ujawnił też, że niedaleko domu, z którego miała wyjść Grażyna Kuliszewska, odbywała się "zakrapiana impreza". "Uczestnikami byli m.in jej znajomi i jeden członek rodziny... Co najmniej jeden uczestnik imprezy pozostawał w wielomiesięcznym konflikcie ze zmarłą" - uważa detektyw.

Jego zdaniem, "może okazać się że za śmierć Grażyny Kuliszewskiej mogą odpowiedzieć co najmniej 3 osoby".

Prokurator Marcin Michałowski nie komentuje rewelacji prywatnego detektywa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Ja bym też nie komentowała tych bzdur. Nie wiem czy ten detektyw dostał kasę od sprawcy za rozpowszechnianie takich idiotyzmów. ... widocznie tak
G
Gość
To raczej nie meza sprawka.Gosc.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska