https://gazetakrakowska.pl
reklama
II tura wyborów - pasek artykułowy

Mariusz Jop: Liczymy bardzo na wsparcie kibiców. Wiemy, że ono będzie!

Bartosz Karcz
ANDRZEJ BANAŚ
To będzie jeden z najważniejszych meczów w historii Wisły Kraków. W czwartek o godz. 21 „Biała Gwiazda” podejmie Miedź Legnica w półfinałowym starciu barażowym o awans do ekstraklasy. Trener Mariusz Jop wierzy w swój zespół, ale też z dużym szacunkiem podchodzi do rywala.

Wisła Kraków przygotowana na baraże

Kto wejdzie do bramki na baraże

W czwartek na pewno na boisku nie zobaczymy kontuzjowanych zawodników. Przede wszystkim Alana Urygi, Mariusza Kutwy czy Patryka Gogóła. Wybór i tak jest jednak dość spory. M.in. w bramce, gdzie ostatnio wystąpił w Rzeszowie Patryk Letkiewicz. Wiele jednak wskazuje na to, że w czwartkowy wieczór bronił będzie Kamil Broda. Na ten temat Mariusz Jop mówi: - Wracając do ostatniego meczu, to powody były takie, że po pierwsze musieliśmy wypełnić pozycję młodzieżowca. Po drugie chcieliśmy dać wrócić „Lecie” do poczucia, że jest dla nas ważnym zawodnikiem, bo jest. A że Kacper miał kartki, to było naturalne rozwiązanie dla nas i dla zespołu.

Wisła ma bogactwo w środku pola

Duże pole manewru Mariusz Jop ma w środku pola. Z kartek „wyczyścił się” kwartet piłkarzy, czyli Marc Carbo, Marko Poletanović, Kacper Duda i Angel Rodado. Jeśli dodamy do tego m.in. Jamesa Igbekeme czy Łukasza Zwolińskiego, który odzyskał skuteczność oraz mocne skrzydła w postaciach Angela Baeny i Frederico Duarte, to widać, że siła ognia Wisły jest spora. Szkoleniowiec Wisły nie kryje z tego powodu zadowolenia: - Bardzo się cieszę z tego powodu, że tutaj jest duża konkurencja, że zawodnicy są w dobrej formie. W środku pola mamy na ten moment bogactwo. Każdy z tych zawodników będzie miał czas, żeby się pokazać.

Trzech stoperów do wyboru na mecz z Miedzią

Można się zastanawiać, jak Mariusz Jop zestawi środek obrony. Tutaj mamy jednego pewniaka, czyli Igora Łasickiego oraz dwójkę zawodników, którzy wrócili ostatnio do treningów po kontuzjach. Chodzi o Wiktora Biedrzyckiego i Josepha Colleya. O tej sytuacji trener Wisły mówi: - Jeśli chodzi o Wiktora, to każdy dzień działa na jego korzyść. Po tej dłuższej przerwie gdy był poza treningiem z całym zespołem, wrócił do tego treningu i tutaj każdy dzień jest dla niego cenny i jest cenny dla zespołu. Jest realną alternatywą do gry na środku obrony. Natomiast jeśli chodzi o Josepha, to wiemy, że miał długo przerwę, a po niej nie jest łatwo od razu wrócić na poziom top. Natomiast też czas działa na jego korzyść. Każdy trening, każdy mecz to coś, co pozwala mu wrócić do optymalnej formy.

Gorzej wyglądają perspektywy powrotu do gry dwóch innych stoperów. Zapytany czy jest prognoza dotyczącą Alana Urygi, Mariusz Jop mówi: - Jest, ale to jest prognoza wielomiesięczna, jeśli chodzi o powrót na boisko.

O Mariuszu Kutwie natomiast szkoleniowiec dodaje: - Tam jest problem z mięśniem dwugłowym i jest to o tyle nieprzyjemny uraz, że porobiły się zwapnienia, blizny, które wymagają dłuższego procesu rehabilitacji. Zastanawialiśmy się po urazie Alana czy nie próbować trochę przyspieszyć proces powrotu Mariusza, ale ryzyko było zbyt duże. Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie idealnie go wyleczyć do końca, żeby w przyszłym sezonie mógł rywalizować o miejsce w podstawowym składzie. Natomiast tak, jak mówiłem wcześniej, w przypadku Wiktora udało się to przyspieszyć bez ryzyka dla zawodnika i teraz jest z nami. Dlatego jest alternatywą dla nas do gry od początku.

