Mieszkańcy wsi i najbliżsi przyjaciele księdza są zaskoczeni decyzją krakowskiej kurii, która - wbrew woli kapłana - nie zgodziła się na jego pochówek w kurhanie. - Ksiądz Stanisław był pewien, że spocznie pod stworzoną przez siebie kopułą - mówi Antoni Maliszewski, przyjaciel zmarłego - Stasiu wielokrotnie wspominał, jakie to dla niego ważne. Zostawił nawet testament - podkreśla Maliszewski.Kurhan pogrzebowy w Karniowicach miał być alternatywą dla pobliskiego cmentarza komunalnego, na którego rozbudowę nie zgadzali się mieszkańcy.
Ksiądz Fijałek, będąc w Stanach Zjednoczonych, podpatrzył nowy sposób pochówku. Na podstawie pomysłu księdza sporządzono projekt kurhanu wraz z pomieszczeniami pomocniczymi. Ks. Fijałek najpierw postawił kościół według własnego projektu, potem zabrał się właśnie za kurhan. Planował, że sam w nim spocznie po śmierci.
Pani Józefa, opiekunka księdza, czuwała przy nim w dniu poprzedzającym śmierć. Nie może sobie wybaczyć, że nie dopilnowała woli księdza. - Wierzył, że będzie spoczywać w kurhanie. Przygotował tu dla siebie nawet skromny ołtarzyk - dodaje kobieta. Jak większość tych, którzy znali księdza, nie może pogodzić się z tym, że krakowska kuria nie wypełniła ostatniej woli księdza. - Od początku nie pochwalała budowy kopuły - ocenia kobieta.
Ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii, zaprzecza pogłoskom, by pochówek na cmentarzu wbrew ostatniej woli księdza był rodzajem zemsty na niepokornym proboszczu. - To bzdury - stwierdza. I zwraca uwagę, że w testamencie ks. Fijałka nie było słowa o rodzaju pochówku. Był za to zapis w załączniku do testamentu, w którym duchowny prosi o pochówek w kurhanie.
- Jeszcze za jego życia kardynał Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski, przychylił się do ostatniej woli ks. Fijałka, jednak pod pewnym warunkiem - tłumaczy rzecznik kurii. - Musiał zgodzić się na pośmiertną kremację ciała. Proboszcz do końca nie ustosunkował się do tego - podkreśla rzecznik kurii. To zaważyło na ostatecznej decyzji kardynała Dziwisza.
Ks. Fijałek rozważał możliwość kremacji, ale traktował ją jako ostateczność. Propagował bardziej niecodzienny sposób pochówku, wykorzystujący technikę mineralizacji, w której ciało jest wypełniane substancjami chemicznymi i w efekcie ulega mumifikacji. Ta koncepcja jest jednak nie do przyjęcia przez jego kościelnych przełożonych.
- Ksiądz niczym się nie różni od zwykłego śmiertelnika, więc nie było powodu, by zmieniać dla niego przyjęte zasady Kościoła - podkreśla ks. Robert Nęcek. Te same słowa usłyszeli obecni na pogrzebie wierni. - Ks. Stanisław Fijałek ślubował posłuszeństwo wobec biskupa i Kościoła. To oznacza, że należy uszanować ich wolę - mówi nam ks. Wiesław Grzechynia, były proboszcz parafii w Karniowicach.