
W sezonie grzewczym 2021/22 za gaz musieliśmy zapłacić o około 80 procent więcej niż w sezonie 2020/21. Tej jesieni cena ma wzrosnąć jeszcze o kilkanaście procent. W efekcie całoroczny rachunek za ciepłą wodę i ogrzewanie wymienionego domu kotłem kondensacyjnym powinien wynieść między 5 a 6 tys. zł (zależnie od temperatury itp.). Trzeba też pamiętać, że gazu dla gospodarstw domowych na 99,9 proc. w Polsce nie zabraknie.

W przypadku węgla – tylko prawdziwi szczęściarze zapłacą mniej. Jeśli właścicielowi domu uda się kupić 3,5 tony w sklepie Polskiej Grupy Górniczej w cenie ok. 1,2 tys. zł za tonę i wziąć dopłatę, ogrzeje dom tanio. Ale 90 procent właścicieli domów zmuszona będzie kupić (lub już kupiło) węgiel po 3 – 4 tys. zł za tonę (workowany chodzi po 3,5 tys. zł), co oznacza, że na opał wyda ponad 10 tys. zł (za workowany – 12 tys.). Państwowa dopłata zmniejszy wydatek do 7 (lub 9) tys. zł. Ta suma jest wyraźnie wyższa od opłaty za gaz. W dodatku niezbędnej ilości węgla dla domów na razie w Polsce nie ma i – wedle Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla – jesienią i zimą może zabraknąć od 2,5 do 4 mln ton.
