https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Byli podwładni zakonników poszli do sądu

Marta Paluch
fot. archiwum
Sześciu byłych pracowników jednostki gospodarczej benedyktynów z Tyńca, zajmującej się dystrybucją benedyktyńskich specjałów, walczy z mnichami w sądzie pracy. Złożyli pozwy o bezpodstawne zwolnienie, nierozliczenie nadgodzin i nieuzasadnione nagany. Tomasz Rąb, były szef zaopatrzenia w "Benedicite", dbał o zaopatrzenie w towar restaurację, kawiarnię i kuchnię klasztorną w Tyńcu. Zanim został zwolniony (31 grudnia 2011 r.), dostał naganę.

- Zrobiono to w stylu nowego kierownictwa - 15 minut przed końcem pracy, następnego dnia wyjeżdżałem na urlop za granicę. Mój błąd, że się wtedy nie odwołałem - podkreśla były pracownik.

Jak tłumaczy, nagana dotyczyła "niedbania o mienie firmy". - Chodziło o to, że w czasie godzin pracy zatrzymałem służbowe auto obok domu byłego szefa "Benedicite" i rozmawiałem z nim 10 minut - mówi Tomasz Rąb. Teraz czeka na rozprawę. - Walczę o swoje dobre imię i odszkodowanie. Mam 54 lata i dobrze pracowałem, więc nie widzę powodu, żeby odpuszczać. Przez te wszystkie lata woziłem ogromne sumy - utarg ze sklepów do banku, czasem oddawałem kasjerce 100 lub 50 zł, gdy się pomyliła. I do mnie stracili zaufanie? - pyta.

Niemal równocześnie z nim zwolniono również kilka innych osób, które pracowały w "Benedicite" od początku. Największym zaskoczeniem było dla nich uzasadnienie - "złe wykonywanie obowiązków". - Nigdy wcześniej nie miałam żadnej nagany ani nawet sygnału, że coś jest nie tak, żadnych skarg. A tu nagle coś takiego. Mogli mnie zwolnić, jeśli chcieli, ale w ten sposób? - żali się jedna z byłych pracownic. Ci, którzy dostali wypowiedzenia z takim uzasadnieniem, nie dostali dwumiesięcznej odprawy.

Bardzo niemiłe wspomnienia z pracy w "Benedicite" ma też inna pracownica (nazwisko do wiadomości redakcji). - Szłam na spotkanie o podwyżkę. A tu nagle, za pięć czwarta, czyli pięć minut przed końcem pracy, dowiaduję się, że już nie pracuję - opowiada. - Nie mogłam się nawet pożegnać z kolegami - dodaje. Odpowiadała m.in. za kontakty z franczyzobiorcami "Benedicite" (właścicielami sklepów, którzy sprzedawali produkty benedyktyńskie).

Kobieta twierdzi, że słynne receptury benedyktyńskie z Tyńca nie istnieją. - Jednostka sprzedaje produkty dobrej jakości, ale nie są to zakonne przepisy. Pewne produkty, jak na przykład krówki, wędliny i pasztety, zostały specjalnie dla nas ulepszone przez producentów - rezygnowano m.in. z glutaminianu sodu, a czasem z konserwantów. Nie widziałam w tym problemu, tylko nie wiem, po co ciągle upierano się, żeby mówić o tych recepturach - przyznaje była pracownica.

Otwarcie mówiła o tym właścicielom sklepów, którzy już wtedy dostawali sygnały od klientów, że część produktów "zakonnych" nie różni się od tych w lepszych delikatesach. - A potem jako powód zwolnienia podano, że źle traktowałam tych franczyzobiorców i kolegów! Chodziło dosłownie o dwa spięcia, oba zresztą wyjaśnione. To był pretekst- mówi z goryczą.

Po jej zwolnieniu sprzedawcy przysłali do "Benedicite" list, w którym mówią o swoim zaskoczeniu i rozgoryczeniu taką decyzją firmy. Była pracownica dziś o zakonnikach z Tyńca mówi per "pan".

