Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Borzęcin-Londyn. Przez koronawirusa opóźnia się ekstradycja męża zmarłej w zagadkowych okolicznościach Grażyny K.

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Czesław K. nad trumną żony podczas jej pogrzebu w Borzęcinie
Czesław K. nad trumną żony podczas jej pogrzebu w Borzęcinie Paweł Michalczyk
Opóźnia się sprawa ekstradycji Czesława K. z Wielkiej Brytanii do Polski. Mąż zmarłej w zagadkowych okolicznościach, pochodzącej z Borzęcina Grażyny K., odwołał się od tej decyzji. Z powodu epidemii koronawirusa sprawa trafi przed londyński sąd z kilkumiesięczną zwłoką.

FLESZ - Niezdrowe produkty wciąż polecane jako korzystne

od 16 lat

Decyzja o ekstradycji Czesława K. zapadła przed londyńskim sądem Westminster Magistrates' Court już 17 lutego. Mężczyzna złożył jednak odwołanie na to orzeczenie. Do tej pory nie zostało ono rozpatrzone i nie nastąpi to szybko.

- Mój klient usłyszał od swojego londyńskiego prawnika, że w zwyczajnych warunkach rozpatrzenie takiej sprawy trwa mniej więcej pół roku, ale z powodu pandemii koronawirusa rozciągnie się do minimum 9 miesięcy, licząc od wyroku sądu pierwszej instancji - mówi mec. Dawid Gąsawski, który reprezentuje męża Grażyny K. przed polskim wymiarem sprawiedliwości.

Prywatny detektyw Bartosz Weremczuk, który niegdyś pracował na zlecenie Czesława K. uważa, że obecna sytuacja wcale nie jest korzystna dla męża kobiety. - Z powodu koronawirusa traci cenny czas, który mógłby wykorzystać na ewentualną obronę. Nawet, jeśli decyzja o ekstradycji będzie pozytywna, jego wydanie stronie polskiej może nastąpić dopiero na przełomie roku. Musi zostać wyznaczony jej termin, a gdy trafi do Polski, musi usłyszeć zarzuty, a dopiero później akt oskarżenia może trafić do sądu i rozpocznie się proces - mówi Weremczuk.

Czesław K. został zatrzymany w Londynie 22 lipca w związku ze śmiercią swojej żony, Grażyny. To konsekwencja Europejskiego Nakazu Aresztowania, wydanego przez Sąd Okręgowy w Tarnowie na wniosek tarnowskiej prokuratury. Śledczy z Tarnowa do dziś nie chcą jednak zdradzać, jakie zarzuty mają zamiar postawić mężowi kobiety.

Grażyna K. zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia. Miała wracać z krótkiego pobytu w Borzęcinie do Londynu, gdzie mieszkała z mężem i synem. Do stolicy Wielkiej Brytanii już jednak nie dotarła. Poszukiwania zaginionej trwały wiele tygodni, angażowali się w nie nawet wolontariusze. 28 lutego, po wielotygodniowych poszukiwaniach, znaleziono ciało kobiety w rzece Uszwica na terenie wsi Bielcza, 6 km od domu w Borzęcinie.

Śledczy milczą nawet o tym, co było bezpośrednią przyczyną śmierci kobiety. Nie wiadomo więc, czy prawdziwe są nieoficjalne informacje, jakoby kobieta zmarła "wskutek uderzenia tępym narzędziem lub uderzenia głową o tępą krawędź innego przedmiotu".

- Nie udzielamy żadnych informacji na temat postępowania, przyjętych wersji, kwalifikacji i założeń - stwierdza krótko prokurator Marcin Michałowski, naczelnik Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

Małżeństwo K. wychowywało syna, który dzisiaj ma siedem lat. Chłopiec ma podwójne obywatelstwo. Po aresztowaniu Czesława K. trafił on pod opiekę do rodziny mężczyzny w Wielkiej Brytanii, ale decyzją brzeskiego sądu wkrótce potem trafił do rodziny w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska