Doświadczony golkiper podkreśla, że Cracovia wcale nie musiała przegrać tego spotkania.
- Myślę, że po pierwszej połowie, którą przegraliśmy 0:1, to my powinniśmy wygrywać, mieliśmy bowiem stuprocentowe szanse do zdobycia goli – mówi Pesković. - Musimy wykorzystywać takie sytuacje. Po przerwie dobrze graliśmy, ale znowu byliśmy nieskuteczni. Doprowadziliśmy jednak do remisu 1:1, a na boisku lidera był to dobry wynik. Rywal strzelił jednak gola, a z naszej strony strzał Cornela Rapy obronił bramkarz. Można powiedzieć, że dzięki niemu Śląsk wygrał.
Wspomniany golkiper to rodak Peskovicia, Słowak Martin Putnocky. Bronił znakomicie.
- Czasami tak jest, że jak się obroni w jednej, drugiej sytuacji to potem już idzie – mówi golkiper „Pasów”.
Słowaccy bramkarze mają świetną renomę w polskiej lidze, ale solidnie sobie na nią zapracowali. Mecz we Wrocławiu to też była rywalizacja Słowaków, obaj zwijali się jak w ukropie.
- Owszem, też miałem dużo pracy, ale na pewno nie tyle, co przeciwnik - zaznacza Pesković. - On dużo więcej obronił. Matus to jest dobry bramkarz, pokazał to już w ubiegłym sezonie, pokazuje w tym. Podkreślam, to dzięki niemu rywale wygrali. Czy łatwiej mi przyjąć porażkę poniesioną z drużyną rodaka? Nie ma to znaczenia.
A Cracovia miała realną szansę na wywiezienie remisu z Wrocławia.
- Trzeba grać 90 minut. W drugiej połowę zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, mieliśmy swoje szanse. Rywale bardzo dobrze się ustawiali, liczyli na kontry. Chcieliśmy zdobyć kolejnego gola, a straciliśmy bramkę na 1:2. Jest niedosyt. Czasami było tak, że graliśmy lepiej w jednej połowie, w drugiej gorzej, a teraz zagraliśmy dobrze w obu częściach gry. Zagraliśmy dobry mecz po którym nie mamy jednak nawet punktu. Wiedzieliśmy, że występujemy na boisku lidera i że wygrywając możemy nawet wskoczyć na pierwsze miejsce, ale my do tego tak nie podchodzimy, walczymy po prostu o trzy, a nie myślimy o tym, że możemy wskoczyć na pierwsze miejsce. Nie ma co się tym ekscytować, dopiero 5 kolejek za nami.
Cracovia ma za sobą mecze z drużynami które zajmują miejsca w dolnej połowie tabeli oraz ten jeden z liderem.
Czy był to ich najtrudniejszy przeciwnik jak do tej pory w tym sezonie?
- Trudno powiedzieć, czy był to najtrudniejszy rywal z dotychczasowych – ma wątpliwości golkiper. - Z Rakowem wcale nie było tak łatwo, choć wygraliśmy. Wszystko zależy od nas, jak my zagramy.
Cracovia. Kibice "Pasów" wspierali zespół na meczu ze Śląski...
Pesković miał przed sobą parę stoperów: David Jablonsky – Ołeksiej Dytiatjew (trzeci mecz z rzędu), a po bokach Cornala Rapę i Diego Ferraresso (drugi). Widać, że formacja defensywna się stabilizuje.
- W takim ustawieniu gramy, bo tak zdecydował trener, nie wiadomo, jak będzie w kolejnych meczach, każdy bowiem walczy o swoje miejsce. Każdy chce grać – podkreśla bramkarz.
Teraz przed „Pasami” tygodniowe przygotowania do kolejnej konfrontacji – meczu z Arką Gdynia, która utknęła w dole tabeli, choć ostatnio zremisowała z Lechem Poznań u siebie. Nie da się jednak ukryć, że to „Pasy” będą faworytem. Czy lubią grać w tej roli, czy też im to bardzo przeszkadza?
- Jeszcze nie myślę o tym spotkaniu, pewnie zacznę się przygotowywać do niego od wtorku – twierdzi Pesković.
I znów zapowiada się na ciekawą konfrontację czołowych bramkarzy w lidze. Pavels Steinbors to także klasowy golkiper. Choć z pewnością kibice Cracovii nie chcieliby w tym meczu w roli głównej widzieć Peskovicia, życząc mu, by miał jak najmniej pracy.
Cracovia. Oceniamy piłkarzy "Pasów" za mecz ze Śląskiem Wrocław