Mecze z sezonu zasadniczego bez znaczenia

W sezonie zasadniczym Wiśle nie udało się pokonać Miedzi. W Krakowie był remis 1:1, w Legnicy porażka 1:2. Trener Mariusz Jop mocno jednak podkreśla, że nie ma to wielkiego znaczenia dla czwartkowej rywalizacji: - Wiemy, że to, co się wydarzyło w sezonie zasadniczym, to jest odcięte grubą kreską. Oczywiście, chcemy w sobie zachować tę dobrą dyspozycję z ostatnich spotkań. To, że wygrywaliśmy, że strzelaliśmy bramki, że ich nie traciliśmy. Nie ma absolutnie żadnego znaczenia, że Miedź ostatnie trzy mecze przegrała. Zaczyna się całkiem inny etap, mecze są o inną stawkę. Tutaj nie ma kalkulacji. Tutaj jest jedno spotkanie, które decyduje o tym czy gra się dalej czy nie. My absolutnie nie będziemy nadmiernie uspokojeni tym, że Miedź ostatnio nie wygrywała. Nie będziemy też buńczuczni, pewni siebie, bo wygraliśmy trzy ostatnie spotkania. Wiemy, że każdy zespół z czwórki, która jest w barażach, ma swoje atuty. My też znamy swoją wartość. Cieszymy się bardzo, że poprzez tę pracę, którą wykonaliśmy, możemy to spotkanie zagrać u siebie i walczyć dalej o ekstraklasę.

Trener Wisły, zapytany o strzały z dystansu Miedzi, potwierdza, że to było elementem analizy sztabu „Białej Gwiazdy”: - Analizując przeciwnika wiemy, że to jest ich mocna strona. Nawet tak dwie bramki straciliśmy u nich w Legnicy. Wiemy, że musimy na to uważać. Zawodnicy są na to uczuleni. Tak, to jest jeden z elementów, w których Miedź jest groźna.

Mariusz Jop podkreśla, że nie zwiodą wiślaków ostatnie gorsze wyniki Miedzi, która przegrała trzy spotkania z rzędu: - Tak jak mówiłem, Miedź faktycznie miała słabszą końcówkę sezonu zasadniczego jeśli chodzi o wyniki, ale nie upatrywałbym w tym naszej jakiejś zdecydowanie większej szansy w tym, że oni tych ostatnich meczów nie wygrywali. Tam trener też miał swoją filozofię z tym związaną. Mówił o tym głośno, że chce popracować nad przygotowaniem fizycznym. Niektórym zawodnikom dawał odpocząć. Widać było, że dla nich głównym spotkaniem będzie to spotkanie czwartkowe. Tak, jak i dla nas. Dlatego absolutnie nie dopatrywałbym się jakichś problemów rywala. Szanse są bardzo zbliżone dla każdego, jeśli chodzi o te dwa mecze barażowe.

Szkoleniowiec Wisły zgadza się jednak, że ostatni mecz z Miedzią to dobry materiał, który może pomóc w przygotowaniach do czwartkowego boju: - Oczywiście, to jest pole do analizy. To był pierwszy mecz trenera Łobodzińskiego. Oczywiście trudno jest w kilka dni wprowadzić zmiany, na których trenerowi zależy. Natomiast w analizie rywala też się odnosimy do tego spotkania.

Wiślacy gotowi na gorącą atmosferę meczu

Czwartkowy mecz toczył się będzie przy wypełnionych po brzegi trybunach. Wisłę wspierać będzie komplet 33 tysięcy widzów. Atmosfera będzie bardzo gorąca. Wiślacy mają jednak przede wszystkim grać w piłkę. Czy zatem sztab trenerski przygotowuje piłkarzy, żeby nieco odcięli się od dużego zgiełku, jaki będzie towarzyszył temu meczowi? Jop mówi na ten temat: - Odciąć się nie da. To jest element gry w piłkę nożną. Myślę, że zawodnicy są doświadczeni. Wiedzą, co nas tutaj czeka. Na pewno dla rywala początek będzie trudniejszy, bo my wiemy, czego się spodziewać. Znamy naszych kibiców. Są z nami. Pokazali to w ostatnich spotkaniach bardzo mocno. Dopingowali nas bez względu na to, jaki był wynik. Przypomnę mecz z Płockiem, który był - tak uważam - dobry w naszym wykonaniu, natomiast tak się historia potoczyła, że to spotkanie przegraliśmy. Natomiast w czwartek to jest zupełnie inny etap. Liczymy bardzo na wsparcie kibiców. Wiemy, że ono będzie ogromne. My postaramy się ze swojej strony oddać wszystko, żeby to spotkanie wygrać.

Jaki to będzie mecz? Szachy czy cios za cios?

Wisła pokazała ostatnio, że potrafi grać na różne sposoby, że nie jest jednowymiarowa. W Tychach potrafiła się cofnąć, wybić argumenty rywalom z rąk, a później skutecznie uderzyć. Również w Rzeszowie w drugiej połowie zagrała nieco głębiej. A jakiego meczu w czwartek spodziewa się trener Wisły? Mariusz Jop mówi: - Myślę, że będą różne momenty w tym spotkaniu. Będą takie, kiedy będziemy wysoko, kiedy będziemy nisko i kiedy będziemy w obronie średniej. Kiedy będziemy budowali swoje ataki cierpliwie w ataku pozycyjnym i kiedy rywal - w zależności od sytuacji - może iść wyżej i nas pressować. Myślę, że tak jak w każdym spotkaniu, tych momentów będzie sporo i one będą różne. Mnie natomiast cieszy to, że zespół robi postępy, że ma różne warianty gry. Rozwija się jako całość. Dlatego dla mnie to jest bardzo optymistyczne, jeśli chodzi o naszą grę.

Zupełnie nie ma tematu baraży z Puszczą Niepołomice

Dwa lata temu Wisła przegrała półfinał baraży z Puszczą Niepołomice. Zapytany czy w drużynie odnoszą się teraz do tamtego meczu, Mariusz Jop mówi: - Zupełnie nie ma takiego tematu w szatni wśród graczy, bo po pierwsze wielu z nich już nie ma. Ci, co wtedy grali, mają za sobą dobrą lekcję i mogą z tego na pewno wyciągnąć wnioski. Tamto spotkanie było bardzo specyficzne, ale nie szukałbym absolutnie analogii, bo jest inny rywal, o innej specyfice. Jest inny zespół Wisły, są inni ludzie, o innych doświadczeniach. Ludzie, którzy już okrzepli trochę w I lidze i wiedzą, że pewne elementy są bardzo ważne tutaj i też nad tym bardzo mocno pracowaliśmy. Ja absolutnie nie widzę tutaj analogii.

Dociskany o przyczyny tamtej porażki, trener Wisły ucina: - Nie mam zamiaru absolutnie komentować tego, co było dwa lata temu. To nie ma sensu.

Godzina meczu bez znaczenia

Mariusz Jop mówi też, że nie jest dla niego żadnym problemem fakt, że Wisła Kraków z Miedzią Legnica zagrają później niż Wisła Płock z Polonią Warszawa: - Graliśmy ostatnio kilka razy o 20.30 w piątkowe wieczory. Nie sądzę, żeby to miało dla nas znaczenie. Oczywiście, teoretycznie mamy trzy godziny mniej później do regeneracji, ale myślę, że to nie jest aż tak mocno istotne.

Trener Wisły Kraków dziękuje za troskę

Na koniec trener Wisły został zapytany, jak on sam znosi mentalnie przygotowania do najważniejszego do tej pory meczu w jego trenerskiej karierze. Odpowiedział z uśmiechem: - Dla mnie każdy najbliższy mecz, jest najważniejszy. I to też idealnie pasuje do tego scenariusza, o którym mówię często. Mam się tak samo dobrze, jak przed każdym innym spotkaniem, ale dziękuję za troskę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Miliardowa inwestycja w Nowej Hucie. Deweloper stworzy ogrody deszczowe i zasadzi las

Miliardowa inwestycja w Nowej Hucie. Deweloper stworzy ogrody deszczowe i zasadzi las

"Bardzo mocna rozmowa". Czasowy kompromis w sprawie opłaty targowej w Zakopanem

"Bardzo mocna rozmowa". Czasowy kompromis w sprawie opłaty targowej w Zakopanem

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska