Czy zespół Comarch Cracovii zapewni sobie dzisiaj grę w wielkim finale? Tak się stanie jeśli "Pasy" wygrają mecz z broniącym tytułu mistrza Polski Ciarko PBS Sanok (początek meczu o godz. 19). W razie zwycięstwa sanoczan o awansie zadecyduje dopiero siódmy mecz w Sanoku w czwartek.
Kandydaci na nowego papieża. Który zostanie wybrany?
W niedzielę krakowscy hokeiści po szalonym meczu wygrali w Sanoku 7:6. - Od kilkunastu lat gram w naszej ekstraklasie, ale w takim meczu jeszcze nie uczestniczyłem. Dziesięć bramek w trzeciej tercji, sześć dla nas. Ale zapominamy już o tym spotkaniu, teraz liczy się tylko wtorkowa potyczka. Nadal uważam, że Sanok ma bardzo mocną drużynę, na pewno w Krakowie nie złożą broni. Ale my chcemy postawić kropkę nad i. Wiadomo jednak, że ostatni krok bywa często najtrudniejszy. Musimy podejść do meczu z pełnym zaangażowaniem, choć trzeba uważać, aby się nie przemotywować - mówi kapitan "Pasów" Daniel Laszkiewicz.
Trener Rudolf Rohaczek sprawia wrażenie bardzo spokojnego człowieka. - Nerwy są złym doradcą. Potrzebujemy teraz spokoju, wyciszenia. Nadal oceniam szanse obu zespołów 50 na 50. To będzie mecz o wielką stawkę, oni jeśli nie chcą odpaść muszą wygrać, my postaramy się, by we wtorek zakończyć półfinałową rywalizację. Nie chcemy czekać do siódmego meczu w Sanoku. Po ostatniej wygranej na lodowisku rywala mamy pewną przewagę psychologiczną - mówi szkoleniowiec.
Opiekun Cracovii zastanawia się nad obsadą poszczególnych formacji. W poprzednich spotkaniach trener często stosował rotację. - Ustawienie z niedzieli zdało egzamin, raczej nie będzie zmian. Chcemy zacząć mecz na cztery ataki i zobaczymy się jak się ułoży spotkanie Jestem przygotowany na różne warianty - mówi Rohaczek.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+