Finałowa rywalizacja pomiędzy Cracovią i GKS było niczym sinusoida. Pasy najpierw wygrały z faworyzowanym rywalem trzy mecze z rzędu aby następnie przegrać kolejne trzy mecze. Do rozstrzygnięcia finału rozgrywek potrzebne było zatem siódme spotkanie. Krakowianie trzykrotnie szykowali się do fetowania dziesiątego w historii klubu tytułu mistrzowskiego. Dodatkowa okazja przypadała w poniedziałek, kiedy trener Cracovii Rudolf Rohacek obchodził 50. urodziny. JKH wygrał jednak dwa razy u siebie, w środę w Krakowie i kwestia tytułu pozostała otwarta.
Obie drużyny ostatni mecz sezonu 2012/2013 rozpoczęły bardzo ambitnie walcząc o każdy krążek. Na lodowisku raz za razem dochodziło do ostrych spięć a zawodnicy lądowali na lodzie. Po jednej z takich sytuacji, w 11. minucie pierwszej tercji, padła pierwsza bramka dla Pasów. Zanim jednak krakowianie podnieśli ręce w geście triumfu sędziowie musieli skorzystać z zapisu wideo, bowiem sytuacja, po której krążek wpadł do jastrzębskiej bramki była dość kontrowersyjna. Ostatecznie sędziowie po przeanalizowaniu sytuacji orzekli, że Artur Zieliński zdobył gola w prawidłowy sposób. Zapis wideo rozpatrywany był również cztery minuty później, gdy ważyły się losy bramki dla GKS-u. Sędziowie jednak bramki nie stwierdzili i na tablicy wyników wciąż widniało prowadzenie "Pasów" 1:0.
W drugiej tercji gra jeszcze bardziej się zaostrzyła, co zaowocowało karami dla zawodników. Niestety dla Cracovii częście na ławce kar lądowali ich hokeiści, co z kolei wzmocniło napór na bramkę gości. Przy trzeciej grze w osłabieniu gospodarze dopięli swego albowiem Zatko potężnym strzałem z niebieskiej linii doprowadził do remisu. Radość w szeregach jastrzębian trwała zaledwie minutę, bowiem cwhilę później Leszek Laszkiewicz w sobie tylko wiadomy sposób trafił do bramki GKS-u z niemal zerowego kąta. Kolejne prowadzenie Pasów wyraźnie rozwścieczyło gospodarzy, którzy z jeszcze większym naporem ruszyli na bramkę Cracovii. Gdy kolejnych dwóch krakowian zasiadło na ławce kar wydawało się, że kolejne wyrównanie jest nieuknione. Ale nie. Nie dość, że Pasy obroniły się grając w podwójnym osłabieniu to jeszcze 15 sekund przed końcem drugiej tercji zdołali podwyższyć prowadzenie za sprawą kolejnego trafienia Laszkiewicza.
W trakcie drugiej przerwy w szatni gospodarzy musiało być niezwykle gorąco, bo jastrzębianie od pierwszych sekund trzeciej tercji zaatakowali jeszcze mocniej. Na nieszczęście dla Pasów tym razem skutecznie, bowiem już w 18. sekundzie Richard Kral zdobył kontaktowego gola na 3:2. Druga bramka strzelona przez gospodarzy dodała im skrzydeł, którzy dostrzegli swoją szansę na doprowadzenie do remisu. Z każdą kolejną minutą jastrzębianie napierali jeszcze mocniej w ataku ale Cracovia mądrze się broniła ograniczając się tylko do kontr. Jedna z nich na dwie minuty przed końcem meczu zakończyła się golem dla Pasów strzelonym przez Michała Piotrowskiego.
Ale dla Pasów to było wciąż mało, bowiem chwilę później Leszek Laszkiewicz wykorzystał fakt, że GKS wycofał bramkarza i zdobył piątą bramkę dla Pasów.
Kropkę nad "i" chwilę przed końcową syreną postawił natomiast Michał Piotrowski, który podobnie trafił do pustej bramki. Chwilę później na lodowisku rozpoczęło się wielkie świętowanie podopiecznych Rohaćka, którzy wywalczyli 10. tytuł w historii.
JKH GKS Jastrzębie - Cracovia Comarch 2:6 (0:1, 1:2, 1:3)
Bramki: 0:1 Artur Zieliński (11), 1:1 Miroslav Zatko (34), 1:2 Leszek Laszkiewicz (35), 1:3 Leszek Laszkiewicz (40), 2:3 Richard Kral (41), 2:4 Michał Piotrowski (58), 2:5 Leszek Laszkiewicz (59), 2:6 Michał Piotrowski (60).
Kary: JKH - 6 minut, Cracovia - 14 minut
Widzów: 2500.
