Przyznam się, że zwłaszcza wzmianka na temat wzrostu płac pobudziła moją wyobraźnię. I wcale nie dlatego, że taki straszny ze mnie centuś i materialista. Czystość finansów w ojczyźnie też bliska jest memu sercu, ale bliższa koszula ciału.
Zamiast więc wyobrażać sobie, co minister Szczurek zrobi oszustom z piramidy finansowej, wolę myśleć o tym, co ja sam zrobię z moimi dochodami, które wszak mogą i powinny być wyższe.
Kłopot polega na tym, że realnego wzrostu dochodów, o którym mówił minister, Polacy mogą się spodziewać dopiero wtedy, gdy policja zacznie ścigać aferzystów ze wspomnianej przez pana ministra piramidy. Czyli zapewne nieprędko, a może i nawet nigdy.