Lekarstwem na całe zło w defensywie miało być wymienienie całej formacji obronnej zimą. Mimo, że dokonano tego (ze starego składu zostali tylko Milos Kosanović i Marian Jarabica), nie można powiedzieć, że teraz szyki obronne "Pasów" to monolit.
Trzy bramki stracone z Legią włączyły już dzwonek alarmowy. Wprawdzie żadnej bramki "Pasy" nie straciły we Wrocławiu, ale nie oznacza to wcale, że w obronie było dobrze, mimo faktu, że ta linia zagrała w całkiem innym składzie i ustawieniu niż w pierwszym meczu. Z jednym wyjątkiem. Jest nim Łukasz Nawotczyński. Z pewnością oprócz Wojciecha Kaczmarka najlepszy jak do tej pory transfer krakowian.
Zobacz także: Cracovia: remis we Wrocławiu nie będzie cieszył krakowian
Nie grał przez rok, nie ciesząc się zaufaniem trenera Korony Kielce, ale szkoleniowiec "Pasów" Jurij Szatałow stawia na niego.
- We Wrocławiu mieliśmy wiele szczęścia, bo Śląsk stworzył sobie więcej sytuacji bramkowych - mówi Łukasz Nawotczyński. - Możemy się z tego ostatniego remisu cieszyć, biorąc pod uwagę przebieg spotkania, chociażby ostatnią sytuację, bo mógł się ten mecz dla nas inaczej skończyć.
Remis w szczęśliwych okolicznościach może cieszyć, ale można założyć, że nawet nie przegrywając żadnego meczu wiosną, Cracovia się nie utrzyma...
- By się utrzymać musimy wygrywać - mówi stoper "Pasów". - Co z tego, że drugiego meczu wiosennego nie przegraliśmy. Potrzebujemy punktów, a zyskaliśmy tylko jeden.
Ich zdobywaniu nie sprzyja duża rotacja w obronie - Jarabica, Kosanović - to boczni obrońcy w konfrontacji z Legią, Struna i Puzigaca - to boczni w meczu ze Śląskiem. Występy Trivunovića i Jarabicy w środku. Tym "mieszaniem" trener Szatałow wprowadza niezły chaos...
- Graliśmy już w różnych ustawieniach - mówi zawodnik. - Podczas obozu każdy mecz graliśmy w innym ustawieniu, trener dawał szansę każdemu, powoli się zgrywamy.
Jeśli się nie strzela gola Śląskowi, to czy uda się z Lechem, teoretycznie mocniejszym zespołem?
- Przede wszystkim gramy u siebie, przyjdzie dużo kibiców i powinno nam to pomóc - twierdzi z przekonaniem zawodnik. - Tylko wtedy mamy szansę na utrzymanie jeśli będziemy odnosić zwycięstwa w meczach u siebie i remisować na wyjazdach. Na pewno musimy w każdym spotkaniu grać o trzy punkty. Nie jest tak jak dawniej, gdy różnica między remisem, a zwycięstwem nie była taka aż wielka - zaledwie punkt. Gdybyśmy więc jeden z tych dwóch wiosennych meczów wygrali, a drugi nawet przegrali, mielibyśmy większą zdobycz. W spotkaniu z Lechem nie mamy wyjścia, musimy pokusić się o zwycięstwo.
W tym meczu defensywa krakowian zagra zapewne znowu w innym ustawieniu, jest nadzieja, że wróci po kontuzji Kosanović.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Brutalna wojna o turystę. Kto podpala meleksy?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
**MPK Kraków -
**