Był społecznikiem z krwi i kości. Od dziesiątków lat żył sprawami osiedla i jego mieszkańców. Starał się każdemu pomóc, każdego dnia jak prawdziwy gospodarz urządzał obchód całego terenu. Wieczorem zamykał plac zabaw, by nocą nikt go nie zdewastował.
- Na taki obchód wyszedł również tamtego feralnego dnia przed Wigilią - wspomina Zofia Ludrowska, wdowa po Marianie. - Do domu przyprowadził go jakiś mężczyzna, mąż ledwie trzymał się na nogach. Był zmasakrowany. Nie chciał jednak zawiadamiać policji ani wzywać pogotowia. Dopiero w Wigilię jego stan tak się pogorszył, że wezwaliśmy karetkę, która zabrała go do szpitala.
Ludrowski przeszedł m.in. specjalistyczne badania w Krakowie. 3 stycznia wrócił do domu na własne żądanie. Mieczysław Dziadowicz z zarządu osiedla rozmawiał z nim o wydarzeniach feralnej nocy.
- Pamiętał, że szedł na klatkę schodową jednego z bloków na osiedlu - opowiada. - Chyba poproszono go o jakąś interwencję. Ktoś podciął mu nogi. Spadając uderzał kręgosłupem o schody. Kiedy leżał, dosięgły go kopniaki w okolice szyi. Lekarzepowiedzieli mu, że doznał aż jedenastu złamań.
Po urazach kręgosłup miał zabezpieczony specjalnym pasem. Poruszać się mógł jedynie o kulach. Zofia Ludrowska mówi, że w Trzech Króli mąż nie mógł już oddychać i czuł się tak źle, że musiało zabrać go pogotowie. Około godz. 16 dowiedziała się, że nie żyje.
Policja powołała grupę operacyjną
Policja otrzymała wczoraj oficjalną informację o tragedii byłego radnego Nowego Sącza, a niegdyś pierwszego dyrektora sądeckiej Izby Wytrzeźwień. Przekazał ją syn Mariana Ludrowskiego.
- Powołałem specjalny zespół dochodzeniowy, który ma jak najszybciej wyjaśnić wszelkie okoliczności zdarzenia, które mogło doprowadzić do śmierci - powiedział "Krakowskiej" inspektor Henryk Koział, komendant miejski policji w Nowym Sączu. - Najważniejsze jest ustalenie osób, które zaatakowały i zmasakrowały tego cenionego oraz popularnego sądeczanina.
Prokuratura zarządziła już sekcję zwłok. Wynik da odpowiedź, jaka była bezpośrednia przyczyna śmierci. Policja szuka ewentualnych świadków pobicia oraz osób, które pomogły ofierze.
Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!