- Jestem wierząca i wcześniej zwracałam się do nich "ojcze" i "bracie", bo traktowałam ich z szacunkiem. Teraz słowo "ojcze" nie przechodzi mi przez gardło - przyznaje z goryczą. Pozew jednak wycofała i poszła na ugodę z zakonnikami. - Zszarpałam sobie zdrowie i chcę teraz świętego spokoju - mówi.

Kolejnych troje pracowników walczy w sądzie pracy m.in. o wypłatę zaległych nadgodzin. Twierdzą, że ich zwolnienie jest karą za to, że się upomnieli o pieniądze.

Opat benedyktynów z Tyńca nie chciał komentować sprawy na naszych łamach.

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 29

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
magdusia
banda zlodzieii i pedalow niech sie wezma do roboty albo do tego od czego sa jak dupa od srania. Podobno ich regula to modl sie i pracuj
K
Krakowianin
Może nie gorączkujmy się tak, tylko poczekajmy na stanowisko sądu pracy? O ile o takowym ktoś nas poinformuje. Ja osobiście, jako klient, czuję się oszukany przez braciszków, ponieważ tylko raz kupiłem "ich" produkt, który okazał się obrzydliwy w smaku, i wcale nie pochodził z ich produkcji, co sugerowała i jego nazwa i miejsce jego sprzedaży, czyli sklepik w klasztorze. Jednak to, iż nie jest to produkcja braciszków odkryłem dopiero w domu po spróbowaniu obrzydliwego "specjału" i po przeczytaniu drobniutkiego druku na etykietce, który poinformował mnie o tym, kto naprawdę ten "benedyktyński specjał" wyprodukował. Jestem skłonny uwierzyć byłym pracownikom w to co mówią, bo skoro braciszkowie nie mają skrupułów i nabijają w butelkę klientów, to zapewne nic nie stoi im na przeszkodzie, aby w taki sam sposób traktować pracowników.
S
Sratak na kościół
Tak @ANNA - wszystkie artykuły na temat pedofilii w kościele, firmy Przekręty Benedyktyńskie, komisji majątkowej itp. itd to niesprawiedliwy atak na biedny kościół... :)))

Trzeba się zupełnie rozumu pozbawić by bez względu na wieści trwać w swym zaślepieniu.

