O Bartku pisaliśmy w "Gazecie Krakowskiej" w kwietniu ubiegłego roku, gdy jego rodzice zbierali pieniądze na protezy i rehabilitację synka.
- Wasz przypadek nie jest tak ciężki, jak wam się wydaje - powiedział Joannie i Przemkowi Bułatom dr Dror Paley z Miami, światowej sławy ortopeda, który niejedno dziecko postawił na własne nogi. Dosłownie.
W sierpniu Bułatowie jadą do USA po nóżki dla Bartka. Operacje sfinansuje Narodowy Fundusz Zdrowia.
- Syn ma dopiero roczek, a nam czasem się wydaje, że minęło już sto lat. Tyle przeżyliśmy przez ten czas - mówią rodzice.
Kilka godzin po porodzie chłopczyk wylądował na stole operacyjnym. Miał niedrożną dwunastnicę. Trzeba ją było ratować. Potem, gdy Bartek już mógł jeść, Asia i Przemek zajęli się jego nóżkami. W każdym gabinecie ortopedycznym słyszeli te same słowa: nic nie da się zrobić, tylko amputacja i protezy. Zaczęli zbierać pieniądze, bo protezy dziecku trzeba co jakiś czas wymieniać, rehabilitacja też jest bardzo kosztowna.
Już nie pamiętają, jak w internecie trafili na dr. Drora Paleya. Wyczytali na stronie jego kliniki, że rekonstruuje nogi nawet w najbardziej beznadziejnych przypadkach. Napisali do niego e-maila, dołączyli zdjęcia RTG nóżek syna.- Gdy odpisał, że może zoperować Bartka, byłem sceptycznie nastawiony. Pomyślałem, że tak sobie gada facet zza oceanu - opowiada tata Bartka.
Asia Bułat umówiła się jednak z dr. Paleyem na konsultację w Mediolanie, gdzie akurat przebywał na konferencji medycznej. Konsultacja w holu hotelu trwała godzinę. Lekarz obejrzał dokładnie nóżki i właśnie wówczas powiedział, że przypadek Bartka nie jest taki straszny i że weźmie się za rekonstrukcję. Pokazał zdjęcia swoich pacjentów. Przemek już nie był sceptyczny. I nawet koszt operacji - 206 tys. dolarów amerykańskich nie wystraszył Bułatów.
Powiesili w kuchni kartkę A1 i zaczęli wypisywać na niej pomysły: gdzie i jak zdobywać pieniądze. Aż pewnego dnia zupełnie przypadkowo dowiedzieli się o tym, że mogą się starać o finansowanie operacji przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Dotarcie do lekarza z Miami okazało się o wiele łatwiejsze niż załatwienie wszystkich formalności w NFZ. Trwało to równe cztery miesiące.
Udało się. Chłopca czekają trzy operacje na każdą nóżkę. Po każdej z nich żmudna rehabilitacja i zakładanie na nóżki specjalnych szyn. Pierwszy zabieg już 29 sierpnia br.
Bułatowie przygotowują się do podróży i długiego leczenia. Na stronie internetowej Bartka dokładnie opisują zmagania z chorobą syna, lekarzami, urzędami. Nie po to, by ponarzekać, lecz dla innych rodziców, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji.
Kolejnej już rodzinie pomagają wypełnić wniosek do NFZ o finansowanie zabiegu za granicą. Asia, która perfekcyjnie zna angielski, pisze kolejne pismo do dr. Paleya z prośbą o konsultację jeszcze jednego dziecka z Polski.
- Nam pomogło wielu ludzi. Teraz nasza kolej - kwitują Bułatowie.
Lód pokrył Kraków [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!