Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czasem niewiele trzeba, żeby uratować życie

Julia Kalęba
Jerzy Jaskuła - ratownik medyczny, absolwent zdrowia publicznego, zarządzania bezpieczeństwem, a także studiów podyplomowych z zarządzania w ochronie zdrowia oraz zarządzania bezpieczeństwem i higieną pracy. Instruktor Europejskiej Rady Resuscytacji i American Heart Association. Jest wykładowcą School of Medicine Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz specjalistą w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej. Doświadczenia zawodowe zdobywał również jako kierownik zespołów wyjazdowych w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym.
Jerzy Jaskuła - ratownik medyczny, absolwent zdrowia publicznego, zarządzania bezpieczeństwem, a także studiów podyplomowych z zarządzania w ochronie zdrowia oraz zarządzania bezpieczeństwem i higieną pracy. Instruktor Europejskiej Rady Resuscytacji i American Heart Association. Jest wykładowcą School of Medicine Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz specjalistą w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej. Doświadczenia zawodowe zdobywał również jako kierownik zespołów wyjazdowych w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym. Andrzej Banas / Polska Press
Jak zareagować, kiedy widzimy, że ktoś potrzebuje pomocy? O zagrożeniach latem i najważniejszych zasadach pierwszej pomocy mówi Jerzy Jaskuła, ratownik medyczny

Wiele osób kojarzy pierwszą pomoc z ratowaniem czyjegoś życia, tymczasem chodzi o to, aby podtrzymać funkcje życiowe przed przyjazdem pogotowia. Na czym powinna polegać pomoc, której sami możemy udzielić?
Pierwsza pomoc to te najprostsze działania, które każdy może podjąć w pierwszych minutach po zdarzeniu. Chodzi o to, aby zareagować od razu, zanim na miejscu pomoże zespół ratownictwa medycznego, albo później, już w szpitalu, pracownicy oddziałów ratunkowych.

To działania na wagę złota.
Tak. Udzielenie komuś takiej pomocy jest niezmiernie ważne, bo pierwsze minuty to czas, w którym nierzadko można uratować czyjeś życie.

Jakie są uniwersalne zasady pierwszej pomocy, o których zawsze powinniśmy pamiętać w różnych sytuacjach?
Przede wszystkich zadbajmy o to, aby poszkodowany był w wygodnej i bezpiecznej pozycji, miał drożne drogi oddechowe i mógł swobodnie oddychać oraz, jeśli uznamy to za zasadne, wezwijmy pogotowie ratunkowe, dzwoniąc pod numer 999 lub 112. Jeśli osoba, której udzielamy pomocy, jest przytomna, warto zebrać tzw. wywiad ratowniczy, czyli zadać sześć podstawowych pytań na temat tego, co ją boli, ewentualnych alergii, przyjmowanych leków, zapytać o inne choroby, ostatnie posiłki, a także przyczynę złego samopoczucia. Kiedy poszkodowany ma krwotok, należy go zatamować opatrunkiem uciskowym, a kiedy drgawki, odsunąć niebezpieczne przedmioty i chronić głowę przed uderzeniami. W przypadku utraty przytomności odchylamy głowę poszkodowanego ku tyłowi i sprawdzamy, czy prawidłowo oddycha. Jeśli tak, kładziemy go w pozycji bezpiecznej, czyli na boku, z odgiętą do tyłu głową i upewniamy się, że nadal oddycha prawidłowo.

Prawidłowo, czyli?
Jeśli rozpoznamy przynajmniej dwa oddechy, które spowodowały uniesienie się klatki piersiowej w ciągu 10 sekund, to znaczy, że oddech jest poprawny. Aby to sprawdzić, obserwujmy klatkę piersiową, spróbujmy usłyszeć wydychanie powietrza i wyczuć je na własnym policzku.

