Czytaj też:
Luty jest najgorszy. I jeszcze początek marca. Trzeba wtedy odebrać porody, nakarmić małe specjalną mieszanką, zająć się ciężarnymi samicami. Dwie osoby mogą pracować po osiem godzin dziennie, a i tak nie wszystko zostanie zrobione.
Rolnicy mawiają, że "kto ma owce, ten ma co chce", ale hodowla tylko z boku wygląda na świetnie prosperujący biznes. Tak naprawdę do owiec trzeba mieć serce. Tym bardziej do owcy olkuskiej, rasy wyhodowanej w okolicach Olkusza.
Olkuska owca znika i powraca
Imbramowice to nieduża wieś w powiecie olkuskim. Dojeżdżamy do okazałego imbramowickiego sanktuarium. Tuż za klasztornym murem skręcamy w wąską, pokrytą kamieniami dróżkę.
- Prowadzi tylko do mojego gospodarstwa - mówi Tomasz Korczyński, hodowca owiec olkuskich (na zdjęciu obok).
W ciepłej, przestronnej kuchni pani Grażyna, żona Tomasza podaje kawę i pyszne ciasto domowej roboty. Na lodówce widać poprzyczepiane pocztówki - większość z owcami. Owce wypełniają całe życie państwa Korczyńskich.
Owce pojawiły się w gospodarstwie na początku lat 80. Najpierw długowełniste, a później olkuskie.
Akademia Rolnicza w Krakowie rozpoczęła wtedy odtworzenie ginącego gatunku przy udziale hodowców, m.in. właśnie Tomasza Korczyńskiego.
Owca olkuska pojawiła się w okolicach Olkusza w latach 30. XX wieku W latach 60.-70. na terenie całego powiatu było ich około 10 tys. sztuk.
Potem, na skutek jej krzyżowania z innymi rasami, owca olkuska wyginęła. Na szczęście po latach owca olkuska została uratowana. Teraz doliczono się ok. 700 sztuk.
Dziś państwo Korczyńscy są jedynymi osobami w okolicy prowadzącymi hodowlę zarodową owiec na taką skalę.
Mają 27 samic stada podstawowego, a w marcu, po urodzeniu się wszystkich jagniąt, będą mieli około stu zwierząt. Każda z owiec rodzi na wiosnę około trzech jagniąt.
W białych foliowych fartuchach i obuwiu ochronnym pokonujemy przegrodę i wchodzimy do owczarni. To budynek z pustaków, odsłonięty z jednej strony. Bo owce nie wymagają drogich, specjalistycznych budynków.
- Wystarczą zadaszone, osłonięte od wiatru pomieszczenia. Zwierzęta są przystosowane do niskich temperatur - mówi Tomasz Korczyński.
W okresie letnim owce olkuskie spędzają czas na pastwiskach. Ale zimą trzeba je dokarmiać - sianem, kiszonkami, paszami i słomą.
Jagniąt w lutym przybywa z dnia na dzień. - Co trzy godziny trzeba sprawdzać, czy któraś z samic nie zaczyna się kocić - podkreśla Tomasz Korczyński.
Czarne nogi białej owieczki
Czasem w nowym miocie trafiają się unikatowe, nietypowo umaszczone sztuki. W zagrodzie wśród bielutkich jak śnieg jagniątek biega jedno trochę inne od wszystkich. Ma czarne nogi i uszy oraz czarne obwódki wokół oczu. - To tzw. czarna owca - śmieje się pan Tomasz.
Odchowane jagnięta hodowca sprzedaje. Samica hodowlana kosztuje od 500 zł do 1 tys. zł.
Jest jeszcze wełna, ale po pokryciu kosztów strzyżenia, niewiele można na niej zarobić. Z jednej owcy jest bowiem jakieś 4 kg wełny. Sprzedaje się ją średnio po 3-4 zł za kg.
- Nie dokładamy do interesu, ale nie dałoby się z takiego stada wyżyć - nie ukrywają Korczyńscy. Żyją więc z uprawy warzyw, między innymi selerów i rabarbaru. Ale do owiec sentyment pozostanie im zawsze.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!