Niestety nie. Gdyby to była prawda, to siedmiokropka miałaby żyć siedem lat, a trzynastokropka trzynaście. Wszystkie biedronki żyją rok plus kilka tygodni i po przezimowaniu giną. Czyli lada chwila. Te, które znalazłem za chwilę zakończą cykl życiowy i znikną. Byłbym zapomniał: wcześniej złożą jaja. I tu mogą mieć kłopoty.
Larwy biedronek to drapieżne bestie. Polują na mszyce. Z mszycami wczesną wiosną różnie bywa. Może zdarzyć się mszycowy nieurodzaj i wylęgłe larwy głodują. Przez chwilę, bowiem szybko zajmą się młodszym rodzeństwem albo zaspokoją głód jajami, z których jeszcze nie zdążyły się wylegnąć młode. Nieładne, ale cóż trzeba sobie jakoś radzić.
Jeśli wiosna będzie ciepła i stada potulnych mszyc pojawią się na czas, to hulaj dusza, zaś ogrody będą bezpieczne. Moje okazy są rozwojowe, bo jak mniemam, złożyły jaja na zielonych gałązkach wiciokrzewu tuż obok licznych mszyc. Jeśli ktoś nie lubi czekać, to można natur wspomóc. Sto sztuk głodnych i agresywnych larw biedronek można kupić za niecałe dwieście złotych. Trochę drogo, ale szybko się rozmnożą i następne pokolenia będą już gratis.
