Do niszczycielskiego pożaru budynku klasztoru doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Na szczęście nie ucierpiał żaden z zakonników. Teraz już wszyscy koncentrują się na tym, by odbudować zniszczenia. - Trudno powiedzieć ile wyniosą koszty naprawy, zapewne będzie to kilkanaście milionów - mówi Piotr Ogrodzki,wicedyrektor Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. Był już w Alwerni i widział skalę zniszczeń.
Klasztor w Alwerni po pożarze (ZDJĘCIA)
- Szczęściem w nieszczęściu jest to, że do końca marca można składać wnioski o dotacje do Ministerstwa Kultury z resortowego programu ochrony zabytków - mówi Ogrodzki. Oznacza to, że resort będzie mógł przeznaczyć więcej pieniędzy na pomoc dla zakonników i co ważne, fundusze powinny trafić do nich szybko.
Alwernianie pomagają zakonnikom jak tylko mogą. Już w noc pożaru udostępnili pogorzelcom swoje domy. Teraz bernardyni, mieszkańcy i władze miasta rozpoczęli starania o pieniądze na odbudowę klasztoru. - Ksiądz z ambony prosi jedynie o modlitwę. Do pomocy finansowej i każdej innej ludzi nie trzeba wcale namawiać - potwierdza Zbigniew Burzyński, alwernianin. Wraz z sąsiadem Markiem Różyckim założyli komitet obywatelski, zorganizowali chętnych parafian do pomocy. Będą pełnić dyżury i pilnować, by złodzieje nie rozkradli wartościowych przedmiotów, których w środku spalonego budynku znajduje się jeszcze sporo. Innych chętnych do pomocy nie brakuje i nie trzeba ich szczególnie namawiać.
Czytaj także:**Pożar klasztoru w Alwerni. Nowe fakty**
Tymczasowo wszystkie sprawy parafialne, np. śluby, będzie można załatwić w remizie OSP, w której urządzono prowizoryczną kaplicę. Wczoraj gwardian Mazurkiewicz zamieszkał już w domu rodzinnym aktorów Andrzeja i Mikołaja Grabowskich, który mieści się przy rynku, tylko kilka kroków od klasztoru. Na razie nie wiadomo, czy przeprowadzą się tam wszyscy zakonnicy. Jest ich sześciu, więc z zakwaterowaniem nie będzie problemu, miejsca starczy dla wszystkich, a dom Grabowskich jest jednym z największych w tym miejscu. Już wiadomo, że do klasztoru zakonnicy szybko nie wrócą.
Pożar klasztoru w Alwerni (ZDJĘCIA)
- Stan całego budynku jest bardzo zły. Na tę chwilę wydaliśmy decyzję całkowitego wyłączenia go z użytkowania - informuje Łukasz Rusek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chrzanowie. Zakonnicy do 31 marca muszą przygotować ekspertyzę techniczną obiektu, która ma dać jasną odpowiedź, w jakim stanie jest budynek. Muszą też zdążyć ze sporządzaniem dokumentacji przed końcem marca, by otrzymać pomoc z Ministerstwa Kultury. Bernardyni po cichu liczyli, że dostaną przynajmniej zgodę na użytkowanie parteru budynku.
- Z decyzją co dalej z użytkowaniem samego kościoła trzeba poczekać na ekspertyzy - ostrzega inspektor Rusek. Już teraz wiadomo, że odbudowa klasztoru może być bardzo trudna i potrwa lata. Tak było w przypadku kościoła św. Katarzyny w Gdańsku, którego dach spłonął pięć lat temu. Prace remontowe ciągną się do tej pory i kosztowały już 20 mln złotych. Znaczna część pieniędzy na odbudowę pochodziła z Ministerstwa Kultury, które co roku przyznaje gdańskiej parafii kolejne dotacje. Alwernianie też mają nadzieję na taką pomoc finansową w przypadku ich kościoła.
Pieniądze można wpłacać na konto klasztoru Bernardynów w Alwerni:
12 8444 0008 0040 0411 3188 0002
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Brutalna wojna o turystę. Kto podpala meleksy?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy