Do kwietnia 2021 roku Marcin Sumara żył, jak każdy inny zdrowy mężczyzna. Pracował, miał swoje pasje, przyjaciół. Wszystko runęło w Wielki Piątek wieczorem, gdy doznał udaru.
- Wiele osób myśli, że choroby ich nie dotyczą, że nic złego nie może się stać, jednak tak nie jest. Wystarczy kilka sekund, aby życie zawisło na włosku, sam się o tym przekonałem. Tego dnia byłem w pracy, jeździłem samochodem, uśmiechałem się, rozmawiałem z kolegami, wszystko było normalnie. O godzinie 21 tego dnia wydarzyła się tragedia. Miałem po dwóch godzinach wrócić do domu, a tak się nie stało… - wspomina.
Marcin Sumara uwięziony we własnym ciele
Nieprzytomny mężczyzna trafił do szpitala w Brzesku. Diagnoza była dla niego wstrząsem: wylew krwi do mózgu. Mężczyzna nie mógł się poruszać.
- Konsekwencją udaru okazało się porażenie czterokończynowe sprzężone z zespołem zamknięcia, czyli stanem, w którym świadomość i sprawność umysłowa zostaje zachowana, ale nie ma możliwości kontrolowania własnego ciała, nie możliwości porozumiewania się z innymi za pomocą słów, jedynie za pomocą sporadycznych gestów. Mój syn w jednej chwili stał się więźniem własnego ciała! Moje serce rozpada się na pół za każdym razem, gdy o tym myślę - mówi ze wzruszeniem Anna Sumara, mama Marcina.
- Gdy się tak leży, człowiek ma sporo czasu na myślenie. Nic z materialnych rzeczy nie ma wtedy znaczenia. Rano się cieszymy, że coś się nam udało, a wieczorem może nas już nie być. I to dotyczy każdego człowieka, bo życie ludzkie jest bardzo kruche.
W trakcie pobytu w brzeskim szpitalu pan Marcin przeszedł COVID-19, zapalenia płuc, a nawet zakażenie bakterią oddziałową. Konieczne było użycie respiratora i wdrożenie żywienia dojelitowego, a także założenie rurki tracheotomijnej.
Marcin Sumara walczy o każdy ruch
Po wyjściu ze szpitala w Brzesku pan Marcin trafił do zakładu opiekuńczo-leczniczego w Brzesku, gdzie spędził 4 miesiące. Od 10 miesięcy przebywa w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie, gdzie wraca do pełnej sprawności.
- Jestem silny, czasem czuję się jak wojownik. Miewam gorsze dni jak każdy - opowiada. Użycie sondy dojelitowej nie jest już konieczne, bo pan Marcin je samodzielnie, również oddycha bez mechanicznego wspomagania. Na wszelki wypadek pozostawiono mu jeszcze rurkę tracheotomijną, zatkaną korkiem.
- Ruszam się, zaczynam mówić. Czuję się dobrze, choć wcześniej nie dawano mi na to żadnych szans. Obecnie rehabilituję się po kilka godzin dziennie w ośrodku, mam też różne zajęcia. Mam dopiero 37 lat! Powoli robię postępy, stabilizuję postawę ciała, ćwiczę mowę, stoję z asekuracją, pracuję nad usprawnianiem nóg i rąk, które powoli stają się silniejsze - wylicza.
Niestety, koszty rehabilitacji są wysokie i sięgają 30 tys. zł miesięcznie. Przekracza to możliwości finansowe rodziny, stąd prowadzone są zbiórki zarówno w formie tradycyjnej, jak i internetowej. Na Facebooku działa grupa Pomoc dla Marcina, w której organizowane są licytacje rozmaitych przedmiotów. Trwa również zbiórka pieniędzy na stronie fundacji Siepomaga.
[
](https://www.siepomaga.pl/marcin-sumara "Siepomaga - zbiórki pieniędzy dla chorych osób")
- W Bochni powstanie nowe rondo. Mieszkańcy wybrali projekty w ramach BO na 2023
- Podejrzany o zabójstwo żony Czesław K. na obserwacji sądowo-psychiatrycznej
- Dzieci z Brzeska spotkały się z pisarką Roksaną Jędrzejewską-Wróbel ZDJĘCIA
- Podwyżki cen ciepła w Bochni nawet o 360 procent
- Wbito pierwszą łopatę pod budowę I etapu sądeczanki i zachodniej obwodnicy Brzeska
- W gminie Gnojnik znów świecą uliczne lampy. Jest porozumienie wójta z Tauronem
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
Bądź na bieżąco i obserwuj
Zakaz handlu w niedzielę. Solidarność chce zaostrzenia przepisów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?