https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chrzanów. Spróchniałe drzewa na alei Henryka [ZDJĘCIA]

Magdalena Balicka
Ciężarowe auto zahaczyło o konary kasztanowca w centrum miasta, który runął na pieszego. Policja wyjaśnia, czy nie doszło do zaniedbania. Drzewo miało całkowicie spróchniały pień na dole.

63-letni mieszkaniec Trzebini cudem przeżył. W piątek przechodził chodnikiem alei Henryka w centrum Chrzanowa, gdy runęło na niego wielkie drzewo. Chwilę wcześniej o konary zahaczył tir. Mężczyzna nie miał szans, by uciec. Policja sprawdza, czy nie doszło do zaniedbania, bo - jak się okazało - pień kasztanowca był całkowicie spróchniały. Mógł złamać się w każdym momencie.


Tir zahaczył o gałęzie

Do zdarzenia doszło około godziny 9 rano. Pan Henryk przyjechał do Chrzanowa z żoną. Zaparkowali toyotę obok apteki na alei Henryka, po drugiej stronie jezdni.

- Heniu miał załatwić coś w Urzędzie Miasta, a ja zrobić zakupy - opowiada żona rannego mężczyzny. Gdy wróciła, jej mąż leżał między konarami na chodniku. Strażacy uwolnili go i udzielili pierwszej pomocy, a następnie pogotowie zabrało do chrzanowskiego szpitala.

- Jest przytomny, ale bardzo źle się czuje. Lekarze mówią, że jego stan jest ciężki - twierdzi trzebinianka.

Jej mąż jest już po dwóch zawałach serca. - Nie pamięta zdarzenia ani momentu kiedy upadł przygnieciony - dodaje kobieta.

Będzie domagać się odszkodowania za wypadek. - To nie do pomyślenia, żeby człowiek idąc w centrum miasta chodnikiem mógł zostać przygnieciony przez drzewo. A gdyby tam było dziecko? Nie miałoby żadnych szans na przeżycie - zauważa kobieta.

Pani Agnieszka, która pracuje obok, widziała całe zdarzenie.

- Tir nie wjechał w drzewo, tylko zahaczył o konary, które zwisały nad jezdnią. Kasztanowiec złamał się u samej podstawy i w momencie przewrócił na przechodnia - relacjonuje - Gdyby drzewo było zdrowe, na pewno by się nie złamało. Zresztą gdy leżało na chodniku widać było, że jest mocno spróchniałe.

Maria Koźbiał wychodziła z pobliskiego sklepu obuwniczego, kiedy na miejsce dotarło pogotowie.

- Wzdłuż al. Henryka jest kilkadziesiąt podobnych drzew. Przy większej wichurze mogą runąć - martwi się starsza pani.

Drzewa ocenili ,,na oko”

Jarosław Dwojak z Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie zapowiada, że policjanci sprawdzą, czy nie doszło do zaniedbania, niezależnie od tego, że tir nie powinien jechać tą ulicą.

Magdalena Witek z wydziału ochrony środowiska w chrzanowskim magistracie przyznaje, że drzewa przy alei Henryka były przewidziane do zabiegów pielęgnacyjnych w przyszłym roku.

- To, które w piątek runęło, nie wyglądało na chore czy spróchniałe - twierdzi urzędniczka, precyzując, że ostatni raz kasztanowce były spawdzane około dwa lata temu „na oko”. - Jeśli jakieś drzewo budzi nasze wątpliwości, jest pochylone, wygląda niezdrowo, to wtedy zlecamy ekspertyzę przed ewentualnym wycięciem - mówi Witek.

Po ostatnim zdarzeniu urzędnicy mają uważniej skontrolować drzewa przy głównych ulicach. Kiedy i jak - nie potrafią na razie powiedzieć.

Jeśli chodzi o ewentualne roszczenia rodziny poszkodowanego mężczyzny, urzędniczka odpowiada, że gmina jest ubezpieczona od tego typu zdarzeń.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
marek popiela
Kwestia przeżycia w szpitalu w Chrzanowie nie wynika z tego jakich obrażeń doznał Pan Henryk ale tylko od tego czy jego żona da odpowiednio wysokie lapowki personelowi szpitala. Przypominam cennik: portier 20 zlotych, salowa 50 zlotych, pielęgniarka zwykła taka co zmienia pieluchy to juz 100 zlotych, pielęgniarka ważniejsza czyli taka co podaje lekarstwa to 200 zlotych, byle jaki lekarz to juz 500 zlotych a ordynator to co najmniej 1000 zlotych.
M
Mutor
To już szczyt niekompetencji dziennikarskiej, żeby 7.12 pisać, że "63-letni mieszkaniec Trzebini cudem przeżył" skoro Henryk zmarł w szpitalu po kilku godzinach jeszcze w dniu 4.12. Naprawdę, pani MB proszę zmienić zawód. Wypowiedzi urzędników w tej sytuacji nie komentuję. Mam też nadzieję, że policja i prokurator do końca wyjaśni udział kierowcy Tira i innych osób.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska