- Był dla nas wzorem do naśladowania. Wyszkolił wielu zawodowców i ochotników - podkreśla Wojciech Rapka z PSP Chrzanów. Dodaje, że trudno mu będzie się pogodzić ze śmiercią jednego z najbarwniejszych lokalnych druhów.
- Od 1958 roku nadstawiał karku, by nieść pomoc ludziom. Nie mógł usiedzieć na emeryturze, żałował, że już nigdy nie pojedzie do pożaru - wspomina komendant chrzanowskiej straży, Marek Bębenek. Dodaje, że Stefan Skrzydlewski był jego nauczycielem i jednym z najlepszych przyjaciół.
- Był dla nas, strażaków, jak ociec. Będzie go bardzo brakowało - podkreśla komendant. Stefan Skrzydlewski zmarł 5 kwietnia. Miał 76 lat.