Do zdarzenia doszło w ostatnią sobotę około godz. 19 w autobusie linii 178, jadącym z Podgórza w kierunku Mistrzejowic. Kilka przystanków przed końcem trasy w autobusie rozpętała się awantura.
Jak relacjonują świadkowie, młodemu mężczyźnie (w wieku około 30 lat) nie spodobało się, że 76-letnia kobieta zwróciła uwagę jego partnerce. Ta trzymała na rękach dziecko, które kilka razy uderzyło starszą kobietę butelką w głowę.
– Najpierw zaczął wyzywać tę starszą panią, a kiedy ona wstała i odeszła, on ruszył w jej kierunku i zaczął wygrażać, że ją skopie – mówi Leszek Wójcik-Wiatr, który obserwował z bliska całą sytuację.
– Kiedy ją popchnął tak, że wylądowała na drzwiach, już nie wytrzymałem. Podszedłem, psyknąłem mu gazem pieprzowym w twarz i zacząłem krzyczeć do kierowcy, żeby wezwał policję – relacjonuje Leszek Wójcik-Wiatr.
Autobus zatrzymał się przy przystanku Elektrociepłownia, a kilkadziesiąt minut później na miejsce przyjechała policja. – Złożyłem zeznania, opisałem dokładnie, co się stało i miałem zamiar wracać do domu. Ale policjanci powiedzieli, że jestem zatrzymany i muszę z nimi jechać na komendę – mówi Wójcik-Wiatr.
Dlaczego tak się stało? Komisarz Katarzyna Padło z małopolskiej policji wyjaśnia, że to z powodu rozpylenia gazu pieprzowego. – Używanie gazu w pomieszczeniu zamkniętym, w którym przebywa tyle osób, nie jest dozwolone – mówi kom. Padło. Dodaje, że policjanci musieli ustalić m.in. czy nikt nie odniósł z tego powodu obrażeń i jaki był dokładny przebieg wydarzeń. Dopiero wtedy mogli zwolnić mężczyznę.
Leszek Wójcik-Wiatr uważa jednak, że został źle potraktowany przez funkcjonariuszy. – Jako jedyny stanąłem w obronie tej pani. Uważam, że postąpiłem słusznie, a byłem przesłuchiwany na posterunku do północy. Do domu dotarłem dopiero przed godziną drugą – mówi. – A później wszyscy się dziwią, że ludzie widząc czyjąś krzywdę dla świętego spokoju wolą odwrócić głowę i nie ryzykować – dodaje 67-latek.
Sprawa drugiego mężczyzny, tego który zaatakował kobietę, została skierowana do prokuratury.