- Graliśmy z bardzo wymagającym przeciwnikiem, wiedzieliśmy, że Jagiellonia na pewno będzie grała zdecydowanie agresywniej i to się potwierdziło – ocenił trener Cracovii Michał Probierz. - Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze i mieliśmy sytuacje. Mieliśmy okazje na zdobycie drugiej bramki i gdyby ona padła, łatwiej by nam się grało. Przepiękna akcja, bez dwóch zdań, bo czasami trzeba przyklasnąć, jeżeli zrobi coś ktoś pięknie, a Imaz zrobił fenomenalną akcję. Do Szymonowicza nie można mieć pretensji, bo taki jest sport, bo jak ktoś cię ogra, to trzeba też to docenić. Mecz się na chwilę zmienił, byliśmy bardzo nerwowi.
Mecz miał różne fazy. Cracovia mogła spokojnie zapewnić sobie prowadzenie, a tymczasem oddała pole.
- Niepotrzebnie sami sobie wprowadziliśmy „nerwówkę” -ocenia Probierz. - W drugiej połowie było widać, że ta pewność siebie Jagiellonii wróciła. Nie umieliśmy już narzucić swojego stylu. Na pewno skomplikował nam sprawę moment, w którym musiał zejść z boiska Ivan Fiolić, co przy absencjach, jeśli chodzi o ofensywę spowodowało, że kuleliśmy. Inni zawodnicy wzięli ciężar gry na siebie, w szczególności po zmianach.
Cieszę się, że Florian Loshaj zdobył tę bramkę, dał bardzo dobrą zmianę. Thiago ma swoje momenty, może ta zdobyta bramka da mu trochę psychicznie spokoju, bo za dużo ma złych wyborów. Generalnie, trzeba go pochwalić.
Dla nas jest ważne to, że jako zespół pokazaliśmy się z dobrej strony i z bardzo wymagającym przeciwnikiem wygraliśmy. Przy okazji życzę powodzenia Jagiellonii i jej trenerowi. W piłce jest tak, że ktoś musi przegrać, nie można ciągle domagać się zmian...
Cracovia. Oceniamy piłkarzy "Pasów" za mecz z Jagiellonią Białystok
- Na pewno jesteśmy niezadowoleni, bo przyjeżdżaliśmy z nadzieja odwrócenia tego, co było wcześniej - stwierdził trener Jagiellonii Bogdan Zając. - Chcieliśmy zapunktować, ale końcówka meczu spowodowała, że znowu musimy zejść z boiska jako pokonani, to na pewno boli. Są lepsze i słabsze momenty. Te trzy ostatnie mecze wyjazdowe pokazały, że dużo pracy przed nami. Było agresywności, gra w powietrzu, mało gry w piłkę. Podeszliśmy do meczu tak, że musimy się postawić i to zrobiliśmy.
Zaskakująca była nieobecność w zespole rywali Tarasa Romaczuka.
Szkoleniowiec wyjaśnił ten brak: - Zgłosił stan podgorączkowy i nie chcieliśmy ryzykować. Zdrowie jest najważniejsze.
Tłumaczył też pojawienie się w końcówce Błażeja Augustyna. - Wejście w 90 min było po to, by podwyższyć grę, strącać piłki. Po starcie drugiego gola odkryliśmy się i Cracovia to wykorzystała.
- Wędkarstwo to męski sport? Nieprawda! One łowią piękne ryby i chwalą się tym w sieci
- Zdjęcia drugiego najgłębszego basenu na świecie. Działa w Polsce ponad 8 miesięcy
- MEMY o kibolach. "Odpowiedzialna młodzież. Usta i nosy zasłonięte"
- Piękna i piłkarz. Co to był za ślub!
- Dwucyfrowe zwycięstwa - Wieczysta rządzi w tej klasyfikacji. Nowe kluby na liście
- Atakowali demonstrantów, są już na wolności