Przypuśćmy, że taka osoba zemdlała. Co wtedy?
Na samym początku warto upewnić się, czy to na pewno jest omdlenie. Dlaczego? Bo omdlenie to krótkotrwała utrata przytomności, trwająca poniżej minuty. Więc najpierw bardzo ważne jest, żeby, jeśli tylko miejsce jest bezpieczne i nic nam nie zagraża, podejść do takiej osoby, położyć ręce na jej ramionach i delikatnie potrząsnąć. Można zapytać, czy wszystko w porządku, sprawdzić, czy w ogóle reaguje. I jeśli to było tylko omdlenie, to po minucie taka osoba powinna odzyskać przytomność. A jeśli tak się nie dzieje, to znaczy, że straciła przytomność. I wtedy sprawdzamy, czy prawidłowo oddycha. Jeżeli rozpoznamy te dwa oddechy w przeciągu 10 sekund, możemy ułożyć poszkodowanego w pozycji bezpiecznej i wezwać pogotowie ratunkowe. Podczas oczekiwania na pomoc ważne jest, aby sprawdzać, czy oddech nadal jest prawidłowy.

Kiedy czujemy, że robi nam się słabo, możemy też sami sobie pomóc.
Oczywiście. Po pierwsze powinniśmy zwrócić na siebie uwagę i poprosić kogoś o pomoc. Wtedy ta osoba zostanie przy nas i będzie mogła udzielić pomocy, zadzwonić po pogotowie. Warto pomyśleć też o miejscu, w którym się znajdujemy - czy jest bezpieczne, czy możemy spokojnie przykucnąć, oprzeć się o ścianę, usiąść, a nawet się położyć. Z reguły wtedy powinno się nam zrobić lepiej. Ale jeżeli jesteśmy w środku komunikacji publicznej albo innym miejscu, gdzie nie jest to możliwe, spróbujmy chociaż pochylić głowę nieco niżej. To też może pomóc.

Wracając do pierwszej pomocy - jeżeli poszkodowany nie oddycha prawidłowo, może to oznaczać nagłe zatrzymanie krążenia.
Dokładnie tak. W Polsce dochodzi do ok. 40 tysięcy nagłych zatrzymań krążenia w ciągu roku. To dużo. Dziś przeżywalność osób, których to dotyka, na terenie Europy nie przekracza 10 procent. Jeśli jednak świadek zdarzenia podejmie pierwsze działania ratownicze i rozpocznie uciskanie klatki piersiowej, trzykrotnie zwiększa szanse poszkodowanego na przeżycie. A jeżeli do takiego zdarzenia dojdzie w miejscu publicznym, gdzie dostępny jest automatyczny defibrylator zewnętrzny, czyli urządzenie AED, które dzięki wyładowaniu elektrycznemu może przywrócić prawidłową pracę serca, należy go użyć. Skorzystanie z defibrylatora w ciągu pierwszych dwóch minut resuscytacji sprawia, że przeżywalność poszkodowanych wzrasta nawet do 70 proc. Ta potężna różnica to właśnie powód, dla którego warto dobrze znać zasady pierwszej pomocy, wiedzieć, jak w takich sytuacjach reagować i działać.

Część osób, mimo że zna zasady resuscytacji, nie podejmuje się jej w obawie, że może jeszcze komuś zaszkodzić.
Niestety, ten mit wciąż krąży wokół pierwszej pomocy. Musimy pamiętać, że jeśli osoba poszkodowana jest nieprzytomna i nie oddycha, to każde działanie może mu tylko pomóc i zwiększyć szansę na przeżycie. A najbardziej zaszkodzi mu brak naszej reakcji.

Czyli najpierw oceniamy stan jego zdrowia. Jeśli nie oddycha, dzwonimy po służby ratownicze i rozpoczynamy resuscytację.
Dokładnie. Odsłaniamy klatkę piersiową i wykonujemy 30 uciśnięć na głębokość od 5 do 6 centymetrów, dwa uciśnięcia na sekundę. Są to bardzo proste czynności, ale jeśli nie czujemy się na siłach, nie wiemy do końca, jak powinniśmy się zachować, to warto pamiętać, że dyspozytorzy medyczni są przygotowani do prowadzenia resuscytacji razem z nami przez telefon.

