– To wiertnice górnicze, które wyglądają jak nigdy nieużywane. Obawiam się, że KWK Brzeszcze jest okradana przez pracowników – mówił. Górnik dostrzegł też na złomowisku kilka palet kotew, które służą do spinania chodników kopalnianych.
Nasi dziennikarze pojechali na skład i faktycznie znaleźli wskazane przez górnika części.
Na szczęście szybko udało nam się wyjaśnić, że nikt kopalni nie okradł. Okazało się, że na złom przywiózł je mężczyzna, który od 18 lat wykonuje części na zlecenie kopalń. – Te wywiezione na złom faktycznie miały być używane w KWK Brzeszcze, ale nikt ich ode mnie już nie kupił, bo zmieniła się technologia – tłumaczy właściciel firmy. – Stały się bezwartościowe, więc chciałem choć na złomie na nich zarobić – wyjaśnia.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
