Słaba wiosna
Nie chodzi tylko o suche liczby. Wiosną po prostu gra poniżej dobrego jesiennego poziomu – w 10 meczach „Pasy” ugrały tylko 11 punktów, dwa razy wygrały, pięciokrotnie remisowały i poniosły trzy porażki. W sumie u siebie zespół przegrał aż pięć spotkań w sezonie.
Jest na razie na 6. miejscu w tabeli, ale przy takiej dyspozycji nie będą w stanie utrzymać tej lokaty. Ścigające ją Górnik Zabrze i Motor Lublin też przegrały, dlatego został dwupunktowy zapas „Pasów” nad nimi. Ale wpadki nie będą wybaczane wiecznie.
Zawsze bolą najbardziej te przegrane, które zostały poniesione z zespołami ze strefy spadkowej. A tak się stało ostatnio, gdy Cracovia przegrała ze Śląskiem 2:4. Wrocławianie zagrali dobrze, oni z kolei punktują teraz na poziomie zespołu ze środka tabeli, ale mimo wszystko przegrana, a zwłaszcza jej styl bardzo muszą boleć kibiców.
Zatrważające straty
Cracovia traci zatrważająco dużo goli – już 17 w tym roku, a 45 w ogóle, czyli tyle ile zespoły, których dotyczy zagrożenie spadkiem z ligi.
Obrona „Pasów” jest fatalna i nie chodzi tu o system gry. Po przerwie w ostatnim meczu Cracovia go trochę zmodyfikowała z 3-4-2-1 na 3 – 5 – 2, ale nie przyniosło to rezultatu.
- Nasz system nie ma wpływu na tracone bramki – tłumaczy trener Cracovii Dawid Kroczek. - Gdy ktoś prowadzi piłkę i podaje do przeciwnika to nie jest tu winny system. Tracimy za dużo bramek i to jest problem, to jest sytuacja nad którą musimy pracować. Traciliśmy gole ze stałych fragmentów, musimy lepiej przy nich bronić, w tę stronę muszą pójść działania. Czwarta bramka z kolei padła w ten sposób, że mamy piłkę i podajemy ją pod nogi przeciwnika…
- Zagraliśmy źle, zasłużyliśmy na to, by przegrać – skomentował krótko spotkanie obrońca „Pasów” Virgil Ghita. – To był zły mecz pod każdym względem, nie mam nic więcej do powiedzenia. Śląsk grał lepiej od nas.
Hiszpanie szaleli w Krakowie
Cracovia zagrała jeden ze słabszych meczów w tym sezonie. A z tym rywalem wygrała we Wrocławiu 4:2. z tym, że teraz Śląsk ma swoich szeregach choćby Hiszpana Jose Pozo, który robił różnicę, a także będącego w dobrej formie Arnau Ortiza, który szalał na skrzydle.
- I połowa była bardzo słaba – ocenia Kroczek. - Gdyby Śląsk strzelił trzy bramki, nikt nie mógłby mieć żalu. Zmieniliśmy strukturę, dając jeszcze jednego środkowego pomocnika, a Filipa Rózgę na wahadło. Straciliśmy dwa gole, co nie wynikało z naszego ustawienia, ale ze stałych fragmentów gry. Nie można powiedzieć, że nie zbliżaliśmy się do pola karnego rywala. To było jednak za mało.
- Ważne, by w momentach w których jesteśmy pod presją, wytrzymywać – kontynuuje trener Cracovii. Zespół pracuje ciężko, jest zaangażowany, nie mam pretensji co do nastawienia do treningu. Po prostu popełniamy błędy i z tego musimy wyciągnąć konsekwencje. Mamy gorszy moment, nie akceptujemy tego.
"Lanie" w Poznaniu?
A przed Cracovią w „lany poniedziałek” niezwykle trudny wyjazd, może najtrudniejszy w tym sezonie – zagra z Lechem w Poznaniu. „Kolejorz” wciąż jest w grze o mistrzostwo Polski. Traci cztery punkty do Rakowa i jest gorszy w bezpośrednich meczach musi więc de facto nadrobić pięć punktów, nie może sobie pozwolić na żadną wpadkę. Z Cracovią musi więc bezsprzecznie wygrać.
Kilku graczy Cracovii jest kontuzjowanych. W składzie był nawet wpisany Mick van Buren, ale ostatecznie nie zagrał.
- Bartos Biedrzycki uczestniczył w przedmeczowym rozruchu, choć w środę doznał kontuzji – tłumaczy Kroczek. - Przymierzaliśmy go do jedenastki, ale w piątek musiał zejść w połowie treningu. Mick też miał rozpocząć mecz, ale zgłosił uraz po rozgrzewce. Ma najprawdopodobniej naciągnięcie mięśnia. Z kolei Kacper Śmiglewski wypada nam na 3 – 4 tygodnie, ma problem z obojczykiem.
Będzie zmiana w bramce?
Z pewnością na mecz z Lechem będą zmiany. Czy także na pozycji bramkarza?
Nie da się ukryć, że Sebastian Madejski popełniał błędy. Czy więc znów wróci temat obsady bramki?
- Nie chciałbym podejmować sprawy pierwszego bramkarza – mówi Kroczek. - Sebastian popełnił jeden, drugi błąd i straciliśmy bramki. Przy rogu i przy wybiciu powinien się lepiej zachować. To pozycja obarczona największym ryzykiem błędów. Rywalizacja jest otwarta, Ravas jest blisko grania, rywalizacja jest duża i nie jest zamknięta.
Wydaje się, ze roszada w bramce nastąpi, choć to w tej chwili nie jest jedyny problem i po ewentualnej wymianie golkipera jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle Cracovia nie stanie się tym zespołem z jesieni.
