https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Życie salamandry nie jest łatwe. Aby przeżyć, dopuści się nawet kanibalizmu

Grzegorz Tabasz
pixabay.com
Teoretycznie salamandra plamista powinna dobrze radzić sobie w wodzie. Jak wszystkie płazy, które noszą łacińską nazwę amfibii, czyli istoty dobrze radzącej sobie na ladzie i w wodzie. Niestety, salamandra plamista jest wyjątkiem. Każdy większy strumyk z bystrym nurtem to dla niej granica nie do przebycia. Wpadnie i porwana prądem wody utonie.

Z powodu tej przypadłości ma poważne kłopoty z rozrodem. Płazy rozmnażają się w słodkiej wodzie i chcąc nie chcąc salamandra choć na krótką musi chwilę zanurzyć ciało w zbiorniku spełniającej wysublimowane warunki.

Ma być płytko, bez najsłabszego prądu wody. Kałuża czy rozlewisko musi przetrwać letnie upały. Po ostatnich deszczach wypatrzyłem kilka salamandr podążających zdecydowanie w tym samym kierunku. Do leśnego strumyczka, który ledwo sączył się pomiędzy kamieniami. Idealne miejsce na wydanie potomstwa. Z jednym wyjątkiem: brakowało jedzenia.

Larwy salamandry są drapieżne. Polują na wszystkich mniejszych od siebie mieszkańców wody. Tym razem niczego w wodnej toni nie wypatrzyłem. Na wszystko jest sposób, czyli kanibalizm. Rodzeństwo bacznie pływa wokół siebie. Ten, komu dopisze szczęście i coś tam sobie skubnie, urośnie. Większy zacznie bacznie spoglądać na towarzystwo. Liczyć, mierzyć, ważyć. Zmieści się do paszczy, czy jeszcze nie. Żadnej litości: mniejszy braciszek czy siostra to tylko smakowity kąsek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska