Jose Hernandez, który przed miesiącem niespodziewanie rozstał się z koszykarską Wisłą, wrócił do Krakowa, by promować książkę "Wygrani", poświęconą swemu życiu w Polsce. Drugim bohaterem tej publikacji jest jego były asystent Jordi Aragones, który pozostaje drugim trenerem mistrzyń Polski. Cztery lata pracy hiszpańskiego duetu podsumował były współpracownik naszej gazety Damian Juszczyk.
- Nawet nie sądziliśmy, że jesteśmy na tyle ważni, by pisać o nas książkę. Nie było to trudne przedsięwzięcie, bo autor wykonał za nas 90 procent pracy. My dołożyliśmy tylko jakieś 10 procent - żartował Hernandez.
Hiszpanie zgodnie zapewnili, że w książce nie ma żadnych przekłamań. - W takiej sytuacji trzeba postawić na szczerość - stwierdził Hernandez.
Zastrzegał jednak, że skandalizujących fragmentów spodziewać się nie należy: - Negatywne opinie tam się nie pojawiają.
W jednym z rozdziałów Hernandez wyznaje m.in., dlaczego czuje pewną bliskość duchową z… ekscentrycznym trenerem piłkarzy Realu Madryt Jose Mourinho. - Mnie też odpowiada bycie bezpośrednim i szczerym w wypowiedziach. Lubię pokazać charakter - tłumaczył wczoraj. To o tyle dziwne, że sam jest fanem piłkarskiej Barcelony.