Kościół moja Pani to instytucja publiczna, a więc przez to osoby publicznego zaufania. W prawie angielskim, osoby publicznego zaufania które dopuszczają się przekrętów podlegają surowszym karom niż zwykli oszuści, jako że wykorzystują społeczny mandat zaufania. W Polsce póki co nie są karane prawie wcale, natomiast tym którzy ujawniają te kościelne obrzydliwości zarzuca się atakowani kościoła. Dobrze ktoś tu przede mną napisał - czas skończyć z tymi świętymi krowami. Jeśli kościół się szybko nie zreformuje i nie pozbędzie ludzi podłych, którzy nie mają moralnego prawa by chodzić w sutannach, to przy kolejnej zmianie pokoleniowej, zostanie sam z garstką wiernych i potężnymi długami. Benedyktyni z Tyńca swoja pazernością, bezwzględnością wobec pracowników i partnerów biznesowych, hipokryzją oraz pychą godzą w wizerunek całego kościoła w Polsce, niszcząc go skuteczniej niż 100 ruchów jakiegoś tam Palikota, czy innych jemu podobnych!
A
ANNA
Zgadzam się z tą opinią i też mnie to zastanawia skąd nagle tyle niepozytywnych opini i niezadowolonych pracowników.Wielu moich znajomych pracuje w Opactwie i nie skarżą się wręcz przeciwnie są dumni że mogą z tak wspaniałymi ludzmi pracować.
To wszystko wygląda rzeczywiście niewiarygodnie.Czyżby GP była kolejnym podmiotem walczącym z Kościołem. To jest moim zdaniem atak i nagonka na Kościół na Telewizje Trwam,Radio Maryja.
A
ANNA
Martwią mnie i oburzają nieprawdziwe opinie o Ojcach Benedyktynach.
Tyle dobra otrzymała i nadal otrzymuje Parafia Tyniecka .Ojcowie otaczają opieką ludzi chorych ,odwiedzając ich udzielają Sakramentów Św-comiesięczna Spowiedż św i Komunia św, pomoc w przeróżnych sytuacjach życiowych. Są wspaniałymi spowiednikami zawsze służą wsparciem duchowym zarówno młodzieży jak i dorosłymi.Ojcowie prowadzą Grupę Ministrantów,Scholę Parafialną - Dziecięcą i Młodzieżową,Apostolstwo Modlitwy ,Koło Różańcowe, Apostolstwo Młodzieżowe,Pielgrzymki Piesze , Rowerowe i Autokarowe a przed laty spotkania Ruchu Światło Życie i wiele innych wspaniałych dzieł.Dzięki tym wspaniałym dziełom Parafia Tyniecka jest rozmodlona ,czuje się bezpiecznie.Ojcom Benedyktynom winni jesteśmy wdzięczność i modlitwę za trud i poświęcenie. Niech Jezus umacnia Ich w codzienności.
Całuję ręce kapłańskie .Wdzięczna Parafianka
m
maxio
Czy też dyrektora nieudacznika który niezbyt dobrze zorientowany jest w tym co dzieje się w firmie i w efekcie podejmuje szkodliwe dla klasztoru decyzje narażając go na straty wizerunkowe i finansowe
p
podpis-srodpis
obawiam się że nie zrozumiałeś ironii
p
podpis-srodpis
panie xiędzu, ićpanfhój i nie wracaj
j
jkj
z czarną zarazą!
k
kamila
akurat też tam pracowałam i wiem jak tam traktują ludzi więc sama nie wtrącaj się do rozmowy jeżeli nie byłaś ich pracownikiem!!!!!!
p
podpis-srodpis
macie za swoje.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie współpracuje z mafią watykańską - pod żadną postacią.
F
Ferdek
Pracowałem w kościele i byłem kiedyś bardzo wierzącym człowiekiem. Ale widziałem swoje i to mi wystarczy. Księża to banda oszustów, z podatków płacą śmieszny kwartalny ryczałt, czyli NIC w porównaniu do uczciwie pracujących. Zatrudniają na lewo, nie płacą pracownikom, a jeśli już to marne grosze. Nie znają pojęć takich jak płatny urlop, zwolnienie lekarskie, urlop macierzyński. Nie pracujesz - twój problem, sam musisz znaleźć zastępcę i ze swoich pieniędzy mu zapłacić. Nie masz pojęcia jak pracuje ta mafia. Wszyscy o tym wiedzą - w tym skarbówka, a nikt nic nie robi, bo są w tym państwie chronieni. Gdybym ja robił takie przekręty, poszedłbym do ciupy.
2+2
1. Jak opat może się wypowiadać w prasie, jeśli sprawa jest w sądzie?
2. Jeśli "Pan opat", to konsekwentnie: pan Grodzka i pani Biedroń. Skoro to pierwsze nie jest obraźliwe, to i pozostałe zwroty też nie!
n
nie pleć, kamila
kamila - piszesz, by nie wypowiadali si ci, którzy tam nie pracowali.
Też tam nie pracowałaś - a masz tyle do powiedzenia!
A
Anita - doucz się!
Anita, blondynko - bredzisz.
Nie wiesz dziecko, że duchowni płacą podatki, ZUS, VAT itd.?
Jeśli będą mieli emeryturę, to tak samo jak ty, jeśli dożyjesz do 67 lat: "dzięki państwu".
Jeśli wiedzę o kościele czerpiesz od męskiego szowinisty Palikota, co to rozdawał 8 marca prezerwatywy (pewnie w nadziei, że któraś obdarowana poprosi go o użycie), oskarżonego o oszustwa finansowe i transfer pieniędzy do tzw. rajów podatkowych albo towarzyszki Senyszyn, która kościoła nie zna, bo nigdy w nim nie była, ale dużo i chętnie o nim kłamie, to współczuję. :-)
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska