Ci, którzy uważają, że wyeliminowanie Aymana al-Zawahiriego, który był prawą ręką Osamy bin Ladena, to dobra wiadomość dla świata, bo wyeliminowano łotra odpowiedzialnego m. in. za zamachy z 11 września. Inni wskazują, że to, że chronił się w domu doradcy wiceministra spraw wewnętrznych Afganistanu Sirajuddina Haqqania, oznacza, że talibowie, wbrew zapewnieniem, znów współpracują z Al-Kaidą. Czy w tej sytuacji Zachód będzie chciał współpracować z kontrolowanym przez talibów Afganistanem?
Wywiad USA twierdzi, że czołowi talibowie wiedzieli, że al-Zawahiri mieszka w Kabulu. Zaraz po ataku agenci Haqqaniego wywieźli gdzieś jego krewnych.
- Może to zwiększyć wiarygodność informacjom wywiadu USA, że Islamski Emirat Afganistanu, oficjalna nazwa rządu talibów, pozwolił Al-Kaidzie pojawić się w Afganistanie - uważa Dyrektor Instytutu Bliskiego Wschodu Charles Lis. W czerwcu zachodnie wywiady ujawniły, że al-Kaida cieszy się „bezpieczną przystanią” w Afganistanie pod rządami talibów i ostrzegli, że kraj może stać się znów bazą dla międzynarodowych ataków terrorystycznych.
Republikański przywódca Izby Reprezentantów Kevin McCarthy uważa, że to rzuca światło na możliwe ponowne pojawienie się Al-Kaidy w Afganistanie po wycofaniu wojsk USA przez Bidena rok temu.
- Administracja prezydenta musi przekazać Kongresowi tajne sprawozdanie, aby omówić odrodzenie się Al-Kaidy w regionie, aktualne zagrożenie terrorystyczne dla USA oraz kroki, które musimy podjąć, aby zapewnić bezpieczeństwo naszemu krajowi i uniemożliwić terrorystom wjazd do Stanów Zjednoczonych - dodał McCarthy.