Jerzy Jaskuła: - Jeśli osoba poszkodowana jest nieprzytomna i nie oddycha, każde nasze działanie może jej pomóc i zwiększyć szanse przeżycia

Więc w razie czego nie jesteśmy sami.
Tak, i nawet jeśli już wezwaliśmy pomoc, warto dopytać, co zrobić, żeby zwiększyć szanse na przeżycia poszkodowanego.

Załóżmy, że jest możliwość użycia defibrylatora. Jak się go obsługuje?
Z tym akurat nie ma problemu, ponieważ po włączeniu defibrylatora on dokładnie informuje co robić, krok po kroku. Ustala i informuje ratującego o tym, czy poszkodowany wymaga defibrylacji, kiedy należy się upewnić, że nikt nie dotyka osoby poszkodowanej, a na elektrodach służących do defibrylacji jest rysunek, który pokazuje, jak dokładnie je rozmieścić. Jeśli na miejscu zdarzenia jest więcej ludzi, warto prosić o pomoc. Wtedy jedna osoba rozpoczyna resuscytację, druga dzwoni po pomoc, a kolejna może się udać do najbliższych budynków użyteczności publicznej, gdzie takie urządzenia się znajdują.

W miastach jest ich coraz więcej.
Tak, w Krakowie mamy ponad 100 defibrylatorów AED. Znajdują się w Sukiennicach, przy kościele Mariackim, na dworcu kolejowym i autobusowym, w galeriach handlowych, kinach, muzeach, hotelach, biurowcach. Również każdy budynek urzędu miasta posiada taki sprzęt.

>> Zobacz mapę dostępnych AED!

Podczas upałów jesteśmy szczególnie narażeni na tzw. wyczerpanie upałem i udar cieplny. Jak objawiają się te dolegliwości i w jaki sposób powinniśmy się zachować w takich sytuacjach?
Wyczerpanie upałem często jest poprzednikiem udaru cieplnego. Jeśli czujemy się osłabieni i zmęczeni, do tego pojawiają się zawroty głowy, nudności czy wymioty oraz nadmierne pocenie się, to znaczy, że możemy mieć do czynienia z wyczerpaniem upałem. Kiedy chcemy pomóc komuś z takimi objawami, jak najszybciej znajdźmy dla niego zacienione miejsce, podajmy coś do picia. Dobrze jest też zdjąć jak najwięcej odzieży z poszkodowanego i schłodzić go natryskiem wodnym albo zimnymi okładami na karku, pod pachami oraz w okolicy pachwiny, żeby możliwie szybko obniżyć temperaturę jego ciała. W tym przypadku warto rozważyć wezwanie zespołu ratownictwa medycznego.

Udar cieplny jest dużo poważniejszym stanem?
Zdecydowanie. Chociaż objawami przypomina wyczerpanie upałem, zagraża życiu. W tym przypadku pojawiają się jeszcze omdlenia lub napady drgawkowe. Tu, po wezwaniu służb medycznych, trzeba działać bardzo szybko. Jeśli to możliwe, schłodzić całe ciało poszkodowanego, używając do tego zimnych okładów i natrysku wodnego oraz, jeśli poszkodowany jest przytomny, podać napoje izotoniczne lub wodę. W ten sposób powinniśmy schładzać ratowaną osobę aż do momentu przywrócenia normalnego zachowania.

W przeciwnym wypadku grozi hipertermia?
Tak, to stan bardzo niebezpieczny. Hipertermia oznacza podwyższoną temperaturę ciała na skutek działania czynników zewnętrznych (inaczej niż w gorączce). Przykładowo, w 2003 roku na skutek fali upałów we Francji zmarło 15 tysięcy osób. Dlatego w upalne dni tak ważne jest przeciwdziałanie. Aby uniknąć omdleń, wyczerpania upałem czy udaru cieplnego, warto szukać miejsc zacienionych, z dobrym przepływem powietrza, a także używać parasoli, wiatraków, czasem ratować się klimatyzacją. I bardzo ważne jest picie dużo większej, niż zwykle, ilości wody albo napojów izotonicznych i soków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska