https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pijawka pijawce nierówna. I mają certyfikat. Sprawdziłem. To nie boli

Grzegorz Tabasz
Pijawki
Pijawki FOT. PIOTR KRZYZANOWSKI/POLSKAPRESSE
Dostałem zdjęcie pijawki przyssanej do dłoni z pytaniem, czy to jest pijawka lekarska. Niestety nie. Po wyglądzie poznałem pijawkę końską. Duża, największa u nas drapieżna pierścienica, ale nie pasożyt i przyrodnicza rzadkość nazwana pijawką lekarską.

Przed ostatnią wojną w każdej aptece stał słój z pijawkami. Kosztowały grosze i cieszyły się niezłym wzięciem. Później wrzucono je do jednego worka z wiejskim babkami od zamawiania uroków, szamankami i szeptuchami tudzież innymi przesądami.

Po długim półwieczu pijawki lekarskie wracają do łask w pięknym stylu. Zabobon, jakim niegdyś nazywano stawianie pijawek, zwie się teraz dumnie hirudoterapią. Jak wieść gminna niesie tu i ówdzie ubezpieczyciele nieśmiało refundują koszty leczenia. I co na to pogromcy ciemnogrodu?

Pijawka zwana lekarską to zwyczajny krwiopijca i pasożyt niegdyś często spotykany w stojących wodach. Zbierana przez tysiące lat stała się zwierzakiem szalenie rzadkim, a te które teraz można kupić przyszły na świat w hodowli. 

Pijawki świetnie sprawdzają się wszędzie tam, gdzie szwankuje krążenie krwi. Przy okazji ukąszenie obniża ciśnienie krwi, poziom cholesterolu a nawet wspomagają leczenie nowotworów. W0 rzeczywistości lecznicze są składniki śliny, którą jak każdy krwiopijca pijawki wstrzykują do rany nim wyssą krew. 

Kuracja bezbolesna, co sprawdziłem kupując pijawkę lekarską z certyfikatem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Największe ślimaki ważą pół kilograma. Żyją nawet 10 lat, dewastują lasy i plantacje

NOWE
Największe ślimaki ważą pół kilograma. Żyją nawet 10 lat, dewastują lasy i plantacje

Mariusz Jop: Liczymy bardzo na wsparcie kibiców. Wiemy, że ono będzie!

Mariusz Jop: Liczymy bardzo na wsparcie kibiców. Wiemy, że ono będzie!

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska