Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

By rozkwitła, potrzebuje minimum czterdziestu lat. Potem, niestety, umiera

Lech Klimek
Zimę spędzają w szklarni, od wiosny do wczesnej jesieni można je podziwiać w Parku Miejskim i na płycie rynku.

W tej chwili mamy dwanaście agaw, dziesięć w parku, dwie w centrum - mówi Piotr Załęski odpowiedzialny w gorlickim MZUK za całą miejską zieleń. - Oczywiście jest jeszcze ta trzynasta, która teraz kwitnie na rynku. Cieszy, że kwitnie, ale niestety potem umrze - mówi.

Gdy w 1984 roku zaczynał pracę, agawy już były. - Opiekował się nimi mój poprzednik w firmie Stanisława Grygiel - wspomina Załęski. Pierwsza agawa zakwitła w 1985 roku. Wyszła jeszcze spod ręki poprzednika. Przez minione trzydzieści lat zakwitło siedem roślin. Kwitnąca roślina to nie lada gratka, nie tylko dla mieszkańców, ale i turystów, którzy masowo robią zdjęcia.

- Agawa pochodzi z Ameryki Południowej. Wszystkie jej gatunki kwitną tylko jeden raz w życiu. Te rosnące w środowisku naturalnym zakwitają w wieku sześciu, co najwyżej piętnastu lat. Nasze gorlickie potrzebują do zakwitnienia znacznie więcej, co najmniej czterdziestu lat - opowiada o szczegółach.

Kwitnąca agawa tworzy pojedynczy pęd kwiatowy o wysokości do dwunastu metrów, z ogromną liczbą drobnych kwiatostanów. Nie są jakoś szczególnie urokliwe, wyglądają trochę jak małe, zielone pędzelki, ale ważny jest sam fakt kwitnienia. To, że agawa ma kilka dekad, wcale nie oznacza, że na pewno zakwitnie. Po prostu musi się jej spodobać.

Wprawdzie po przekwitnieniu "główna" roślina obumiera, ale większość gatunków wytwarza odrosty korzeniowe, więc wprawna ręka hodowcy potrafi zrobić z nich tak zwane naszczepki na młode rośliny. - Wracając do kwiatów - mało kto zdaje sobie sprawę, że tych niepozornych kwiatuszków na jednej roślinie może być nawet kilka tysięcy - opisuje.

Agawa nie ma dużych wymagań, ale za to dość specyficzne. Latem nie sprawia problemów - najlepiej czuje się w jasnym, słonecznym i ciepłym miejscu. Wymaga tylko obfitego podlewania. Natomiast pewnych problemów może dostarczać przezimowanie agawy - zimę powinna spędzać w temperaturze około pięciu, dziesięciu stopni Celsjusza. Nasze trafiają do szklarni już około połowy września. Bardziej zapobiegawczo, bo ostatecznie krzywdy nie powinny im zrobić przymrozki nawet do minus czterech stopni. W plener wywożone są po 15 maja.

Gorlicka hodowla agaw jest jedną z większych, jeśli nie największą w Polsce. Piotr Załęski z rozbawieniem wspomina wizytę sprzed kilku lat we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.

- Zarządzający wówczas ogrodem państwo Hanna i Antoni Gucwińscy z dumą pokazywali hodowane w ich ogrodzie agawy. Gdy jednak zorientowali się, że pośród zwiedzających ogród są gorliczanie, stwierdzili, że w sumie to nie mają o czym opowiadać, bo tych amerykańskich sukulentów w Gorlicach jest znacznie więcej niż we Wrocławiu - opowiada Piotr Załęski.

Gorlickie agawy są bezpieczne. Rosną sobie spokojnie, nikt nie próbuje ich wyrwać z doniczek, zniszczyć. Ale nie zawsze tak było. - Kilka sztuk rzeczywiście straciliśmy. Stało się to kilka lat temu, gdy pojawiła się plotka, że agawa to jakoby panaceum na rozmaite dolegliwości. Wielu niestety uwierzyło w głupią plotkę. Pod osłoną nocy, siekierami wycinane były całe liście wspomina. - Mimo to jakoś udało nam się je ocalić - dodaje.

I apeluje: - Agawy to jeden z naszych roślinnych skarbów. Zresztą nie tylko one, bowiem w parku mamy jeszcze jeden egzotyczny, wyjątkowy egzemplarz, a mianowicie palmę daktylową - przypomina. Tych, którzy czytając, myślą o słodkich owocach, uprzedzamy - nic z tego, nasze palmy nie owocują. Wspomniane stoją niedaleko parkowych, kamiennych misiów. Nie radzimy też próbować ich ruszać.

- Sama donica waży ponad tonę. Choć w naszych warunkach nigdy nie wyda owoców, cieszy odwiedzających park - dodaje. A agawy? - No cóż. Sądzę, że w najbliższych latach powinny zakwitnąć dwie. Potem będzie mała przerwa - mówi tajemniczo. Nie zdradza, niestety, co w przypadku agaw oznacza owa "mała przerwa". Nie będzie pewnie zdziwieniem, jeśli dekadę. - Jak tylko zakwitną, będziemy je wystawiać na pokaz czy to na rynku, czy w parku - zapowiada. Przez ten czas mamy co podziwiać. Koło nowej altanki w parku stoi taka dwukolorowa - mówi na koniec i śmieje się serdecznie.

Warto wiedzieć
Agawa pochodzi z terenów pustynnych Ameryki Północnej i Środkowej. Gatunki należące do tego rodzaju mają różną wielkość, liście, jak i okres kwitnienia. Uprawiane głównie ze względu na ozdobne liście, chociaż ich kwiatostan jest również bardzo okazały, jednak agawa kwitnie po bardzo długim czasie kilkadziesiąt lat. Gdy zakwitnie, obumiera. Mięsiste, grube liście zebrane w rozety są zakończone ostrymi kolcami, dlatego należy uważać na dzieci.

Najbardziej znanym gatunkiem jest agawa amerykańska o grubych, mięsistych, szerokich, niebieskozielonych liściach, o kwiatostanach wyrastających do 8 m. Do uprawy w mieszkaniach lepiej wybrać mniejsze formy z rodzaju agawa królowej Wiktorii, której rozety osiągają z czasem średnicę do 50 cm. Agawa jest bardzo odporną rośliną, więc choroby, szkodniki raczej nie występują. Problemem, jaki może się pojawić, jest brunatnienie i gnicie, które są konsekwencją nadmiernej wilgoci.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska